Share Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
#1PisaniePokój 36 - Państwo d'Avereth   Pokój 36 - Państwo d'Avereth EmptyWto Mar 01, 2022 4:58 am


Crystal Empire
Crystal Empire
Administracja
Head admin
Join date : 24/04/2017
Liczba postów : 528


Wszystkie pokoje karczemne zostały umeblowane, mniej więcej w ten sam sposób. Mogą różnić się ilością, jak i rozmiarem łóżek, czy ustawieniem mebli. Każdy z pokoi posiada łazienkę, w której znajduje się porcelanowa wanna, szafka z czystymi ręcznikami, a także olejkami do kąpieli. Umywalką, oraz lustrem.
Stylizowane na modę z czasów Starego Świata, przywodzą nieco nostalgii gościom je najmującym.
Ten pokój posiada przede wszystkim taras, z jakiego można obserwować panoramę Larnwick. Jest jednym z czterech pokoi z łożem małżeńskim, zestawem siedmiu krzeseł, biurkiem, a także szafką nocną ze sporym, ozdobnym lustrem. Wielka szafa znajduje się na prawo od wejścia, obok okrągłego stolika. W oknach zawieszono koronkowe firanki, a grube czerwone zasłony zatrzymują promienie Słońca na tyle, aby nie raziły w oczy.
W każdym kącie pokoju ustawiono sporej wielkości doniczki z monsterami dziurawymi.

#2PisanieRe: Pokój 36 - Państwo d'Avereth   Pokój 36 - Państwo d'Avereth EmptyWto Mar 01, 2022 5:27 am


Azariah
Azariah
Obywatel
Skąd : Planeta Namito
Join date : 18/01/2018
Liczba postów : 12
On to sobie wszystko dokładnie zaplanował, w sensie całe jego przybycie na  Ziemię.
To nie było do końca prawdą, że miał tyle obowiązków do zrobienia przed wylotem na dłuższy, możliwe, że stały pobyt na Błękitnej Planecie. Otóż chciał zrobić swojej ukochanej niespodziankę. Zaskoczyć ją tym, że zjawił się tutaj wcześniej, dużo wcześniej. Poza tym nie mogła się dowiedzieć, że z pomocą przyjaciół zdążył już upatrzyć sobie mieszkanie, a raczej skromny apartament dla nich dwoje. Znaczy się, za niedługo troje. Chcąc to zrobić, musiał jednak obmyślić sprytny plan, w który wciągnął oczywiście Tobiasa i Sarę, a ci poczciwego i jakże pomocnego Marcusa Takato, który nie odmawiał pomocy. Chociaż będą płakać, cała trójka, bo mimo że Kowboj lubił pomagać, to zawsze brał sobie coś za tę pomoc. W tym przypadku padło na pracę w jego pięknej hodowli koni. Azariah miał nadzieję, że za bardzo nie ubrudzi sobie rąk, jak to szlachcic, ale skoro Tobias i Sara mogli się babrać w końskim łajnie to on też może. Solidarność musi być, a radość ukochanej kobiety mu to wszystko miała zrekompensować.
Jak już miał pewność, że Marcus dostał list, a Hevenaya poszła z nim na spacer, to bez ceregieli, po wyjaśnieniu sytuacji właścicielowi gospody, rudzielec wpakował się do karczemnego pokoju najmowanego przez jego żonę. Ach jak on za nią tęsknił.
Wyglądał przez okno, ukradkiem, czy Marcus na pewno zabierze Hevenayę na spacer. I jak miał pewność mógł wszystko przygotować na spotkanie z nią.
Zaczął od zamówienia kolacji, która miała zostać podana na ciepło, ale tak, żeby nie wystygła. Oczywiście, że czas trwania spaceru został ustalony z góry. Wszak trzeba było wszystko dopracować należycie! A jak już kolacja została przygotowana to Azariah zapalił świeczki i położył bukiet czerwonych róż. Pięknych róż, które zawsze tak jakoś kojarzyły mu się z ukochaną żoną.
Na łóżku wyłożył płatkami serduszko. Niby oklepane, ale widział jak bardzo Hevci podobał się ten pomysł, gdy go widziała.
Otworzył pudełko, w jakim trzymał kluczyk do ich nowego mieszkania. Uśmiechnął się pod nosem, zamykając wieczko. Postawił przedmiot przy zastawie, przy jakiej miała usiąść Hevcia.
Azik podrapał się po rudej czuprynie, myśląc, czy na pewno wszystko przygotował jak należy.
-Mam nadzieję, że o niczym nie zapomniałem.-dotknął palcem wskazującym i kciukiem lewej dłoni policzek.
Przekrzywił przy tym lekko głowę.
-Jestem prawie pewien, że o czymś zapomniałem.-nie mógł sobie przypomnieć, co takiego wyleciało mu z głowy.-No nic, pozostaje mi czekać i liczyć, że pan Marcus nie zawiedzie.-westchnął i spojrzał w stronę okna, do jakiego podszedł po chwili.
Odchylił firankę, aby zerknąć przez nie.
-"Ciekawe jak się czujesz, kochanie?"-zadał sobie w myślach pytanie związane z samopoczuciem i zdrowiem ukochanej.
Miał nadzieję, że wszystko było w porządku, zwłaszcza z ich dzieckiem, którego przyjścia na świat nie mógł się doczekać. Był ciekaw w sumie, czy będzie to chłopiec, czy dziewczynka, ale czuł, że to drugie. Poza tym nawet Hev tak uważała, a on miał wrażenie, że kobieca intuicja i tutaj się sprawdzi.
Westchnął i poprawił firankę.
Światła w pokoju nie zapalał. Świeczki miały tworzyć przyjemną, romantyczną atmosferę, której z okna nie było widać.
Położył się na łóżku, a ręce podłożył pod głowę.
-Stęskniłem się za tobą, Hevciu…wracaj do mnie jak najszybciej.-powiedział do siebie, zamykając powieki.-Wracaj szybciej…-wymruczał, czując jak bardzo był zmęczony tym wszystkim.
Zwłaszcza dzisiaj, gdyż domykał wszystkie formalności i przenoszenie ich rzeczy do nowego mieszkania.
Nim się zorientował to zaczął przysypiać.
-Na chwilę się zdrzemnę…na chwilę…-poruszył dłonią, a delikatny podmuch powietrza zgasił świeczki.
Tak, na chwilę elf zdecydował się zdrzemnąć…szkoda, że ta chwila zaczęła zmieniać się w godzinę. Całkiem długą godzinę.
Azariah spał więc spokojnie, na miękkim wygodnym łóżku ubrany w białą koszulę i czarne spodnie spod których wystawały jasne skarpetki.
#3PisanieRe: Pokój 36 - Państwo d'Avereth   Pokój 36 - Państwo d'Avereth EmptySro Mar 02, 2022 1:17 am


Hevenaya
Hevenaya
Obywatelka
Skąd : Planeta Namito
Join date : 02/07/2021
Liczba postów : 29
Serce Hev zabiło mocniej kiedy zobaczyła staranne, delikatne pismo swego męża. Uśmiechnęła się, przytulając list do piersi jakoby był najcenniejszym ze skarbów. Nic już więcej nie powiedziała, ale posłusznie pomaszerowala do karczmy, trzymając Marcusa pod ramię. Nie miała pojęcia co ją tam czeka, ale coś się jej wydawało, że zobaczy Azariaha szybciej niżeli myślała. Bardzo za nim tęskniła, w końcu spędzali razem każdą, możliwą chwilę. Hevenaya nawet nie pomyślała, że kiedykolwiek może się tak zakochać, ale właśnie tak było. Wpadła po same uszy, oddajac serce swojemu rudemu liskowi. Z dnia na dzień zakochiwała się w nim coraz to mocniej, a jej ciało nawet na chwilę nie przestało go porządać. Płomień w jej piersi nie gasł, miast tego świecił coraz jaśniej, mocniej, a już szczególnie kiedy mąż był w pobliżu. Wciąż na jego widok czuła słabość w kolanach, serce zaś biło jak oszlałe gdy ją dotykał i całował.
Powoli wspięła się po schodach na piętro. Karczmarz posłał jej rozbawione spojrzenie, ale zignorowała to. Myślała, że to z powodu jej wyglądu oraz błogosławionego stanu- w końcu co robiła samotna, brzemienna kobieta w karczmie? Nic tylko snuć teorie.
Chciała się przebrać, a potem zejść na dół żeby coś zjeść. Marcus i owszem odprowadził ją, ale zaraz ulotnił się tłumacząc, że ma masę obowiązków. Nakazał jej tylko zjeść i odpocząć. Wzruszyla ramionami, chwytając  mocniej  za barierkę. Pomachala mu jeszcze z góry, potem udając się do swojego pokoju. Wyciągnęła klucz, włożyła go w zamek. Przekręciła, ale nic się nie stało. Spróbowała ponownie, marszcząc czarne brwi. Nieco zdenerwowana najciszej jak umiała nacisnęła na klamkę. Ku jej przerażeniu drzwi były otwarte, a przecież była pewna, że ja zamykała! Z walącym jak młot sercem wślizgnęła się do środka, gotowa na ewentualne, czychające ją zagrożenie. Pokój został rozświetlony migoczącymi plomykami świec, a skonfundowana kobieta  stanęła w progu. Niepewnie rozglądnęła się po pomieszczeniu, bezszelestnie robiąc trzy kroki w przód. Odwróciła głowę i w wtedy go zobaczyła. Azariah leżał na łożku w białej koszuli, z szerokimi ramionami wsuniętymi pod głowę. Rude włosy miał troszkę dłuższe niż zazwyczaj, zaś złota cera wydawała się rumiana. Jego pierś unosiła się w miarowych oddechach, co oznaczało, iż spał w najlepsze. Zakryła sobie dłonią usta ażeby przypadkiem nie obudzić go niekontrolowanym piskiem albo okrzykiem radości. Poczuła ulgę zmieszaną z tęsknota i miłością. Do oczu napłynęły łzy, a jej ciałem wstrząsnął szloch. Zakryła twarz dłońmi, nie wierząc w to co widzi. Na te gwałtowne emocje dziecko poruszyło się niemrawo w jej łonie, a ona ułożyła rękę na brzuchu, gladzac go w uspokajającym geście.  Powolutku zdjęła buty, zaraz po tym kierując się w stronę łóżka. Bardzo delikatnie zasiadła na jego brzegu, przez kilka dobrych chwil obserwując twarz swej miłości. Azariah był wysokim, nieziemsko przystojnym mężczyzną, lecz teraz jego uroda wręcz porażała. Długie rzęsy rzucały cień na policzki, pełne usta były lekko rozchylone, a potężna pierś oraz długie, umięśnione ramiona zapraszały aby się w nie wtulić. Ułożyła mu ciemną dłoń na głowie, powolutku obrysowując kontur kości jarzmowej a następnie rzuchwy.
-Mój cwany, rudy lisek sprawił mi najpiękniejszą niespodziankę z możliwych.
Wymamrotała cichutko. Pochylila się nad nim, czując męski, odurzający zapach jego perfum. Z niezwykłą subtelnością złożyła czuły pocałunek na jego wargach, wchodząc na łóżko. Szybko ściągnęła z siebie płaszcz, by móc wtulić się w jego tors. Twarz ułożyła w zagłębieniu złotej szyi męża, oplatając go ramieniem w pasie. Musiała ułożyć się na boku, aczkolwiek dziecko jak na komendę czując ogarniający ją spokój przestało się wiercić.
-Księżyc mej nocy.....mój cudowny, płomiennowłosy książę. Ukochany, najdroższy, ma ostoja i powód istnienia...
Szeptała, nie mogąc się nacieszyć faktem, że jest tu z nią razem.
#4PisanieRe: Pokój 36 - Państwo d'Avereth   Pokój 36 - Państwo d'Avereth EmptySro Mar 02, 2022 2:20 am


Azariah
Azariah
Obywatel
Skąd : Planeta Namito
Join date : 18/01/2018
Liczba postów : 12
Widać, nie wszystkie świeczki zgasił swoim prostym zaklęciem!
Może i lepiej, to Hevenaya, która przyszła do pokoju mogła dostrzec tego swojego rudzielca, który smacznie spał zapominając o Bożym Świecie, jak to się powiadało.
No karczmarz to się śmiał, bo wiedział, co za niespodzianka na nią czekała. I prawie się wydał! No, ale prawie to prawie i plan Azariaha nie spalił na panewce. Na całe szczęście!

Leżał? Spał w najlepsze, śpioch jeden! Znaczy no w sumie, to jak się zastanowić, spał mało przez ostatnie dni. Zwłaszcza że musiał bardzo uważać, aby przypadkiem nie wpaść na Hevenayę za dnia, kiedy przenosił ich wspólne rzeczy przez portal. To było trudne zadanie, bo raz prawie na nią wpadł.  Jednego dnia, kiedy przybył do Larnwick, po kupnie apartamentu, czegoś z niego zapomniał. W ostatniej chwili zorientował się, kto stał przed witryną sklepową. Hevenaya! Szybko naciągnął kapelusz na głowę i powolutku wycofał się za róg budynku, zza którego ukradkiem przyglądał się swojej drogiej żonie.
Uśmiechał się przy tym szczerze, z lekkimi rumieńcami na policzkach. Był ciekaw, co ona tam tak oglądała tego dnia, bo zdawało mu się, że mówiła do dziecka. Na pewno, bo głaskała swój brzuszek. Więc jak elfka oddaliła się na bezpieczną odległość i miał pewność, że już nie wróci udał się w miejsce w jakim ją widział. Łóżeczko dla dziecka. Na to musiała patrzeć, bo tylko to znajdowało się na witrynie. Azariah uśmiechnął się pod nosem i wszedł do środka. Zrobił rozeznanie, czy dobrze mu się wydawało i tak. Jego kupiecki nos go nie zawiódł! Dobrze myślał odnośnie tego, co zwróciło uwagę jego żony. Przy okazji kupił jeszcze parę innych rzeczy do dziecięcego pokoju. Oczywiście, nie był do końca pewien, czy wybór był trafny, bo przecież kobiety znały się na tym lepiej, ale kierował się intuicją. Miał nadzieję, że i w tych sprawach go nie zawiedzie!
Był bardzo ciekaw reakcji Hevenayii na ich gotowe, umeblowane miejsce, którym nazwą swoim domem. Swoim. Ich własnym. Dla całej ich rodziny nieważne jak dużej!

Azariah podrapał się po policzku, kiedy tak smacznie i niewinnie spał.
Kilka rudych kosmyków opadło na jego czoło. I faktycznie, nieco mu włosy urosły, ale nie zamierzał ich podcinać. Przynajmniej nie bardzo, jak zdecyduje się iść do fryzjera. Lubił, jak go tak czasami coś po karku łachotało, czy wiązać włosy białą kokardą.
Blask świec, których Azik nie zgasił delikatnie otulał jego rysy twarzy, które w żaden sposób nie pasowały do jego natury szlachcica i nicponia. Tak, Azariah też był nicponiem i może nie takim jak jego drogi przyjaciel Tobias, ale jednak! Nicpoń i urwis, który razem z bardem potrafił nieźle nabroić! A jak się kłócili to tylko przekąsek brakowało. Ale, ale jeden i drugi był gotowy oddać życie dla drugiego i swoich najbliższych. Kto jak kto, ale Azariahowi nigdy nie brakowało wierności dla ważnych w jego życiu osób. Nigdy. Nawet jeśli ktoś go zranił, a wcześniej coś dla niego zrobił odwdzięczał się. Tym sposobem zyskiwał szacunek, coraz bardziej i bardziej, ale jeszcze spora droga była przed nim. Zdecydowanie spora.

Obudził się z chwilą, gdy jej ciepłe wargi dotknęły jego. Hevenaya była takim trochę żeńską wersją księcia z bajki, która obudziła pocałunkiem śpiącą królewnę, znaczy w tym wypadku królewicza.
Azik uśmiechnął się pod nosem, czekając co takiego zrobi jego ukochana. Poza oczywiście głaskaniem jego twarzy i tego słodkiego buziaka!
Odczekał chwilę i kiedy tak się do niego przytuliła to powoli wyjął lewą rękę spod głowy, aby objąć ukochaną.
-Księżniczko ty moja, której blask jest jaśniejszy niż Słońca górującego na niebie za dnia.-odpowiedział odwracając przy tym głowę, aby ucałować elfkę w czoło.-Też się za tobą stęskniłem, kochanie.-pomasował jej ramię dłonią.-Za tobą i naszym dzieckiem.
-ułożył prawą dłoń na jej brzuchu.-Za tobą też elfiku.-skierował słowa do dzieciątka.-Mam nadzieję, że nie dawałeś, lub nie dawałaś się za bardzo mamie we znaki. I tak już ma ciężko, nosić pod sercem taki słodki ciężar.-jego głos był pełen ciepła i miłości.-Jak się czujesz kochanie?-zapytał, odgarniając kilka czarnych kosmyków z jej czoła.-A nasze dziecko?-spojrzał jej prosto w oczy, jeśli miał możliwość, a potem ponownie ucałował w czoło.-Przepraszam, że musiałaś tyle na mnie czekać, ale…-oparł się policzkiem o jej czoło, a następnie splótł swoje palce z palcami Hevci.-…mam dla ciebie niespodziankę…-poruszał palcami.-…leży na blacie stolika, w małym pudełeczku…-ucałował wierzch dłoni ukochanej.-…mam nadzieję, że ci się spodoba, ta drobna niespodzianka, kochanie.-przyłożył osobie jej dłoń do swojego policzka.-Jak ja się za tobą stęskniłem Księżniczko…tak bardzo mi ciebie brakowało, kiedy budziłem się bez ciebie obok. Jeszcze ten chłód, który sprawiał, że jeszcze bardziej chciałem być jak najszybciej przy tobie. Mhmhmh.-zamruczał cichutko.-Kocham cię. Tak bardzo cię kocham.-pocałował ją czule.-Tak bardzo cię kocham… Już więcej na tak długo cię nie zostawię, obiecuję.
#5PisanieRe: Pokój 36 - Państwo d'Avereth   Pokój 36 - Państwo d'Avereth EmptyCzw Mar 03, 2022 1:09 am


Hevenaya
Hevenaya
Obywatelka
Skąd : Planeta Namito
Join date : 02/07/2021
Liczba postów : 29
Hev nie miała zielonego pojęcia co ten rudy ancymon wymyślił. Nie wiedziała też, że już mają własne mieszkanie, bo Azariah o wszystko zadbał. No cóż w sprawach organizacyjnych nie miał sobie równych- to była jedna z jego wielu zalet.
Sama Hev owszem szukała lokum, ale szło to niezwykle mozolnie. Po pierwsze nadal pracowała, po drugie ciąża odbierała jej resztkę sił gdy wlokąc się z powrotem myślała jedynie o wygodnym łóżku. Nie skarżyła się, ale tan bogosławiony sprawiał, że wciąż była pieruńsko zmęczona, glodna a do tego co rusz puchły jej kostki i dłonie.
Tak więc Azik zadbał o jej komfort poraz kolejny, jak dobry, kochający mąż. No i jeszcze dochodziła kwestia jej pochodzenia- bo kto wynajmie lokum chochlikowi, które uważano za małe, wredne i pyskate stworzenia gotowe do bitki?
Swoją drogą niech tylko Azik zobaczy kolekcję ciuszków dla ich dziecka, których swoją drogą przybyło! Tak Hevcia nie tylko kupowała, ale sama też dziergała!
Nawet nie zauważyła, że rudy mamałyg jeden, oszutaniec wcale nie spał tak głęboko jak  myślała. Nazbyt zajęta była utlenienia policzka do jego piersi. Stęskniła się za nim przeokropnie.
-Azariahu mój najdroższy, mój lisku, tak bardzo za tobą tęskniłam.
Wymamrotała, unosząc głowę. Spojrzała w złote oczy, a jej same powolutku zaczęły zmieniać kolor. Czerwień mieszała się z zielenią,ukazując targające nią emocje.
-Ja czuje się dobrze, nasze dziecko też. Jak widzisz z każdym dnie rośnie coraz bardziej.
Wskazała na swój nieco większy brzuszek, uśmiechając się delikatnie. Gdy tylko Azariah położył dłoń na brzuchu Hev dziecko poruszyło się gwałtownie. Najwyraźniej chciało dać tacie znać, że doskonale go słyszy.
Kobieta okryła jego dłoń swoją, drugą zaś ułożyła na jego policzku.
-Kochanie nie obwiniaj się proszę, nie chce żebyś przepraszał. Zrobiłeś to dla nas.

Odgarnęła mu przydługie włosy z czoła.  Oddała pocałunek, spijając słodycz jego warg. Był taki ciepły i pachniał tak dobrze! Mimowolnie objęła go za szyję, znów sie tuląc.
-Ja ciebie też. I co to za niespodzianka hm?
Zapytała, unosząc się na łokciu. Chciała sprawdzić, ale w tym momencie jej brzuch zaburczał głośno, a dziecko kopnęło. Hev aż westchnęła, bo wrażenie to choć oznaczało, iż pociecha jest zdrowa, to momentami naprawdę bolało. Ułożyła więc rękę w okolicy pępka, masując okrężnymi ruchami, aby uspokoić dziecko.
-Coś ładnie pachnie Azik, a ja jestem głodna. Zresztą nie tylko ja. Zaraz zobaczę co takiego dla mnie masz, chodźmy do stołu kochanie.  
Poprosiła, ale nie mogła sie oprzeć. Po raz drugi ich wargi złączyły się w słodkim, namiętnym pocałunku.
Chciała wziąśc kąpiel i położyć się do łóżka z mężem. Miała zamiar zasnąć w jego ramionach, delektując się ciepłem jego ciała.
-Nigdy więcej
Powtórzyła, zgadzając się z jego słowami.
#6PisanieRe: Pokój 36 - Państwo d'Avereth   Pokój 36 - Państwo d'Avereth EmptyPon Kwi 11, 2022 11:32 pm


Azariah
Azariah
Obywatel
Skąd : Planeta Namito
Join date : 18/01/2018
Liczba postów : 12
O to chodziło przecież, nie? Co za frajdę by miała, gdyby wiedziała co jej ancymon wymyślił? No właśnie! Żadna!
On taki już był. No dobra, nie zawsze. Jako drugi syn pochodzący ze szlacheckiej rodziny musiał nauczyć się wielu rzeczy. Wiele sztuk, które były obowiązkowe. Zwłaszcza że jego rodzina zajmowała się przedsiębiorczością. Kupcy. Tak d’Avereth w dużej mierze byli kupcami, więc nic dziwnego, że towarzyszył rodzicom, czy był przyuczany do takich obowiązków.
Ktoś na Ziemi najął, aby jej mieszkanie, czy sprzedał. Przecież byli na Błękitnej Planecie, nie na Namito, krainie elfów! Zatem o to, nie musiała się martwić, ale Azariah, to Azariah. Dbał o ukochaną tak, jak go wychowano i jak sam nauczył się traktować innych.
-Lubię, kiedy nazywasz mnie swoim liskiem.-powiedział, dumnie wypinając pierś.-Już nie mogę się doczekać, kiedy wezmę je w ramiona i Przytule. Poczuję ciepło jego ciałka i usłyszę bicie tego malutkiego serduszka.-jego wyraz twarz świadczył o tym, że był bardzo rozmarzony w tym momencie.
Tak trochę ten rudzielec odleciał w różne marzenia związane z opieką nad ich dzieckiem.
-Spodoba ci się.-pacnął ją w nos palcem.-Naszemu dziecku również.-wyszczerzył się od ucha do ucha.-Ty ładnie pachniesz.-pokazał jej język.
Podłapał niektóre durne nawyki od swojego przyjaciela barda.
-Ale tak, wypadałoby zjeść tą stygnącą kolację.-zaśmiał się.
W złotych oczach pełnych miłości odbijała się sylwetka Hevenayii. Jaka ona była piękna! Zwłaszcza teraz, kiedy nosiła jego dziecko pod sercem! Znaczy ich dziecko, o!
-Chodź kochanie.-wstał z łóżka i podał jej dłoń, którą jak tylko mu podała zacisnął lekko i ucałował.
Tak jak to zawsze robił.
Zaprowadził do stolika, a potem wziął pudełeczko z jego blatu.
-Mam nadzieję, że dobrze trafiłem z wyborem.-otworzył wieczko, a w środku zalśniły od blasku świec dwa klucze.
Jeden srebrny drugi złoty.
Azariah uśmiechał się pogodnie, patrząc to na podarek, to na lico ukochanej żony. Tak, żony. Jego żony, ukochanej elfki o ognistym temperamencie, ale delikatnym sercu. Istne połączenie chochlika i świetlika, dosłownie!
#7PisanieRe: Pokój 36 - Państwo d'Avereth   Pokój 36 - Państwo d'Avereth EmptyWto Kwi 12, 2022 12:30 am


Hevenaya
Hevenaya
Obywatelka
Skąd : Planeta Namito
Join date : 02/07/2021
Liczba postów : 29
Bycie mieszańcem miało swoje dobre jak i złe strony. Niestety Hev przekonała się na własnej skórze jak bardzo zagnieżdżone w głowach innych stereotypy potrafiły wpływać na ocenę jej osoby. Nie miała aczkolwiek możliwości aby to zmienić, toteż brała wszystko na przysłowiową klatę. I to nie tak, iż nikt nie chciał jej wynająć mieszkania, ot albo wołali więcej, bądź też zwyczajnie kręcili nosem. Na całe szczęście jej zaradny, ukochany mąż nie miał z tym najmniejszego problemu. Hevenaya zastanawiała się czy to jego kupickie zdolności, a może towarzysząca mu aura sprawiała, że kazdy poddawał się jego czarowi. Azariah bowiem oprócz nieskazitelnego wyglądu miał w sobie coś, co zmuszało innych do poddaniu się jego woli. Biła od jego osoby nie tylko dumna ale wręcz nieugiętość oraz siła o jakiej większość mężczyzn mogła zwyczajnie pomarzyć. Nawet nie wiedział jak dumna była idąc z nim pod rękę- i nie, nie wstydziła się tego.
-Bo ty jesteś moim nicponiowatym, rudym liskiem.
Odparła. Jedynie ona wiedziała jakim to Azik potrafił być szachrajem.
W oczach Hev zamigotała miłość, a ona uśmiechnęła się czule.
-Już niedługo kochanie. Wkrótce będziesz mógł wziąść nasze dziecko w ramiona.
Oh jakże nie mogła się doczekać! Azariah będzie wspaniałym ojcem- wiedziała to.
Zaśmiała się cicho, rozbawiona kręcąc głową. Z nim u boku wszystko było o wiele prostsze.
Podała mu dłoń, a potem wstala, trzymając się za brzuch. Nie z realnej potrzeby, ot tak z przyzwyczajenia. W końcu nie mały już brzuszek momentami stanowił sporą przeciwwagę.
-Najdroższy.
Mruknęła. Też ucałowała jego dłoń, a konkretnej jej wewnętrzną część.
Dała się zaprowadzić do stolika, usadzić na niewysokim krześle. Co jak co, ale po spacerze czuła się o niebo lepiej.
-Co to takiego?
Zapytała, spoglądając do pudełka. Była pewna, że mąż znów podaruje jej jakąś błyskotkę, wszak robił tak nader często. Jednak nie, bo zawartość nieco zbiła ją z tropu.
-Klucze?
Zapytała, marszczac lekko czarne brwi. Zrozumienie sytuacji przyszło po sekundzie. Rozszerzyła oczy ze zdumienia, a na twarz wypłynął szeroki uśmiech.
-Kochanie kupiłeś dla nas mieszkanie? Ale jak? Kiedy?
Zawołała uradowana. Złapała Azariaha za dłoń, ściskając delikatnie. No to zrobił jej cudowną niespodziankę! Hevenaya wprost nie mogła uwierzyć w to wszystko! Czym sobie zasłużyła na tak wspaniałego męża?
#8PisanieRe: Pokój 36 - Państwo d'Avereth   Pokój 36 - Państwo d'Avereth EmptyWto Kwi 12, 2022 1:10 am


Azariah
Azariah
Obywatel
Skąd : Planeta Namito
Join date : 18/01/2018
Liczba postów : 12
Miało, miało ,ale nie tu na Ziemi. Na Ziemi raczej byli zachwyceni elfami, chociaż też nie zawsze. Wszak i tak dla większości, elf to elf. Tak jak człowiek to człowiek. Ot, różnili się tylko kolorem skóry. Tyle. Azariah się o tym przekonał, przebywając dość często na Ziemi. Nauczył się wiele, ale także wiele zrozumiał. Cieszył się, że udało się jego rodzinie dostać możliwość podróżowania na Błękitną Planetę. Poznał tutaj przyjaciół, dzięki którym dostał solidną lekcję życia, która pozwoliła mu zaakceptować Hevenayą, taką jaka była. Nic dziwnego, że teraz byli szczęśliwym małżeństwem. Oboje zapracowali na to ciężką pracą. To było widać, patrząc na nich z boku. To jak ze sobą rozmawiali, jak na siebie patrzyli, nawet jeśli się ze sobą pokłócili. Nie byli idealni i to było najpiękniejsze! Akceptowali swoje wady i zalety, wspierali się, pozwalali, aby jedno i drugie robiło błędy i się na nich uczyło, bo wtedy stawali się silniejsi. Zdecydowanie silniejsi.
Kiedyś to było nie do pomyślenia, żeby Azariah miał żonę, a co dopiero dziecko, a teraz?  Elf dojrzał, nie tyle, co dorósł, bo był dorosły, tylko dojrzał.  Stał się odpowiedzialny, bardziej rozważny i tym sposobem zyskał przychylność wielu, ale jeszcze sporo pracy przed nim było. Zwłaszcza że zaczynał z ukochaną żoną i dzieckiem, jakie nosiła pod sercem nowe życie. Tak, nowa planeta, nowe życia.
-Wiem, że już niedługo, prawda elfiku?-delikatnie pogłaskał brzuch ukochanej.-Mam nadzieję, że nim zabiorę twoją mamę do nowego domu, ty się już tu pojawisz. Słyszysz, elfiku? Masz się pojawić, zanim zabiorę twoją mamę do nowego domu.- powtórzył pełnym miłości głosem.-Później coś tata wam zagra ładnego na harfie.-dodał z uśmiechem.
Lubił, kiedy całowała jego dłonie, ale nie do końca rozumiał po co. Nie pytał jednak, po prostu przyjmował tą drobną, uroczą pieszczotę z radością.
-Klucze.-pokiwał głową.-Tajemnica!-zaśmiał się, a potem poruszał palcem prawej dłoni, a lewą podparł się o bok.-Pamiętasz, jak mówiłem ci, jak byłaś w drugim miesiącu ciąży, że byś chciała zobaczyć Ziemię? Wtedy, co przybyłem tutaj w sprawie interesów.  Co, nie było mnie prawie miesiąc.-wyjaśnił.-Troszkę ci na ściemniałem, bo jak zobaczyłem kamienicę, w której zamieszkał Tobias, to uznałem, że też musimy tam zamieszkać. Koniecznie, a że się wszystko pozmieniało…to, zamiast zrobić z tego nasze tymczasowe miejsce pobytu, gdy wpadniemy na Ziemię zacząłem przygotowania. Wiedziałem, że będę mieć czas, zanim dostaniesz zgodę na wizytę na Ziemi. Nawet jeśli ja bym coś próbował interweniować. -pochylił się ku niej i pokazał palcem na klucze.-Ale spokojnie, nie zrobiłem wszystkiego sam. Mieszkanie potrzebuje kobiecej ręki, więc będziesz miała co robić, kochanie.-pocałował ją w czoło.-Zamówiłem nam rybkę. Dorsz się nazywa.  Mam nadzieję, że ci posmakuje!-wyszczerzył się od ucha do ucha.
Elfi wariat, no elfi wariat zakochany po uszy
#9PisanieRe: Pokój 36 - Państwo d'Avereth   Pokój 36 - Państwo d'Avereth EmptyWto Kwi 12, 2022 1:41 am


Hevenaya
Hevenaya
Obywatelka
Skąd : Planeta Namito
Join date : 02/07/2021
Liczba postów : 29
Tak, Azariah dojrzał. Gdyby ktoś Hev powiedział, że tak się stanie, to zapewne wybuchnęłaby gromkim śmiechem. Niemniej jej mężczyzna przeszedł zaskakującą przemianę. Przeobraził się w poukładanego, godnego zaufania męża. Hevenaya kochała go całym sercem, mimo tego że miał swoje za uszami. Owszem był rudą łajzą, nicponiem i szwendusem ze zwariowanymi pomysłami, lecz Hevcia nie oddała by go za żadne skarby. Patrząc na niego jej serce puchło z dumy, szczególnie iż Azariah zdawał się jej czytać w myślach. Nie musieli wymieniać słów- jedno spojrzenie wystarczyło aby widzieć co myśli druga strona.
Mieli swoje wzloty i upadki, gorsze chwile czy momenty zwątpienia. Czasami bywało ciężko, jednak czysta miłość jaką to się darzyli przezwyciężyła wszystko. Azariah nauczył Hev jak kochać samą siebie, ona zaś tę miłość oddała w formie, jakiej to pewnie się nie spodziewał. Wiedziała jak wygląda, lecz wszak to była jedynie fizyczna powłoka prawda? Najważniejsze było to co miała w środku, jej serce wolne było od zawiści czy pazerności. Ścieżka jaką przebyli ukształtowała ich, oczyściła. Zrozumieli co tak naprawdę jest w życiu najwazniejsze- wzajemna miłość oraz poszanowanie. I owszem Azariah nie był idealny, lecz był jej diamentem. Małym klejnotem z rysą, która to sprawiała iż był niepowtarzalny, jedyny w swoim rodzaju i całym jej.
-Azik kochanie kusisz los naprawdę. Co jak co, ale uważaj bo nasze dziecko się posłucha, a ty w nocy będziesz biegł po Medyka.
Przestrzegła go. No jeśli maleństwo odsiedziczyło jego charakterek to już w ogóle będzie jazda bez trzymanki.
Całowanie jego dłoni było prostym gestem oznaczającym szacunek oraz miłość. Nic wielkiego, a cieszyło prawda?
-Domyślałam się, jednak postanowiłam nie pytać. Wolałam żebyś wyjawił mi wszystko w swoim czasie. Ah kochanie nawet nie wiesz jaka jestem teraz szczęśliwa.
Jej rubinowe oczy była chyba tego najlepszym dowodem. No i płynąca po policzku pojedyńcza łza zaakcentowała to co przed chwilą powiedziała. Otarła ją wierzchem dłoni, uśmiechając się przepraszająco.
-Jesteś tak samo inteligentny jak przystojny kochanie. Jestem z ciebie dumna wiesz? Dziękuję, jak zwykle pomyślałeś o wszystkim. A teraz jedzmy, bo umieram z głodu. Potem weźmiemy kąpiel i położymy się do łóżka. Uwielbiam kiedy grasz mi do snu. Jestem też pewna, iż twoje dziecko chętnie posłucha, bo podczas gdy nucisz ono staje się spokojniejsze.
Rzekła. Zabrała się za jedzenie, krojąc rybę na mniejsze kawałki. Wolała sprawdzić czy kucharz przypadkiem nie zostawił żadnej, większej ości. Wzięła kawałek do ust, i westchnęła głośno.
-Lisku musisz spróbować, to jest naprawdę dobre. Smacznego kochanie.
Poczęła jeść powoli, delektując się jedzeniem. Nawet nie widziała, że ziemskie jedzenie jest takie dobre. Całkowicie inne niż na Namito, acz nadal wyśmienite. Już nie mogła się doczekać kiedy sprawdzi przepisy z książki kucharskiej jaką to kupiła kilka dni temu.
-Azik dlaczego jeden klucz jest złoty a drugi srebrny?
Zapytała nagle. Przysunęła się z krzesłem bliżej do męża.
#10PisanieRe: Pokój 36 - Państwo d'Avereth   Pokój 36 - Państwo d'Avereth EmptyWto Kwi 12, 2022 2:23 am


Azariah
Azariah
Obywatel
Skąd : Planeta Namito
Join date : 18/01/2018
Liczba postów : 12
Przyglądał się tak ukochanej, kiedy tak siedziała na krześle i rozmawiała z nim.
Jego złote oczy lśniły w blasku świec, ale też z miłości do niej. Sam był dumny, że miał taką kobietę u boku. To w jaki sposób go traktowała na pierwszym spotkaniu, jak prowadziła z nim konwersacje, a potem jak pokazała swoje prawdziwe oblicze skryte za magią iluzji. Zrozumiał wtedy, że jest wyjątkowa, bo z jakiegoś powodu mu zaufała, a nie musiała.
Kilka rudych kosmyków opadło na jego czoło, więc spróbował powietrzem wydmuchiwanym z ust je poprawić, ale koniec końców zrobił to dłonią.
Zabawne było to, że jakby mu ktoś powiedział, że znajdzie ukochaną, która będzie małym diabełkiem z różkami, ale o sercu anioła, to by pokazał temu komuś by się puknął. On zawsze obawiał się, że jak się zakocha to zostanie przywiązany metalowymi łańcuchami do wybranki, że podetnie mu skrzydła. Tak się jednak nie stało. Hevenaya nie zabraniała mu być sobą, mimo że psocił okrutnie, zwłaszcza z Tobiasem. Wprawdzie nie widziała jeszcze, jak bardzo potrafili niocponiować, bo głównie widziała ich przez magiczną kulę, to i tak nie przestanie go kochać, nigdy. A dziecko, które nosiła pod sercem, dla Azariaha było czymś, co powodowało u niego dumę. Szkoda, że Hevenaya nie widziała jak chwalił się przyjaciółmi, że zostanie tatą. Co on wyprawiał tu na Ziemi, to było nie do opisania. Tobias i Sara śmiali się później, że zwariował, a potem pogratulowali i wytulali należycie. Nie wiedzieli jednak, że wtedy w sercu Azariaha zagościł smutek, bo przecież oni byli tylko ludźmi, a on elfem żyjącym długo. Wiedział, że ich przeżyje,  bo czas płynął nieubłaganie, ale nigdy o nich nie zapomni, a kto wie, może postara się, żeby żyli tak długo jak on? Przynajmniej taki sobie obrał plan, że może znajdzie sposób, aby dać im nieco więcej czasu, bo to właśnie oni, istoty z innej planety pokazały mu czym jest prawdziwa przyjaźń, szczera niezatruta jakąś ciemnością. Ale, ile on musiał przejść, aby dostać w prezencie przyjaźń i miłość, której owocem było dziecko pod sercem jego żony!
-I dobrze! Niech posłucha!-zażartował.-Wtedy, ty sobie odpoczniesz od noszenia tego słodkiego ciężarku pod sercem, a ja się nim zajmę, tym o małym elfikiem, który będzie najsłodszym dzieckiem na świecie i moim i twoim pierworodnym dzieckiem!-jakiż on był dumny, kiedy wspominał o dzieciątku, które ich na pewno słuchało.-Mam nadzieję, że rozpozna mój głos i będzie wiedzieć, że o ten żółtooki rudzielec do jej, lub jego tata.-aura szczęścia, aż biła od niego na przysłowiowy kilometr.-Nie pytałaś?-spojrzał na nią wymownie.-Droga pani, może i nie pytałaś wprost, ale próbowałaś innymi sposobami, ale o to ja Azariah d’Avereth nie poddał się tym kobieciarskim sztuczkom swojej żony i udało mu się utrzymać wszystko w tajemnicy! Z małą pomocą przyjaciół, żeby nie było.-skinął energicznie głową, a rude kosmyki poruszyły się w rytm ruchów.-Ależ wiem, bo widzę, jak ci się oczy świecą.-prawie stykali się nosami, kiedy pochylił się bardziej ku niej.
Uśmiechnął się, a potem kciukami delikatnie wytarł łzy.
-Zasługujesz na to, co najlepsze kochanie.-powiedział i usiadł naprzeciwko ukochanej.-Wybacz, nie mam siły na kąpiel, więc będziesz musiała mnie znieść takiego nieświeżego.-wziął serwetkę, którą strzepał i położył na kolanach.-Zgoda, ale jak zasnę nie przyjmuję reklamacji!-zaśmiał się.-Smacznego!-zawołał i złapał za sztućce.
Pokroił kawałek ryby, który zaraz zniknął w jego buzi.
-Wiem o tym. -skomentował jej reakcję na dorsza.-To jest dorsz gotowany na parze, z warzywami. Dobre i delikatne, idealne na twój żołądek.-powiedział i pokazał na zielone warzywo.-Mówią na to brokuły. Żona karczmarza powiedziała, że kobieta w ciąży powinna jeść, bo ma dużo witamin potrzebnych kobiecie w czasie ciąży. Nie wiem na ile to prawda, ale skoro jej ciężarna córka jadła uznałem, że tobie też dam.-zaczął pokazywać na kolejne warzywa.-Marchewka, kukurydza, zielona fasolka, papryka i natka z pietruszki.-wyjaśnił ukochanej.-Pamiętasz, jak ci opowiadałem o tym, że tu podają rybę na parze tak jak u nas? To jest właśnie ta potrawa! Tylko ja, miałem wtedy ziemniaki…zaraz…jak to się nazywało…-zmarszczył brwi.-…Puree…Piuree…jakoś tak.-zjadł kolejny kawałek ryby.-Gotują te ziemniaki, to coś jak nasze vafe, tylko nie są takie słodkie. Rozgniatają i dodają do tego masła. Jak to zmieszasz i dodasz przyprawy to jest naprawdę magnifique, jak to powtarzają niektórzy ludzie. -złączył dwa palce, które cmoknął i odsunął.-Mówię ci, mają tutaj takie różnorodności  posiłków, że będziesz chciała wszystkiego spróbować!-wyszczerzył się i kawałek dorsza ze swojego talerza przysunął pod jej usta.-Powiedz aaaa…-oparł łokieć lewej ręki o blat, a na dłoni wsparł policzek.
Nic mu więcej do szczęścia potrzebne nie było. Miał wszystko i to wszystko siedziało naprzeciwko niego, z dzieckiem pod sercem! Pieniądze to drugorzędna kwestia, ale też były ważne, żeby nie było!
#11PisanieRe: Pokój 36 - Państwo d'Avereth   Pokój 36 - Państwo d'Avereth EmptyWto Kwi 12, 2022 11:41 pm


Hevenaya
Hevenaya
Obywatelka
Skąd : Planeta Namito
Join date : 02/07/2021
Liczba postów : 29
Diabełka z różkami? Azariah jeszcze nie wiedział co ta jego żona potrafiła wyprawiać, toż to zdecydowanie gorsze od diablęcia było. Może kiedyś będzie miał okazję, albo i nie, bo wtedy zostanie zmuszony zlać jej tyłek- dosłownie.
Nie, ona go nie ograniczała. Wychodząc za niego za mąż wiedziała jaki jest, wszak nigdy się z niczym nie krył. Nie tylko zaufała mu, lecz pokochała jego wady tak samo mocno jak i zalety. To, że miał przeszłość niezbyt ją obchodziło, przecież każdy ją miał. Dopełniali się pod każdym względem, niejako rozumiejąc to przez co przeszła ta druga strona.
-No tak, ale nim to nastąpi najpierw muszę je urodzić.
Odpowiedziała. Pochylila się, odgarniając rude kosmyki z jasnego czoła. Delikatnym uśmiechem zamaskowała fakt, że trochę się obawia porodu. Naczytała się, iż jest to nie tylko potwornie bolesne, ale też czasami może zakończyć się śmiercią zarówno matki i dziecka. Na samą myśl aż ją zakłuło serce, zacisnęła usta. Wzięła głęboki oddech, starając się nie myśleć w ten sposób. Napewno nic się nie stanie, nie gdy miała Azariaha przy swoim boku.
-Kotku o ile dobrze pamiętam dzieci już w łonie matki potrafią rozpoznać rodzica po głosie. Nie martw się na zapas, nasze dziecko bez problemu rozpozna kto jest jego mamą, a kto tatą.
Dodała. Medyk jej to szczegółowo wytłumaczył, ot taki dar ewolucji, czy jakoś tak.
-Oh już no....
Mruknęła. Włożyła sobie do ust kolejny kawałek ryby, przeżuwając powoli. Tak, niestety nie udało się jej przekonać Azariaha do uchylenia rąbka tajemnicy, ale nie miała mu tego za złe. Prezent bardzo się jej spodobał, szczególnie możliwość urządzenia mieszkania nieco po swojemu.
Dziecko poruszyło się, a Hev skrzywila się nieznacznie. Z dnia na dzień kolejne kopniaki czy uderzenia wydawały się jej boleśniejsze. Ułożyła dłoń w miejscu gdzie jeszcze sekundę temu widać było wybrzuszenie pod materiałem sukni.
-Wygląda na to, że maleństwo też nie może się doczekać gdy w końcu pojawi się na świecie.
Zażartowała. Wzruszyła ramionami na jego uwagę.
-Nie mam nic przeciwko. Kąpiel zawsze możemy wziąść rano.
Żadno z nich nie biło się chyba z żukiem gnojniakiem nie? Nie byli jakoś specjalnie brudni, przynajmniej ona tak uważała.
Siedziała, zajadając się wszystkim co jej wskazał. Kiwała potakująco głową, starając się zapamietać nazwy wszystkich wskazanych przez męża potraw.
-Wiesz w sumie miałam okazję spróbować kilka ciekawych potraw, no i słodyczy też. Najlepsze były kremówki albo ptysie. To takie słodkie ciasto wypełnione puszystym kremem. Jedzenie może i różni się znacznie, ale nie jest złe, smakuje mi.
Oznajmiła. Ave a nawet Marcus wszak często zabierali ją do miejsc gdzie można było smacznie zjeść. Wynikło z tego trochę zabawnych sytuacji, niemniej było warto. Już nie mogła się doczekać kiedy będzie okazje pójść z mężem na miasto.
Uśmiechnęła się, nachylając do wyciągniętego widelca. Ostrożnie wzięła do ust co podawał, grzecznie przełykając niewielką porcję. Dosłownie chwilę potem odsunęła od siebie pusty talerz.
-To było wyśmienite.
Wymruczała zadowolona niczym kot. Zmęczenie całym dniem oraz suta kolacja spowodowały, że oczy zaczęły się jej mimowolnie kleić.
-Swoją drogą tutaj na ziemi istnieje takie zwierze, które nazywają baranem. To znaczy samice nazywa się owcami- sama sprawdziłam. Mają dużym ciała porośnięte miękką wełną, cztery nogi, a samce posiadają ogromne, zakręcone rogi. Z ich wełny robi się ciepłe rzeczy. Wyczytałam, że są bardzo terytorialne, i ale ponoć to mądre zwierzęta. Tymczasem tutaj jest takie określenie -głupi jak baran. Więc jeśli ktoś się tak nazwie, to spokojnie możesz dać mu w za to w czerep.
Przestrzegła męża. No ona to miała zagwozdkę na samym początku nie ma co. Zakryła dłonią usta, ziewajac przeciągłe. Zamrugała oczyma, pocierajac twarz dłońmi.
-Kochanie łóżko, zdecydowanie muszę się położyć.
Rzekła. Jeszcze trochę a uśmie przy stole. Jeśli to się stanie to Azik będzie nieść tą swoją baryłkę na rękach, a teraz lekka napewno nie była.
#12PisanieRe: Pokój 36 - Państwo d'Avereth   Pokój 36 - Państwo d'Avereth EmptySro Kwi 13, 2022 12:58 am


Azariah
Azariah
Obywatel
Skąd : Planeta Namito
Join date : 18/01/2018
Liczba postów : 12
Jeśli ona myślała, że Azariah nie wiedział, jakiego diabła miała za plecami to się grubo mylił! On wiedział, dużo, ale po prostu siedział cicho i czekał, aż sama mu o wszystkim opowie.  A jak wtedy słuchał z uwagą! Miała wtedy pełnię jego uwagi i osoby, zaś złote oczy lśniły niczym oszlifowany kruszec.
-Wiem, wiem i mam nadzieję, że w tym okresie, dam radę wytrzymać w twojej obecności.-nasłuchał się tego, jak był młodszy, ale i potem jak to ciężko bywało z porodem.
Jak czasami niebezpieczne to było.
-Ej…-zaczął, patrząc jej prosto w oczy.-Będzie dobrze.-położył dłoń na ramieniu Hev.-Zobaczysz.-uśmiechnął się szczerze.
Znał już ją na tyle dobrze, że wiedział kiedy się martwiła. Zwłaszcza że ściskała wtedy usta.
-Fantastycznie!-odparł rozradowany.-Zatem nie mam co się martwić i pozostaje mi tylko cały czas rozmawiać do tego małego elfika!-tylko ogona kolorowego brakowało, jak u pawia, a może i ładniejszego.-Ale patrz jak to jest, że taki mały ktoś sobie siedzi w twoim brzuchu i nas słyszy!-zaczął z pełni zainteresowania.-Zobacz, jak to wszystko jest skonstruowane, no życie.-nakręcał się powoli.-Z takiej małej komórki tworzy się żywa istota, która nie widząc nas, potrafi rozpoznać, kto jest kim. Reaguje na otoczenie.-ale mu się oczy świeciły.-Och?-zauważył, że Hevenaya skrzywiła się, a potem położyła dłoń na brzuchu.-Elfiku!-zawołał.-Nie kop tak tej biednej mamy!-zaśmiał się.-Ostatnio często masz takie silniejsze kopnięcia, ze strony tego małego nicponia?-zapytał, odsuwając pusty już talerz na bok.-Widzisz? Moja krew!-wypiął dumnie pierś do przodu.-No tak, słodycze, bo jakże by inaczej! -aż mu od tego śmiechu ramiona drgały.-Tyj, tyj, to jak urodzisz dzieciątko, zafunduję ci zestaw jakże prywatnych ćwiczeń na zgubienie tłuszczyku.-no żarty się go trzymały, rudzielec jeden cholerny.
Zakrył dłonią usta, śmiejąc się.
-Wiem, że było. Żona karczmarza, to dobra kucharka.-oparł łokieć o blat stolika, a na dłoni oparł policzek.-A chcesz zobaczyć te barany i owce?-zapytał  wpatrując się w żonę.-Jutro mogę cię zabrać do pobliskiej wioski. Znam tam jednego pasterza. Na pewno z chęcią pokaże ci swoje zwierzęta. Jestem pewien, że ci się spodobają.-oj tak, zamierzał pokazać Hevenayii wszystko, co tylko chciała, a co było według niego fascynujące w tym świecie.
Chciała barana i owce, to jej pokaże! Niech zobaczy, jak ziemski świat różnił się od ich świata!
#13PisanieRe: Pokój 36 - Państwo d'Avereth   Pokój 36 - Państwo d'Avereth EmptySro Kwi 13, 2022 1:45 am


Hevenaya
Hevenaya
Obywatelka
Skąd : Planeta Namito
Join date : 02/07/2021
Liczba postów : 29
No tak, bo przed nim to się nic nie ukryje. Toż to takie spostrzegawcze stworzenie było, ale co się dziwić skoro kupiec? I owszem kiedyś mu opowie, lecz nie teraz. Nie była gotowa na wracanie do takich wspomnień, choć wiele mu o swojej przeszłości opowiedziała. Sporo też mógł się dowiedzieć od innych, wszak plotki na jej temat krążyły nie tylko tam gdzie wcześniej mieszkali  prawda?
Jedno było pewne- Hevenaya nie była i nigdy nie będzie święta, co chyba jemu akurat nie przeszkadzało. Swoje za uszami miała. Gębę też od ucha do ucha, aczkolwiek jego traktowała dobrze  i szanowała ponad wszystko.
-Jeśli będę wrzeszczeć albo złożeczyć to puść to mimo uszu, wiesz że zawsze najpierw mówię potem myślę. Ewentualnie oba w tym samym czasie.
Też miała cichą nadzieję, że wytrzyma. Z drugiej strony obawiała się, iż Azariah widząc ją w takim stanie uzna ją za wstrętną, ale tego głośno już nie powiedziała.
Wszystko wyjdzie w praniu.
-Masz rację. Nic złego się nie przytrafi.
Powiedziała spokojnie. Wcale ją to nie uspokoiło, lecz nie mogła być cykorem  prawda? Nic jej to nie da, a może jedynie zaszkodzić dziecku.
-W macicy, nie w brzuchu. Masz jednak rację, to jest jak czysta magia.
Przyznała. Ileż ona książek przeczytała na ten temat, a biorąc kolejną i tak dowiadowywała się nowych rzeczy.
-Ta twoja krew od kilku dni ćwiczy sobie ujeżdzanie narywistego konia na zmianę z lekcją akrobatyki
Zaśmiała się. No dziecko najwyraźniej nie mogło się doczekać przyjścia na świat, bo jego entuzjazm był doskonale widoczny. Dosłownie sekundę po tym jak skończyła mówić Azik mógł zobaczyć jak dziecko znów się porusza.
-Tłuszczyku? Jakiego Tłuszczyku? Toż to same mięśnie, a ja przytułam książkowe trzynaście kilogramów, nie więcej! Skoro jednak tak bardzo chcesz to ja chętnie, pod warunkiem iż sama wybiorę sobie ćwiczenia.
Puściła mu oczko. Wiadomo było co temu małemu zboczeńcowi chodziło po czarnej głowie. Sroka jedna niedobra. Wstała z krzesła, tylko po to aby móc objąć szyję Azika ramionami. Wtuliła policzek w jego rude włosy.
-Będę wniebowzięta. Jeszcze nie miałam okazji zobaczyć.
Powiodła palcem wskazujacym wzdłóż jego policzka. Potem schyliła się, namiętnie całując jego usta.
-Baranki zobaczymy jutro, ale teraz idziemy do łóżka kochanie.
Poprosiła. Przeczesała palcami jego rude pasma, i znów ucałowała w usta.
-Chodź kochanie, pora spać.
#14PisanieRe: Pokój 36 - Państwo d'Avereth   Pokój 36 - Państwo d'Avereth EmptyNie Maj 01, 2022 10:02 pm


Azariah
Azariah
Obywatel
Skąd : Planeta Namito
Join date : 18/01/2018
Liczba postów : 12
Oczywiście, że nie ukryje. No dobra, czasami jednak były rzeczy, jakie łatwo można było przed nim ukryć. Jednak ten zaszczyt dotyczył tylko jego żony i przyjaciół, którzy na tyle dobrze znali elfa, że wiedzieli jak go oszukiwać, aby nie zorientował się, w jakim kościele dzwonią dzwony.
-W porządku.-dotknął jej policzka.-Mam tylko nadzieję, że będąc z tobą w czasie porodu, nie będę chciał potem stronić od ciebie…-jak widać, mieli podobne obawy.-…słyszałem, że wielu mężczyzn trzyma się wtedy od swoich żon na dystans i się ich brzydzą…ja tego nie chcę. Nie chcę się brzydzić mojej ukochanej kobiety. -oparł czoło o jej ramię, a przy tym zacisnął lekko dłonie na jej przedramionach.-Nie chcę.-spojrzał na nią ukradkiem.
W tych złotych oczach było tyle troski, ale zmartwienia.
-No właśnie… Nic się nie stanie. Urodzisz bez problemu małego, cudnego elfika.-uśmiechnął się i dotknął opuszkami palców jej warg.-Kocham cię, tak bardzo cię kocham Hevenayo.-ułożył wygodniej głowę na jej ramieniu.-Tak, tak w macicy.-zarumienił się lekko na jej słowa.-Najpiękniejsza ze wszystkich.-powietrze, za sprawą jego dobrego samopoczucia delikatnie zawibrowało i nagrzało się nieznacznie. –Znowu ten mały elfie ci dokucza? Poczekaj, już ja mu powiem do słuchu!-zaśmiał się i zszedł z krzesła, aby kucnąć przy żonie.
Przyłożył ucho do jej brzucha, a dłonią zaczął dotykać miejsce, w którym chwilę wcześniej dało się widzieć ruch.
-Słuchaj no, elfiku. Nie dokuczaj tak mamie, bo mama też potrzebuje odpocząć.-mówił ciepłym, pełnym miłości głosem.-Masz być grzeczny, ty mały elfiku.-pogładził brzuch ukochanej, a potem, ucałował materiał.
Wstał z klęczek.
-Niech ten mały elfie już tu będzie…-dodał i spojrzał taki lekko zawstydzony na ukochaną, która objęła go rękami za szyję.-Tak, tłuszczyku, ale mojego tłuszczyku.-zaśmiał się, łapiąc ją delikatnie za boczek.-Fantastycznie.-zaczął kołysać się na boki, delikatnie.-Baranki zobaczymy jutro.-spojrzał jej prosto w oczy, jak miał możliwość i pogłaskał po głowie.-Tak. Idziemy do łóżka.-pokiwał głową i oddał pocałunek, jakim go uraczyła.-Pora spać.-położył dłoń na jej brzuchu.-Słyszy ten mały elfik? Idziemy spać.-powiedział z czułością w głosie.-Spać, więc nie kopiemy mamy, tylko ładnie śpimy. Pamiętaj, elfiku.-dodał z uśmiechem na twarzy.
Takim szczerym i prawdziwym!
#15PisanieRe: Pokój 36 - Państwo d'Avereth   Pokój 36 - Państwo d'Avereth EmptyPon Maj 02, 2022 12:58 am


Hevenaya
Hevenaya
Obywatelka
Skąd : Planeta Namito
Join date : 02/07/2021
Liczba postów : 29
A ona to sobie skrzętnie wykorzystywała, bo jakby inaczej. Oczywiście były to drobne kłamstewka typu "kochanie kupiłam ci nowy kapelusz, nie martw się nie wydałam całej swojej wypłaty". Czasami ukrywała przed nim prezenty bądź niespodzianki, czasem zaś drobne występki. Dokładnie jak wtedy gdy dała jednemu mężczyźnie w twarz za komentowanie jej wyglądu w niecenzuralny sposób. Oczywiście tak, że się głupia szkapa kopytami nakryła.
-Kochanie teź się tego obawiam.
Wyznała po dłuższej chwili. Uśmiechnęła się przepraszająco.
-Azik będziesz siedzieć przy mnie i trzymać mnie za dłoń. Nie pozwolę abyś patrzył na dół, bo tam to będzie wszystko wyglądać jak po ciężkiej bitwie z użyciem maszyn wojennych. Obiecaj mi jednak, że jeśli poczujesz się gorzej to wyjdziesz, bo zniosę wszystko, ale nie twoje odrzucenie z powodu obrzydzenia moją osobą.
Wzięła głęboki oddech. Nie winiłabym go za to, ale takie doświadczenie zapewne nie będzieniczym przyjemnym.
-Kochanie nie chce cię do niczego zmuszać. Jeśli nie czujesz się na siłach, to nie musisz mi towarzyszyć podczas porodu- zrozumiem to i nie będę miała pretensji.
Mówiła szczerze, prosto z serca. Zresztą on ją znał, wiedział kiedy kłamała bądź mówiła coś co niekoniecznie było czystą prawdą.
Wyczuła zmianę powietrza, na całe szczęście była ona spowodowana pozytywnymi uczuciami.
[b]-Ja ciebie też kocham.

Wyznała, tulac go do siebie. Zachichotała cichutko, kiwajac potakująco głową.
-Mówię ci to będzie dziecko z twoim charakterem. Chyba bardzo stęskniła się za tatusiem, bo kopie jak szalona.
Z niemałą czułością oglądała jego poczynania. Łezka zakręciła się w oku, ale grzecznie stała, słuchając słów jakie to wypowiadał do ich nienarodzonego dziecka.
No i uspokoiło się, ot tak po prostu.
-Tak....jutro...
Mruknęła sennie. Pociągnęła go delikatnie za ucho. Niech ona tylko urodzi, to odda mu za ten tłuszczyk, oj odda.
Ujęła jego dłoń i poprowadziła do łóżka. Rozpięła mu koszulę, pomogła ją zdjąć, wieszając ładnie na wieszaku. Spodnie mógł zdjąć sam, bo ona zajęła się rozpinaniem własnej sukni. Nie trudziła się nawet z założeniem koszuli nocnej, po prostu pozostała w skromnej, czarnej bieliźnie. Dzieki temu Azariah mógł podziwiać okrągły, słodki brzuszek swojej żony.
-Padam na twarz Azik. Chodź do mnie, zdejmij te spodnie i pozwól się przytulić.
Skóra do skóry, tak było najlepiej. A najwygodniej to napewno na łyżeczkę, inaczej Hevcia nie uśnie. Kochała swoje dziecko, lecz ciężar jaki nosiła wpływał niekorzystnie zarówno na pęcherz jak i kręgosłup.
Popatrzyła na męża z miłością, czekajac aż ten do niej dołączy. Sama ułożyła się na boku pośród miękkich poduszek. Ziewnęła przeciągłe.





#16PisanieRe: Pokój 36 - Państwo d'Avereth   Pokój 36 - Państwo d'Avereth EmptySob Maj 21, 2022 3:17 pm


Azariah
Azariah
Obywatel
Skąd : Planeta Namito
Join date : 18/01/2018
Liczba postów : 12
On też czasami musiał drobniutko skłamać, kiedy chciał kupić jej jakiś prezent, czy przygotować niespodziankę. Tak, jak to zrobił z mieszkaniem.
Wysłuchał ukochanej żony z uwagą.
-Obiecuję.-ujął jej dłoń i ucałował wierzchnią stronę.-Kochanie, moja droga żono chcę być przy tobie, ale jeśli twierdzisz, że mógłbym patrzeć na ciebie inaczej, jak to ujęłaś z obrzydzeniem, mogę poczekać na zewnątrz.-spojrzał prosto w oczy Hevenayii.-Twój komfort jest najważniejszy, kochanie.-uśmiechnął się, układając wygodniej, na łóżku obejmując ukochaną.
Pokiwał głową, nie przestając przy tym głaskać jej brzucha.
-Nie wiem, czy zniesiesz dwa elfy pod jednym dachem o takim samym charakterze. Już masz problem z wytrzymaniem ze mną, a co dopiero z jeszcze jednym elfikiem! Ej!-skulił się, kiedy pociągnęła go za ucho.-Hahahahahah!-zaczął się śmiać, takim szczerym barytonem.-Oj, jaka ty nie grzeczna, spodnie mi każe zdejmować.-pacnął ją w krągły nos.-Z każdym dniem jesteś coraz piękniejsza, wiesz? I taka, kobieca, akceptująca siebie, to jaka jesteś i w ogóle… Podoba mi się to, jak rozkwitasz z każdym dniem, bardziej i bardziej.-dotknął jej policzka i pogłaskał.-Pamiętam, kiedy się pierwszy raz spotkaliśmy, jaka byłaś płochliwa, mało pewna siebie, a teraz…-uśmiechnął się i ucałował w czoło.-…odważna, pewna siebie, akceptująca się, zwłaszcza jako kobietę.-okrył ich oboje kocem, wszak było za ciepło na kołdrę.-Śpij moja królowo, śpij.-wyszeptał jej na ucho, głaskając po głowie.-Będę czuwać, dopóki nie zaśniesz ty i nasze dziecko.-oparł się swoim czołem o czoło Hevenayii.
Jakie on miał szczęście, że ją znalazł, że ona znalazła jego.
Patrzył tak jak elfka, powoli zasypia. Oddala się do krainy snów. Była taka piękna. Nawet miał wrażenie, że w czasie ciąży jakby bardziej. Nigdy by nie przypuszczał, że zostanie mężem, a co dopiero ojcem. Tyle lat sobie powtarzał, że się do tego nie nadaje, a tu takie miłe zaskoczenie. Radził sobie całkiem nieźle jako małżonek. Nawet Tobias i Sara to zauważyli, że jest bardziej dojrzały, rozważny. Ale, to dzięki niej. Dzięki Hevenayii się zmienił, bo nie tłamsiła go, pozwalała, aby po prostu był sobą, a on pozwalał, aby ona była sobą. Do tego dużo rozmawiali, zwłaszcza kiedy coś trapiło drugie. I gdyby nie to, ich związek zapewne by nie przetrwał, a tak spodziewali się teraz dziecka, które Hevcia nosiła pod sercem.
Znowu ucałował ją w czoło. Była taka krucha, taka delikatna, kiedy tak spała, kiedy była w ciąży. Czy każda kobieta taka była, czy może ona, bo była taka wyjątkowa i bliska jego sercu. Możliwe, całkiem możliwe.
Zasnął. Nawet nie zauważył kiedy, po prostu zasnął, przytulając ukochaną, aby nie musiała obawiać się koszmarów sennych.
#17PisanieRe: Pokój 36 - Państwo d'Avereth   Pokój 36 - Państwo d'Avereth EmptyPon Maj 23, 2022 11:58 pm


Hevenaya
Hevenaya
Obywatelka
Skąd : Planeta Namito
Join date : 02/07/2021
Liczba postów : 29
-Nie mogę odebrać ci możliwości bycia przy narodzinach twego pierwszego dziecka. Zresztą z tobą u boku będę się mniej obawiać, że cokolwiek pójdzie nie tak.
Była przerażona wizją samotnego porodu. Ona, wojowniczka i wagabunda bała się o to, źe coś moźe się stać, a ona będzie za słaba aby cokolwiek uczynić.
Uśmiechnęła się delikatnie, przekręcając na drugą stronę. Ułożyła się wygodnie w jego objęciach, układając Azikową dłoń na swoim brzuchu.
-Wiem kochany, wiem. Ja po prostu....wiesz....nie mam pojęcia czego mogę się spodziewać
Powiedziano jej, że poród moźe być długi i cholernie boleć, ale ona była zdeterminowana. Skoro inne kobiety rodziny dzieci jedno po drugim i nic im nie było, to jej też pójdzie jak z płatka. W końcu to było coś naturalnego, jej ciało będzie wiedzieć jak się zachować- przynajmniej tak właśnie powtarzał jej każdy medyk.
-Skoro wytrzymałam z tobą tyle czasu, to jeden elf więcej nie zrobi różnicy. I wbrew pozorom masz całkiem sporo zalet. Pamiętaj, że pierwszą rzeczą jaka mnie w tobie oczarowała był twój intelekt.
Dodała. Odgarnęła rude pasemka z jego twarzy. Był taki piękny! Czułość do męża zalała jej serce. Splotła ich palce razem, kładac je w okolicy pępka na swoim brzuchu. Chciała ażeby poczuł ruchy ich dziecka tak samo jak ona je czuła. Poczuła nikły skurcz w podbrzuszu a potem kolejny,ale zignorowała to. Dzisiejszy dzień był pełen aktywności fizycznej, zapewne jest jedynie przemęczona.
Spojrzała w złote oczy, a po policzkach popłynęły łzy szczęścia. Ostatnimi czasy zrobiła się straszliwie emocjonalna, chociaż to wszytko była wina ciąźy.
-To dzięki tobie mój najdroższy. Mając ciebie przy boku wszytko jest łatwiejsze. Zdałam sobie sprawę, że kochasz mnie taką jaką jestem, twoja miłość wyleczyła rany w moim sercu. Od zawsze mnie wspierałeś, więc mogłam się bez przeszkód rozwijać. Ty zaś stałeś się dojrzalszy, bardziej odpowiedzialny. Nawet nie wiesz jaka byłam szceśliwa gdy miast mnie zostawić po tamtej kłótni po prostu przyszedłeś i zacząłeś mówić co leży ci na sercu. Jesteś wspaniałym mężem, i będziesz fantastycznym ojcem..  
Rzekła cicho, calujac ona jego policzki z miłością. Ułożyła twarz w zagłębieniu jego szyi, delektując się męskim, zniewlającym zapachem jego ciała. Pasowali do siebie, a ciepło  nagiej skóry męża było w jej odczuciu czymś idealnym.
Usnęła w przeciągu kilku minut, wiedząc że kiedy się obudzi on będzie przy niej jak obiecał.


Obudziła się wczesnym rankiem. To znaczy chętnie by sobie jeszcze pospała, ale niemoźliwe parcie na pęcherz było szczerą zapowiedzią zmoczenia łóżka jesli go nie opróżni. Wstała powoli, wyplątując się z Azikowych ramion. Gdy w końcu jej się to udało podreptala do łazienki. Zalatwiwszy pierwszą potrzebę wzięła kąpiel, wyszorowała zęby i rozczesała wilgotne włosy. Ubrała suknie, skromną, czarną z miękkiego materiału. Udała się na dół po śniadanie. Wzięła sporą porcję jajecznicy na kiełbasie, a do tego herbatę i sok pomarańczowy. Trochę się zmachała, wchodząc z tacą po schodach, jednak lekka aktywność fizyczna w jej stanie była wskazana. Ustawiła wszystko na stole, z rozczuleniem patrząc na śpiącego męża. Uśmiechnęła się pod nosem, biorąc w dłoń szklankę z sokiem i wtedy to poczuła. Przez jej ciało przetoczyła się niczym błyskawica fala tępego, porażającego bólu. Wspięła się przez uda i kobiecość, dół pleców by skoncentrować się na brzuchu. Poczuła jak skóra mimowolnie pręży się, a oddech zamiera w płucach. Opuściła szklankę, która z hukiem rozbiła się na podłodze. Złapała się mocno stołu, czując nieprzyjemny skurcz. Oddychała spazmatycznie, nie mogąc wydobyć z siebie nic poza jękiem bólu. Skoncentrowała się na oddychaniu, orientując się, że właśnie zaczęła rodzić. Coś mokrego i lepkiego popłynęło jej po udach. Popatrzyła w dół i niemal zwymiotowała ze strachu widząc krew pomieszaną z przezroczystym, lekko opalizującym a jednocześnie mętnym płynem.
-A....Azik......
Wyjąkała, nie wiedząc czy zrobiła to dostatecznie mocno aby go obudzić.
#18PisanieRe: Pokój 36 - Państwo d'Avereth   Pokój 36 - Państwo d'Avereth EmptySob Cze 25, 2022 7:35 pm


Azariah
Azariah
Obywatel
Skąd : Planeta Namito
Join date : 18/01/2018
Liczba postów : 12
A on słuchał jej z uwagą, patrząc na nią tym spojrzeniem pełnym miłości jakim ją darzył. Swoją Hevenayę, najdroższą i najukochańszą kobietę. Kobietę, która pokochała go takiego, jakim był, bez żadnego zastanowienia. Nie no dobra, jakieś tam wątpliwości miała, bo mu przecież zniknęła raz na bardzo długo. I kiedy myślał, że ona nie wroci…wróciła, do niego. Ach, gdyby wiedziała, ile się wtedy jej naszukał! Oj, kiedyś musi jej ten sekret zdradzić! Koniecznie, to się Hevcia zdziwi! Oj zdziwi!
-A ja nie chcę, abyś się mnie obawiała, tego, że mogę się od ciebie odsunąć.-pogłaskał ją po głowie, a potem czule pocałował.-Wszystkiego?-zaśmiał się układając wygodniej na łóżku.
On była taka ciepła, więc nic dziwnego, że tak szybko zbierało mu się na sen i nim to się stało, to rozmowa mu się powoli przestawała kleić.
-Yhym, teraz tak mówisz, że o jednego elfika więcej nie robi różnicy…-już prawie spał, gładząc jej brzuch i czując jak się ten mały okruch tam wiercił w środku.
Coś cudownego! Małe, nowe życie, którego on był częściowo stwórcą! Cudowność!

Hev na pewno widziała jaki to był z niego dumny tatuś! Jak opowiadał o tym, że będzie miał dziecko i w ogóle! No paw taki, tylko rudy! Wyjątkowy!

-Yhym…yhym…-przytakiwał na jej słowa, usypiając powoli.
Nie czuł jak go całowała, jak się przytulała, bo już dawno spał…

On jeszcze sobie spał w najlepsze. Musiał odespać te wszystkie zarwane i nieprzespane nocy, szykując niespodziankę dla Hevenayii, która okazała się być niemałym sukcesem!
-Hmmm?-odgłos stłuczonej szklanki skutecznie go obudził.-Hevciu?-zapytał, podnosząc się do pół siadu.-Co się dzieje?-przetarł dłonią twarz, licząc, że to pomoże rozbudzić się.-Już wstaję, chwila.-jeszcze był pół przytomny, ale kiedy odwrócił głowę w stronę ukochanej, kiedy siadał na brzegu łóżka od razu się rozbudził.-Co się dzieje?!-podbiegł do niej.-Czemu krew?! Czy to już?! To tak to wygląda?!-nie wiedział, co miał zrobić.
Przynajmniej przez chwilę.
-Czekaj, czekaj, ja się już ubieram i szybko pójdziemy do szpitala, albo przez kulę wezwę powóz.-zaczął się ubierać.

Oj elfiku, rudy elfiku chciałeś, by dziecko już na świat przyszło to masz to, o co prosiłeś!
#19PisanieRe: Pokój 36 - Państwo d'Avereth   Pokój 36 - Państwo d'Avereth EmptyPon Cze 27, 2022 12:33 am


Hevenaya
Hevenaya
Obywatelka
Skąd : Planeta Namito
Join date : 02/07/2021
Liczba postów : 29
Kolejna fala bólu przeszła przez jej ciało, wyrywając z zaciśniętych ust zduszony jęk.
Wzięła głęboki oddech, w myślach przypominając sobie, że wszak jest żołnierzem. Walczyła dla swojego królestwa, znosiła wiele rzeczy, a ból był jedną z nich. Da radę, przecież nie była sama prawda?
Tylko, że to co czuła teraz było zupełnie inne od tego, co wcześniej zaserwowało jej życie.
-Azik kochanie....uważaj..zbita szklanka...
Wychrypiała, odwracając zarumienioną twarz w jego kierunku. Nagle w pokoju zrobiło się niemiłosiernie gorąco. Zacisnęła palce na brzegu stołu dla utrzymania równowagi. Nawet w takich momentach zdrowie jej męża było na pierwszym planie, wszak nie chciała żeby się skaleczył.
-Tak kochanie to już...
Popatrzyła na przerażonego Azika. Zmusiła się do lekkiego uśmiechu, aby dodać mu odwagi . Na wszystkich bogów, on bał się bardziej niż ona! Jak na komendę dziecko kopnęło mocno. Hev syknęła, przytulając się do ciepłego ciała. Pozwoliła sobie na kilka wdechów, jego uzależniający zapach ją uspokajał.
-Aziulek kochanie posłuchaj....Nie dam rady iść zbyt długo. Dlatego teraz pomóż mi usiąść proszę. Wezwij dorożkę przez kulę a następnie się ubierz. Niedaleko nocnego stolika jest spakowana moja szpitalna torba. Weź ją proszę, a potem pomożesz mi zejść na dół. Lisku..kochanie moje nie bój się, wszystko jest w porządku, to co widzisz jest w zupełności normalne

Oznajmiła. Cała Hev, racjonalne myślenie i uspokojenie męża były teraz dla niej priorytetem. Wiedziała, że muszą dostać się do szpitala jak najszybciej. Poczuła kolejny skurcz, przez co ułożyła sobie dłoń na twardym brzuchu. Kilka szybkich wdechów, a potem odliczanie w myślach do kolejnego skurczu. Robiła wszystko to co radził jej wcześniej medyk. Podobno im krótszy odstęp czasowy między skurczami, tym szybciej dziecko pojawi się na świecie.
Oblizała nerwowo usta, gładząc jego ramię. To co widział było naturalne, może trochę obrzydliwe, ale tak właśnie przebiegały porody.
-No już nie martw się, niedługo będziemy trzymać nasze dziecko w objęciach, a teraz uciekaj się ubrać. Tylko wpierw mnie posadź.
Poprosiła cicho. Pot spłynął jej po czole, a drżące nogi odmawiały posłuszeństwa. Bała się tak bardzo, lecz nie mogła mu tego pokazać- nie teraz.
Spojrzała w złote oczy, mając cichą nadzieję, iż Azariah zrozumie przesłanie i posłucha. W końcu jego żona oraz dziecko nie mogli czekać w nieskonczońość. Sama Hevenaya natomiast wolałaby urodzić w szpitalu niż w karczmiennym pokoju.
#20PisanieRe: Pokój 36 - Państwo d'Avereth   Pokój 36 - Państwo d'Avereth EmptyNie Lip 10, 2022 1:28 am


Bajarz
Bajarz
Administracja
Administrator
Join date : 24/04/2017
Liczba postów : 230
Dziecko Hevenaya i Azariaha bardzo chciało pojawić się na świecie. Nie patrzyło, że rodzice chcieli jeszcze odpocząć, nacieszyć się sobą. Ważniejsze było to, że pora było pozwolić im ujrzeć tego małego elfika i wziąć na ręce. W końcu!

Azariahowi udało się wezwać  przez magiczną kulę powóz, który zjawił się po około pięciu minutach. Karczmarz natomiast pomógł małżeństwu. Zabrał rzeczy kobiety z pokoju, podczas gdy elf pomagał swojej żonie zejść na dół. Musiał być czujny, bo stan jego drogiej Hevenayi było dla niej niemałym wyzwaniem. Musiała wytrzymać, do czasu, aż pod karczmę nie zajechał powóz.
Obojgu udało się dotrzeć do szpitala bez najmniejszego problemu. Tam, Hevenaya dostała należytą opiekę, ale niestety ku pocieszeniu Azariaha ten nie mógł udać się żoną na porodówkę.  Musiał spędzić tam kilka godzin, praktycznie do samego rana, ale było warto.
Bowiem, zmęczona po porodzie Hev wyglądała naprawdę pięknie, a ich mała córeczka, która to spała smacznie w jej ramionach. Czarne włoski, krótkie włoski już widać, ze odziedziczyła po mamie. A złote oczy, które pojawiły się po otwarciu powiek, kiedy tata pojawił się obok już wiadomo było, po kim miała. Mały elfie był zdrowy i pełen wigoru.
Młoda mama musiała spędzić kilka tygodni w szpitalu, bowiem była jedną z pierwszych elfek, które rodziły na Ziemi. Co na tym idzie potrzebowały odpowiedniej i należytej opieki, jaka przybyła z Namito.  

Po tym czasie mogli wrócić do domu, do swojego nowego mieszkania.

-------------------
z tematu dla obydwu postaci: Mieszkanie państwa d'Avereth


Pokój jest wolny fabularnie
#21PisanieRe: Pokój 36 - Państwo d'Avereth   Pokój 36 - Państwo d'Avereth Empty



Sponsored content
Powrót do góry Go down
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Pokój Socjalny
» Pokój Socjalny
» Pokój Dzienny
» Pokój Dowódcy Zodiaku
» Pokój Rycerza Obserwatora

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Kroniki Larnwick :: 

Larnwick

piękna stolica Aglar

 :: Crecel Frewes :: Gospoda Feniks :: Pokoje
-
Współpraca
Opisy przedstawiające uniwersum świata zostały stworzone przez Administrację Crystal Empire oraz Użytkowników pomagających przy tworzeniu forum, na podstawie pomysłów własnych oraz inspiracji różnymi źródłami, zabrania się ich kopiowania. Stronę graficznąwykonała Przyczajona Grafika z grupy Monochrome Layouts z pomocą kodów własnych lub w inspiracji kodami znalezionych w różnych miejscach. Za pomoc dziękujemy Moe - Yuriee. Większość obrazów pojawiających się na forum powstało kreatora grafiki AI Tubo, natomiast pozostałe należa do ich Twórców.
Granica PBF