Share Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3
#51PisanieRe: Wizyta Elfiej Królewskiej Pary   Wizyta Elfiej Królewskiej Pary - Page 3 EmptyWto Sty 04, 2022 9:22 pm


Avenath
Avenath
Obywatel
Rycerz Zodiaku
Skąd : Stary Świat
Join date : 09/08/2017
Liczba postów : 67
-Moja praca to sztuka, wiesz?-zamknął powieki i zaczął poruszać palcem wskazującym prawej ręki.-I zapewniam cię, że jestem bardzo wymagający, no za wyjątkiem moich klientów.-dodał po chwili mlaskając.-Ty to się jednak nie potrafisz bawić, ale…-puścił elfa.-…skoro straszysz mnie Havem i unikasz tematu, to jest coś na rzeczy! Ha!-powiedział, co wiedział.-Ja? Nie no skądże!-zrobił głupkowatą minę.-No dobra, temu, czy tamtemu powiedziałem i jakoś tak samo wyszło! Ale to nie tak, że specjalnie czy coś!-zawołał, próbując się tłumaczyć nieudolnie.-Jestem zdziwiony, bo nic nie zauważyłem podczas naszego spotkania.-powiedział uśmiechając się.-Ale dziecko jest zdrowe, a serduszko bije tak szybciutko.-zachwycił się wampir istotką, jaką Hev miała pod serduszkiem.
Avenath, na słowa o złotym strzale zaklaskał w dłonie, jakby gratulując nieobecnemu mężowi Hev.
-Córa Słońca! Dawno cię nie widziałem!-uśmiechnął się obserwując jak łebek miniaturowego smoka wynurza się z rękawa.-Witaj, malutka.-sam przywitał się ze stworzonkiem.-Chyba troszkę urosła, co?-zapytał, zerkając to na Erestora to na Hevenayę. –W ogóle…-przyjrzał się elfce.-Zgubiłaś się czy przyszłaś wziąć udział w przygotowaniach i celebracji przybycia elfie, królewskiej pary do Larnwick?-zapytał nie spuszczając niebieskiego spojrzenia z Hevenayi-Swoją drogą, ciekawe jakie dzisiaj będą atrakcje.-widać było, że wampirowi, aż się oczy świeciły na wspomnienie o czekającej ich zabawie.
Spojrzał wymownie na Erestora, dając mu do zrozumienia, że z Hev u boku, nie będzie tak łatwo, aby zdobył swojego sowogryfa.
#52PisanieRe: Wizyta Elfiej Królewskiej Pary   Wizyta Elfiej Królewskiej Pary - Page 3 EmptyWto Sty 04, 2022 10:49 pm


Bajarz
Bajarz
Administracja
Administrator
Join date : 24/04/2017
Liczba postów : 230
No niestety, Erestor będzie musiał poczekać na swojego sowogryfa. Wszak nie mogli zabrać postronnej osoby, bez zgody dowódcy do miejsca, w jakim gniazdowały. Jeśli jednak Ereś bardzo tego będzie chciał, to będą musieli zrobić sobie wycieczkę do Siedziby Rycerzy Zodiaku. Pytanie tylko, czy się im będzie chciało. Zwłaszcza że na ulicach zaczynało się robić coraz bardziej tłoczno i głośno. Muzycy zebrali się w różnych częściach miasta i zaczęli wygrywać tradycyjne, lub tez mniej rytmy pochodzące z elfiej planety.
Tym sposobem, Erestor, Hevenaya czy inne elfy zamieszkujące Larnwick mogły poczuć się jak u siebie. Chociaż przez trochę. Ci, co mieli przyjemność słyszeć elfickie nuty, w większości przypadków byli oczarowani. Melodia była tak zgoła inna od tej, którą zawsze spotkali na swojej drodze. Miała w sobie coś magicznego, coś co sprawiało, ze chciało się w niej jeszcze bardziej zatracać. Oczy wyobraźni zaś pozwalały na przyzwanie pięknych krajobrazów, czy mile spędzonych chwil. Nie tylko z tymi, którzy jeszcze żyli, ale tymi, co odeszli z różnych powodów.
Każdy słuchać mógł czuć melodie całym ciałem, a magia w ich ciałach płynąca żywo reagowała na niewidoczne nutki, które poruszały magicznymi nićmi, oraz docierały do samego serca duszy. Iskry, co to może nie było tak widoczne dla śmiertelnych, lśniły mocniejszym blaskiem niż zazwyczaj. Taka była melodia stworzona przez elfy. Zawsze, dobrze zagrana spajała wszystko dookoła, aby pokazać, że świat, magia, żywe istoty to jedność. Całość stworzona i misternie połączona Siecią, trwałą, ale jednocześnie delikatną. Łącząca wszystko i wszystkich, dobro i zło, smutek i radość, bowiem nic nie mogło istnieć bez siebie. Dlatego, elfy tak ukochały alchemię. Po to, aby mogły tworzyć z tych wszystkich darów coś jeszcze piękniejszego i chroniły to, całym sobą. Temu uważały, komu powierzały wiedzę z nią związaną.

Wszyscy troje mogli poczuć jak i świat skupia się na tej pięknej melodii. Wiatr przemykał między włosami, pomiędzy liśćmi, które tworząc te znajome dźwięki spajały się idealnie ze śpiewem ptaków. Tych, znanych ze Starego Świata, ale takich, które pojawiły się na drodze ewolucji z drobną pomocą magii.

Nie ważne, czy Khaji zamieniony w irbisa, siedzący na dachu, czy Kain zamknięty w zamczysku, czy bogowie, czy opiekunowie domów, a nawet Strażnicy Miasta, wszyscy poczuli tę skrytą magię, przesłanie, które niosły te wszystkie elfie melodie, niewidoczne nutki przemykające, gdzie tylko się dało.

Ta przyjemność zdawała się trwać wiecznie, w nieskończoność, ale tak nie było. Bowiem nastała chwila ciszy, a grajkowie postanowili nieco odpocząć, zdumieni tym, co właśnie się stało. Zaczęli rozprawiać między sobą o tym, czego doświadczyli.
Zapach świeżych, ciepłych wypieków dotarł do nozdrzy naszych bohaterów. Czyżby w cukierni nieopodal, tudzież na jakimś stoisku wyłożono smaczne i słodkie ciasteczka? Mogli się przekonać, jeśli tylko tego chcieli!
Zatem, co zrobią nasi bohaterowie? Skuszą się na słodkie przysmaki, czy wręcz przeciwnie udadzą się do Siedziby Rycerzy Zodiaku, a może zrobią cos jeszcze innego?
#53PisanieRe: Wizyta Elfiej Królewskiej Pary   Wizyta Elfiej Królewskiej Pary - Page 3 EmptyWto Sty 04, 2022 11:52 pm


Hevenaya
Hevenaya
Obywatelka
Skąd : Planeta Namito
Join date : 02/07/2021
Liczba postów : 29
Hevenaya mimo dość egzotycznej aparycji i nieciekawego wyglądu(wszak obaj mężczyźni mogli zobaczyć paskudne blizny na jej dłoniach czy szyi, resztę miała zakryte ubraniem) nie była wredna. Ot po prostu mówiła to co myślała, a jej ostry język szedł w parze z ognistym temperamentem, żelaznym kręgosłupem moralnym i niebywale twardymi zasadami. Zdawała się być zimna niczym lód, oschła, wyniosła. To wszystko jednak były jedynie pozory, bo pod tą fasadą kryła się samotna, kobieta o straszliwej przeszłości, która posiadała delikatne, wypelnione po brzegi miłością serce.
Westchnęła ciężko, licząc w myślach do dziesięciu. No weźmie i zaraz go zaraz czymś ciężkim palnie przez łeb.
-Ciemny od urodzenia
Mruknęła do siebie, ale on pewnie usłyszał.
-Nie mogłeś zauważyć, bo wtedy jeszcze niezbyt wiele było widać, a ja dodatkowo skrzętnie to ukrywałam.
Wyjaśniła. Wolała nie ryzykować, i nikomu oprócz męża nie powiedziała. Po pierwsze nie chciała zapeszać, a po drugie skoro mieli się tutaj przeprowadzić to ona musiała pokazać, że jest sprawna, silna, że da sobie ze wszystkim radę. A co najważniejsze wysłali ją tu za zasługi, a gdyby wyszło, iż jest brzemienna to przełożeni mogliby zmienić zdanie.
Uniosła do góry brwi, widząc entuzjastyczną reakcję wampira. Pokiwała jedynie głową, układając sobie ręce na brzuchu. Po raz pierwszy uśmiechnęła się, w oczach zatańczyła czułość pomieszana z miłością.
-Oczywiście, że jest silne. W końcu ma mamę wojowniczkę i nieustraszonego tatę.
Zagruchała. Pochylila się w przód, obserwując uważnie wysuwające się z rękawa Erestota stworzonko.
-Witam ślicznotkę.
Powiedziała. Nie odważyła się jednak na pogłaskanie smoka, co jedyne podstawiła jej bliżej dłoń, aby mogła ją spokojnie powąchać.
-Nie zgubiłam. Pomyślałam, iż pomożesz mi w uszyciu kilku nowych sukien. Potrzebuje czegoś prostego, ale wygodnego i eleganckiego. Nie będę chodzić ubrana jak kolorowy papug, cała w falbankach i różyczkach. Jestem wykładowczynią na akademi, muszę się dobrze prezentować.
Wyjaśniła. Pominęła to, iż niedługo będzie wyglądać jak mały wielorybek i zapewne przestanie się mieścić w stare ubrania.
-Całkowicie mi to wyleciało z głowy
Przyznała. No tak jak się siedzi całe dnie miedzy książkami, to raczej niewiele się słyszy. A pamięta jeszcze mniej kiedy miast śledzić bierząco informacje zaczytuje się w magicznych woluminach. Tak, Hevenaya zdecydowanie wolała wszelakie książki o magi niż towarzystwo innych, ot takie małe zboczenie.
Przystanęła, nasłuchując rozbrzmiewającej, radosnej melodi. Znów się uśmiechnęła, przymykajac powieki. Z chęcią by potańczyła, ale nie miała z kim. Muzyka zawładnęła jej umysłem, sprawiając że na krótką chwilę znalazła się na powrót w domu. Wszystko to aczkolwiek skończyło się zdecydowanie szybciej aniżeliby chciała, a do jej nosa doszedł cudowny zapach słodkości.
-Co tak smakowicie pachnie?
Mały łasuch chyba wszędzie dałaby radę wyniuchać słodkości. To była zdecydowanie jedna z jej słabych stron, bo potrafiła się opychać pysznościami na potęgę.
#54PisanieRe: Wizyta Elfiej Królewskiej Pary   Wizyta Elfiej Królewskiej Pary - Page 3 EmptySro Sty 05, 2022 5:25 pm


Erestor Véneaná
Erestor Véneaná
Obywatel
Rycerz Zodiaku
Skąd : Namitto
Join date : 11/08/2017
Liczba postów : 84
Na sowogryfa musiałem poczekać, na przybycie elfiej pary musiałem poczekać... na moją starą znajomą i obiekt (niepublicznych) westchnień też musiałem poczekać. Z czego w tym ostatnim przypadku nie było pewnośći czy w ogóle ją spotkam. No cóż, elfy mogły czekać dłużej niż ludzie. Co nie oznazało, że były bardzo cierpliwe. Szczególnie Chochliki... no ale nie generalizujmy bo ja teraz też wychodzę na niecierpliwego.
-Każdy ma swoją muzę albo Adonisa.
Odpowiedziałem wampirowo, który przeniósł swoją uwagę na Hevenaye i jej brzuch. Jako wampir miał więcej energii od połowy elfickiego dworu. I jego ponoć nie było wszędzie pełno... Dobrze, że nie zabrał ze sobą Black Star bo mielibyśmy mały problem. W końcu nawet tak szlachetne istoty jak sowogryfy miały swoje wady... w wypadku tej konkretnej przedstawicielki gatunku była to wielka zazdrość.
Delikatnie pogładziłem łuski smoczycy, od głowy w dół, po grzbiecie. Faktycznie trochę urosła. W końcu była dość młoda. Oby tylko nie okazała się prawdziwym smokiem bo do rękawa by już mi nie weszła. Córa Słońca wysunęła się całkowicie z mojego rękawa, podleciała do Chochliczki i zrobiła kółko wokół niej, jakby chciała pokzać jak wielka jest... albo zwyczajnie oglądała nową znajomą swojego opiekuna. W końcu jednak uznała, że wystarczy tego dobrego i wróciła do mojego rękawa.
-Nie lubisz tłumów co malutka?
Zapytałem smoczyce, uśmiechając się. Moja uwaga przeniosła się na muzykę, która rozbrzmiała w okolicy. Słuchałem w milczeniu, widziałem wielkie, zielone lasy, dostojne i pieknę komnaty pałacu. Wiele obrazów i wspomnień z rodzinnej planety przewinęło się mi przed oczami mojej wyobraźni. Na moment odwróciłem się od moich towarzyszy i otarłem łzę wzruszenia. Na moment zapomniałem, że jestem na Ziemi. Gdy ponownie zapadła cisza, zacząłem klaskać by pokazać swój podziw i podziękować za tę piękną melodię. Odwróciłem się do wampira i elfki.
-Możemy to sprawdzić. Moja sprawa nie ucieknie.
Ostatnie zdanie skierowałem do Avego.
#55PisanieRe: Wizyta Elfiej Królewskiej Pary   Wizyta Elfiej Królewskiej Pary - Page 3 EmptyPią Sty 14, 2022 8:55 pm


Avenath
Avenath
Obywatel
Rycerz Zodiaku
Skąd : Stary Świat
Join date : 09/08/2017
Liczba postów : 67
Chłopakowi, w żaden sposób nie przeszkadzało to, że widział u Hevenayi blizny. Owszem, z początku się ciekawił, bo był dość ciekawskim wampirkiem, ale dał sobie w końcu spokój. Nie chciał jej w żaden sposób urazić swoją naturą.
-Ej! Wypraszam sobie!-nadął policzki, krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej.
Wyglądał jak uroczy chomiczek, zwłaszcza, że kilka ciemnych kosmyków opadło na jego czoło.
-Ale jestem wampirem, wyczuwam takie rzeczy!-popukał się w klatkę piersiową.--coś chciał powiedzieć, ale widząc iskierki radości w oczach Henevayii ugryzł się w język.-Fajnie mieć kochająca rodzinę, co?-rzucił nagle jakby do siebie.
Wiatr zatańczył mocniej, poruszając ciemnymi włosami Avego, tym razem rozpuszczonymi, a nie spiętymi białą, materiałową kokardą.-Albo diabła wcielonego.-zamlaskał, robiąc dość intrygująca minę, bo właśnie pomyślał o Black Star.-Gdybyś ty widział ile ta moja…muza…-zrobił w powietrzu palcami cudzysłowie.-Narobiła mi ostatnio siary…-westchnął.-…a już mieliśmy się całować, a tu nagle bach!-podniósł ręce do góry.-Black Star pojawiła się z nikąd.-wyglądał na załamaneto.-Pognała tego gościa w cholerę, ale wiecie co?-spojrzał przed siebie, a oboje mogli podziwiać jego profil i włosy targane wiatrem.-Ona chyba, nie do końca jest zazdrosna o moją osobę, bo wiecie…ten gość, z którym się umówiłem, dowiedziałem się, że był z kimś w związku, a spotykał się ze mną….-dodał z zawodem w głosie odnośnie wspomnianego kandydata na partnera.-Black Star, ile razy się z kimś spotykam, to zauważyłem, że odgania tylko tych, którzy potem okazują się skończonymi frajerami. Może ona, ma jakiś radar na nich?-kolejne pytanie padło z ust wampira.-Ach wybaczcie!-rozmasował kark lewą dłonią.-Niepotrzebnie wam tu smęcę!-zachichotał zakłopotany.-Ciążowe suknie powiadasz? Chętnie!-wyszczerzył się.-Mam gdzieś kilka projektów, to ci je pokażę, a jak się nie przypadną do gustu, to stworzę coś od nowa!-zgodził się przyjąć zlecenie od elfki.-Ach?-rozejrzał się nasłuchując skąd dochodziła ta cudowna muzyka.
Zamknął powieki, aby skupić się na wygrywanej melodii.
Zaczął kołysać się w jej rytm pobudzając przy okazji swoją wyobraźnię. Coś pięknego! Lico wampira zdradzało, jak bardzo podobało mu się to, czego miał okazję słuchać.
-To było piękne!-zawołał rozradowany, kiedy elfickie nuty ucichły, a zastąpiły je te ziemskie.-Myślałem, że już nie zagrają tych elfickich nut! –ucieszył się.
Poruszał nosem.
-Czy to przypadkiem nie zapachy z Kremowej Róży, do Arikko Seberetha?-zapytał, patrząc na Erestora.-Wybacz, że nie pójdziemy na Wzgórze Sowogryfów.-przeprosił elfa.-Ale jak tylko będziemy mogli, natychmiast cię tam zabiorę! [/b]-zacisnął pięści, a jego mina była pełna entuzjazmu.-To co idziemy?-Ave już się nie mógł doczekać kosztowania tych wszystkich smakołyków.
Kij, że będzie potem cierpieć, ale warto będzie!
-Gyaaaa!-znajomy głos dotarł do uszu wszystkich.
-Blacky?-Ave był zdziwiony, że dostrzegł na niebie kołującą Sowogryfkę, która po chwili zleciała na dół.-A, co ty tu robisz?-zapytał, kiedy stworzenie podeszło do niego.-Stęskniłaś się? Przecież dopiero co się widzieliśmy, głupia.-pogłaskał sowi łeb, kiedy Black pochyliła się i polizała jego policze.-Ach, o to chodzi…Nie przejmuj się, przeszło mi.-uśmiechnął się.-Ale dziękuję, że się o mnie martwisz.-przytulił się do zwierzęcia, które było tak cieplutkie i mięciutkie i puchate.
Jak już Black przywitała się z Avenathem, zawierzając, że na pewno jest z nim w porządku to podeszła, najpierw do Erestora, a potem do Hevenayii, którą zdążyła poznać jakiś czas temu. Od razu obniżyła łeb, aby dziobem, delikatnie dotknąć jej brzucha, a potem przyłożyć doń łeb.
Mimo swego charakteru, Blacky potrafiła być delikatna!
#56PisanieRe: Wizyta Elfiej Królewskiej Pary   Wizyta Elfiej Królewskiej Pary - Page 3 EmptyPon Sty 17, 2022 9:56 pm


Hevenaya
Hevenaya
Obywatelka
Skąd : Planeta Namito
Join date : 02/07/2021
Liczba postów : 29
-Wypraszaj, wypraszaj....i co się nadymasz jak purchawka?
Już chciała dodać, że wyglada jak srajaca na pustyni żaba, ale się powstrzymała. Nawet Hev wiedziała kiedy limit szczęścia się wyczerpuje.
-Ta wyczuwasz. Nie miałeś zielonego pojęcia, przyznaj się.
Dziabnęla go palcem delikatnie w boczek. Była święcie przekonana, że Ave właśnie miał zaskok mądrości jak po uderzeniu porządną pałą. Mężczyzną to trzeba było potrząsnąć i palcem wskazać, inaczej by nie zauważyli. Jakby mężowi nie powiedziała, to zapewne domyśliłby się po dobrych kilku miesiącach. A z niego to cwana bestia przecież była.
Słowem się nie zająknęła o tym, że ten spotyka się z mężczyznami, bo akurat nie wiedziała. Niemniej dla niej miłość to była miłość, nikomu pod koc wszak zaglądać nie będzie nie?
Z radością popatrzyła na wirującą w powietrzu córkę słońca. Nigdy jeszcze nie widziała takiego stworzenia. Z przykrością zauważyła, że ta schowała się do rękawa Erestora tak szybko jak się pojąwiła.
-Jest piękna.  
Pochwaliła, patrząc na jasnowlosego elfa z mieszaniną niepewności oraz ciekawości w zielonych oczach. A co do blizn to jeżeli Ave chciał pytać to mógł. Odpowie na jego ciekawskie pytania, bo skoro radziła sobie z bandą rozwrzeszczanych dzieciaków, to mogła sobie dać radę z jego osobą.
-Zawsze pragnęłam ją mieć, szczególnie że wychowałam się bez matki, a mój zastępczy ojciec zmarł bardzo wcześnie. Fakt to wielka odpowiedzialność, lecz uśmiech oraz radość ukochanej osoby jest najlepszym wynagrodzeniem
Może i nie miała najlepszych wzorców, lecz jej dziecku nic nie zabraknie. Nie była sama miała przecież Azariaha, była pewna, że razem stworzą kochający dom dla ich wspólnego dziecka.
Klępnęła wampira delikatnie w ramię.
-Nie ma co płakać nad takimi przydupasami. Kuśka im w rzyć i kotwica na plecy. Miłość sama do ciebie przyjdzie, zobaczysz. Wpadnie ci do domu, przy okazji wywarzając drzwi, i zrobi taki bałagan, że będziesz latał z motylami w brzuchu. Ja to nawet nie szukałam sobie nikogo, a zjawił się taki rudy mamałyg co skradł mi serce i po ptakach.
To, że ich pierwsze spotkanie odbyło się w karczmie, i z jednorazowej nocy pełnej uniesień zmieniło się w długotrwały związek a potem małrzeństwo już przemilczała. Tak samo jak fakt, że jej mąż był kiedyś rasowym flirciarzem, co często był łapany ze spodniami miedzy kostkami. W końcu zmienił się, zmężniał- Hevenaya nie miała na co narzekać.
-Tak! Chodźmy po słodkości!
Zawołała uradowana.
Zachwycona stała z boku, spoglądając na majestatyczne zwierze. To był drugi raz kiedy mogła je zobaczyć z tak bliska. Jak tylko wróci do domu to  zapewne przewertuje wszystkie książki o zwierzętach, które niedawno kupiła. Zdecydowanie musiała się dowiedzieć wiecej na temat tego gatunku.
Widząc co ta wyprawia niepewnie ułożyła jedną z dłoni na swoim brzuchu. Nie żeby bała się, iż ta zrobi jej krzywdę, ot jak każda ciężarna kobieta miała na względzie dobro swego dziecka.
-Nie dziabniesz mnie prawda?
Zapytała, wyciągając dłoń. Chochlik była urzeczona tą chwilą, chciała pogłaskać to mądre, delikatne zwierzę- o ile ta oczywiście jej na to pozwoli. Wyglądało, że stoi i nasłuchuje bicia serca jej maleństwa.
#57PisanieRe: Wizyta Elfiej Królewskiej Pary   Wizyta Elfiej Królewskiej Pary - Page 3 EmptySob Sty 22, 2022 3:09 pm


Erestor Véneaná
Erestor Véneaná
Obywatel
Rycerz Zodiaku
Skąd : Namitto
Join date : 11/08/2017
Liczba postów : 84
-Zwierzęta wyczuwają takie rzeczy Ave. Dlatego nie wolno ich nigdy lekwceważyć. Posiadanie tak troskliwej towarzyszki to skarb.
Odpowiedziałem wampirowi, słuchając jego opowieści o Black Star. Mój szacunek wobec sowogryfki jeszcze bardziej wzrósł. Nie zwracałem uwagi na marudzenia mojego towarzysza. Zapewne mieliśmy w głowie dwa różne obrazy tego wspaniałego zwierzęcia, jednak nie zamierzałem się kłócić. Zapewne rozumiał Black Star, a narzekał z przyzwyczajenia lub dla samego narzekania. Usłyszałem cichy pomruk, ewidentnie moja podopieczna usłyszała komplement od Heve. Zwierzęta nie różniły się zbytnio od ludzi jeśli o charaktery chodziło.
-Zobacz Ave, dobijają się do ciebie drzwiami i oknami nawet ci zajęci. A ty jeszcze narzekasz. Może z krawca przebranżujesz się mistrza sztuki podrywu?
Zażartowałem i poklepałem wampira po ramieniu. W kwestię zamówienia sukni się nie mieszałem, nie był to mój obszar ani zainteresowań ani tym bardziej pracy. Poklepałem się po podbródku, zastanawiając się nad czymś.
-A skoro już o pracy mowa. Jestem przewodnikiem po terenach zielonych wokół Larwnick. Gdybyś potrzebowała kiedyś czegoś z Arracaras Forest albo White Ridge Mountain to chętnie pomogę. Tutejsza fauna i flora może nie jest taka jak na Namitto ale też robi wrażenia
Dobrze, że mój staruszek mnie teraz nie widzi. Znając go, pewnie chciałby bym przyjął pracę przedstawiciela elfów w mieście lub jakąś inną, bardziej prestiżową funkcję.. tymczasem ja ganiam po lesie, jak moja siostrzyczka. Ewidentnie nie wdałem się w głównego doracę jego Wysokości. Chociaż tytuł Zodiaka jest pewną wymówką...
-Trzymam za słowo Ave. Obietnica złożona.
Zawsze starałem się dotrzymywać danego słowa i tego samego poniękąd wymagałem od innych. Pozostalo nam zatem ruszyć w kierunku cukierni, wizja słodkości przekupiła bowiem chyba wszystkich tutaj zebranych. Nim jednak do tego doszło, pojawiła się wcześniej obgadywana Black Star. Ukłoniłem się jej, tak jak to miałem w zwyczaju i delikatnie pogłaskałem ją po głowie, o ile oczywiście mi na to pozwoliła. Nie bałem się jej, zwyczajnie okazywałem szacunek taki sam, jak człowiekowi czy elfowi. Później sowogryfka podeszła do elfki, a mi do głowy wpadł pewien pomysł.
-Jakby się tak zastanowić to nikomu jeszcze dzisiaj nie dałem zagadki. Zagramy? I nie, nie przyjmuję żadnej odmowy. Dopóki nie zgadniecie dwóćh nie dam wam spokoju!
Uprzedziłem ewentualny sprzeciw któregoś z moich towarzyszy i klasnąłem lekko w dłonie, a na moich ustach pojawił się szeroko uśmiech. Ta prosta gra była powodem mojej radości ale i często kłopotów. W końcu nie bez powodu chodził za mną tytuł "tego, przez którego połowa elfiego dworu wyszła na idiotów".
-To może najpierw dam coś łatwego. Żeby mnie użyć trzeba najpierw mnie popsuć, czym jestem?
#58PisanieRe: Wizyta Elfiej Królewskiej Pary   Wizyta Elfiej Królewskiej Pary - Page 3 EmptyPon Lut 07, 2022 2:54 am


Avenath
Avenath
Obywatel
Rycerz Zodiaku
Skąd : Stary Świat
Join date : 09/08/2017
Liczba postów : 67
-Jesteś dla mnie niemiła!-fuknął w stronę Hevanayii-Ale ci wybaczę i tylko dlatego, że jesteś w ciąży.-podkreślił, bo żeby sobie nie myślała, że on tak jej zawsze wybaczy ten paskudny, cięty język.
Co to, to nie!
-Wiem, że nie wolno lekceważyć zwierzaków.-uśmiechnął się do Erestora.- One wiedzą i widzą więcej od nas, nawet jeśli niektórzy uważają je za głupie. Nawet nie wiedzą, jak bardzo się mylą.-dodał.-Przestań!-znowu nadął policzki.- Uwierz mi, połowa z tych osób chce być ze mną, tylko dlatego, że jestem Rycerzem Zodiaku i sam się o tym niedługo przekonasz.-na licu wampira zagościł chwilowy smutek.- Rozumiem. Musiało ci być ciężko, bez mamy i taty, prawda?-jak widać na załączonym obrazku, temat dotyczący rodziców, był dla Avego nie mniej bolesny jak dla Hevenayii.
Avenath zacisnął dłoń na lewym ramieniu, które chwilę wcześniej pomasował.
Przypomniał sobie o tym, jaka była jego rodzina i bliscy i nie rozumiał, czemu pozwolono zachować mu te bolesne wspomnienia, a innym podobne jemu zabrano? Nigdy nie otrzymał na to odpowiedzi, ale ta była bardzo blisko. Bowiem, to co go spotkało sprawiło, że był tym, kim był teraz. Jeśli zostałoby mu to zabrane stałby się zgoła kimś innym. Eter miał nadzieję, że w końcu młody wampir to pojmie i zrozumie. Wszak, nie był głupim chłopakiem, prawda?
-Tak, masz rację nie ma.-przyznał kobiecie rację.- Zgoda, zgoda, trzymaj za słowo.-pokiwał głową, reagując na słowa Erestora.- Zobaczymy, ale skoro tak mówisz…-zaśmiał się na słowa Hev o bałaganie.- -spojrzał na swoje dłonie.
"Tylko, czy wampirowi wolno kochać?” Takie pytanie przemknęło przez umysł wampira.
-Wypchaj się z tymi swoimi zagadkami.-Ave skrzyżował ręce na wysokości klatki piersiowej i odwrócił głowę w bok.- Tych w pałacu, też katowałeś swoimi zagadkami?-mruknął niezadowolony.
On naprawdę dzisiaj nie chciał słuchać ani więcej o Erestorowych zagadkach!
Oj, ciężko będzie coś znaleźć Hevenayii o swogryfach. Nie tylko dlatego, że były rzadką rasą, ale też dlatego, że wrogowie nie spali. Jakby poznali słabe strony tych zwierząt, Rycerze Zodiaku mogliby je łatwo stracić, a tego nie chciał nikt, prawda?
Black ocierała się łbem, bardzo delikatnie o brzuch Hevenayii. Czuła ciepło i Male bijące serduszko. Wiedziała, że dziecko jest zdrowe i żywotne.
Na pytanie, czy dziabnie elfkę, Black podniosła łeb i spojrzała jej prosto w oczy.
-No wiesz co, posądzać Blacky o to, że może dziabnąć?-Ave zaśmiał się, bo czuł, że sowogryfka została urażona, oczywiście przypadkiem przez Hev.- Owszem ona dziabie, ale tych, co na to zasłużą, jak chociażby Hav.-zachichotał, bo przypomniał sobie jak Black dziabnęła dowódcę w dupsko, gdy ten krzyczał na biednego wampirka.
-Gyaaarrooo.-wymruczała Sowogryfka, patrząc elfce prosto w oczy, tak jakby próbowała się czegoś doszukać, ale raczej nie znalazła tam nic.
Pieszczotę, a jakże przyjęła z zachwytem i wdzięcznością.
Łypała tylko na Avego. A co, niech będzie zazdrosny, wampir jeden, że to ona jest w centrum uwagi, a nie on!
O!
#59PisanieRe: Wizyta Elfiej Królewskiej Pary   Wizyta Elfiej Królewskiej Pary - Page 3 EmptyWto Lut 08, 2022 12:16 am


Hevenaya
Hevenaya
Obywatelka
Skąd : Planeta Namito
Join date : 02/07/2021
Liczba postów : 29
-Ja niemiła? Mówię jak jest, prawdę prosto z mostu. Co mam skakać dookoła krzaka i czaić się jak wiewiór na żołędzie? Tyś mnie jeszcze niemiłą nie widział.
Zaznaczyła. Co miała za przeproszeniem cukrem sypać? No jak usłyszy, to będzie wiedział, iż ma akurat zły humor. Małe to to, ale gębę miało szeroką od ucha do ucha.
-Chętnie pozwiedzam i poglądam. Lubię poznawać nowe miejsca. To nic, że fauna i flora jest inna niż na naszej planecie, zapewne jest tak samo piękna.
Odpowiedziała elfowi. Chętnie nauczy się nowych rzeczy o otaczającym ją świecie. Była tu nowa, więc powinna wiedzieć i znać chociaż podstawy prawda?
Na pytanie wampira jedynie wzruszyla ramionami. Dla niej to był zamknięty rozdział, lecz skoro pytał to chyba chciał widzieć. Nie lubiła gdy inni okazywali jej współczucie czy litość- nie potrzebowała ich. Mimo blizn chciała być traktowana tak jak reszta, bo wszak niczym się nie różniła od nich prawda? Cierpienie uznała za lekcję pokory oraz sposobność zasłużenia na szczęście oraz miłość jaką została obdarowana, a jakiej owoc rósł w jej łonie.
-Owszem było. Cieszę się jednak, że dane mi było poznać mego przybranego ojca, który wszczepił mi zasady moralne oraz nauczył wielu rzeczy.
Wampir nie musiał się tak przejmować. Teraz była szczęśliwa, lecz sposób w jaki na nią patrzył przypominał jej braterską troskę. Z jasnowlosym elfem mimo widocznych różnic też powinna się dogadać.
-Za dużo myślisz....
Poczochrala go jeszcze po ciemnych włosach. Zrobiła głupkowatą minę. Za cholerę nie mogła zgadnąć co to jest.
Eeee jajko?
Zapytała niepewnie. Jej uwagę jednak zabrała sofogryfka, która zaczęła najwyraźniej wwsłuchiwać się w rytm bici serca dziecka.
-Oh wybacz, nie chciałam cię urazić.
Odparła szybko, kłaniając się z szacunkiem. Co poradzic? Hev zwyczajnie obawiała się reakcji zwierzęcia, miała prawo skoro nosiła w sobie dziecko. Nieśmiało pogłaskała ją po szyji, bo ta zadowolona otarła się kilkukrotnie o jej brzuch. Chochlik wzięła to za dobry znak, tuląc policzek do ciepłego ciała zwierzęcia.
-Jesteś taka majestatycznie piękna.
Szepnęła. Jej długie, szczupłe palce zaczęły pieszczotliwie pasować potężny tłów.
#60PisanieRe: Wizyta Elfiej Królewskiej Pary   Wizyta Elfiej Królewskiej Pary - Page 3 EmptyWto Lut 08, 2022 10:09 pm


Erestor Véneaná
Erestor Véneaná
Obywatel
Rycerz Zodiaku
Skąd : Namitto
Join date : 11/08/2017
Liczba postów : 84
Hevenaya i Avenath coraz bardziej wyglądali w moich oczach jak dobrzy znajomi z przynajmniej kilkunasto miesiączną znajomością. Zazwyczaj to właśnie bardziej zżyci ze sobą przyjaciele pozwalali sobie na takie docinki i żadna ze stron się nie obrażała. No cóż, Ave bez wątpienia był specjalny, nawet jak na wampira. Pozostało mi jedynie przypatrywać się tej sytuacji z uśmiechem i cieszyć się chwilą. Szkoda było się teraz odzywać. A przynajmniej taki miałem plan aż do momentu, gdy Zodiak Obserwatora ODMÓWIŁ GRY W ZAGADKI. Spojrzałem zaskoczony, a zaraz później uniosłem dumnie głowę do góry i odwróciłem się do niego plecami. Pod względem tej jednej jedynej gry nadal zachowywałem się jak dziecko, ale mi to nie przeszkadzało. Nawet jeśli rujnowało to opinię innych o mojej skromnej osobie. Specjalnie wykorzystywałem takie proste by ich nie zniechęcić a ten jeszcze marudził! Gdyby to bylo jeden wiek temu, gdy latałem do ojca czy na dwór z najtrudniejszymi zagadkami na jakie wpadałem... to jeszcze rozumiem. Ehh, co za niewdzięczny wampir. Poczekam aż będzie czegoś ode mnie chciał!
Mój humor uratowała na szczęście elfka, która po początkowych trudnościach udzieliła prawdiłowej odpowiedzi. Chociaż wyraz jej twarzy, którzy dojrzałem kątem oka, był dość zabawny. Zwróciłem swój wzrok ku niej i pokiwałem twierdząco głową, z dużo już lepszym humorem.
-Grupka się stopniowo powiększa
Stwierdziłem cicho, patrząc na Blackstar. Pogładziłem delikatnie materiał swojego rękawa i znajdującą się pod nim smoczyce. Doprawdy, brakowało tylko by wpadł nam tutaj niezapowiedzianie ktoś z elfiego dworu albo rodziny królewskiej..
#61PisanieRe: Wizyta Elfiej Królewskiej Pary   Wizyta Elfiej Królewskiej Pary - Page 3 EmptyWto Kwi 12, 2022 12:21 am


Bajarz
Bajarz
Administracja
Administrator
Join date : 24/04/2017
Liczba postów : 230
Zatem…było ustalone!

Zaczęło się zwiedzanie Larnwick, a dokładniej miejsc najbardziej w tym okresie atrakcyjnym.
Na pierwszy plan poszła cukiernia Arikko, która wystawiała swój kram. Wprawdzie samego właściciela nie było na straganie, gdyż miał nieco pracy, ach uroki bycia Aniołem Śmierci, to słodkości, jakie tworzył rekompensowały jego brak. Wypieki miały przeróżne kolory, kształty, a nawet dekorację. Zwłaszcza tort, na którym było pewno elfickim motywów. Hevenayii i Eresterowi zrobiło się cieplutko na serduszku widząc to, z jaką dokładnością odwzorowano ich języki, harumiki i musiki, czyli język chochlików i świetlików. Widać było, że Arikko przyłożył się do swojej pracy, a pilnująca stoiska młoda kobieta opowiadała, jak mężczyzna pisał najpierw na papierze nim odwzorował pismo na torcie. Podobnie było z innymi  elementami dekoracyjnymi, które przypominały piękne lasy na Namito przesycone magią, czy nawet kilka Błękitników. Pięknych ptaków o smukłych szyjach, ozdobnym czubie na głowie, puchatym od piór tułowiu, a także długim, niż ich ciało ogonem z jakiego podczas lotów sypał się magiczny pył. Do tego strzeliste wieżyczki królewskiego zamku, które Erestor tak dobrze znał. Zaś Hevenaya mogła rozpoznać  wojskowych, strzegących Pradawnej Bramy. Przejścia między światem żywych i umarłych. Tej, której kiedyś miała przyjemność strzec, kiedy jeszcze była w szeregach Królewskiej Armii Skrytobójców.
Mogła sobie przypomnieć, jak to było kiedyś i jak daleką drogę przeszła. Podobnie jak Erestor. Oboje, tak od siebie różni, a jednak święto w jakim brali udział pokazało im, że pochodzili z tego samego świata. Czuli mniej więcej to samo, wspominając i widząc znajome dla nich symbole.
Avenath tylko stał z boku, patrząc na dwa elfy. Zaś Blacky z uwagą śledziła ich poczynania, ale czuła, że jej opiekun jest jakiś taki smutny. Dlatego, szturchnęła go łbem w ramię i zacharczała cichutko, aby dodać mu otuchy.

Później, udali się na spacer, czy raczej oględziny na inne stoiska. I tutaj było wiele nawiązania do elfickiej tradycji.  Wędliny, sery, czy nawet dania można było zakupić, nie tylko na straganach, ale od chodzących drobnych sprzedawców zapraszających do zakosztowania towarów prosto z planety Namito. Inne stragany oferowały stroje stylizowane na elfią modę, ale i jedno i drugie mogło dojrzeć znajomego handlarza z ich rodzimej planety. Barraquda. Szalony, wiekowy elf, krawiec nad krawcami jak to powiadali. Przybył na Ziemię, aby sprzedać swoje towary dla istot, które były tak interesujące. Tak ciekawe, że specjalnie przed przybyciem na Błękitną Planetę studiował ich modę, zwyczaje, aby mieć pewność, że każdy znajdzie coś dla siebie.

Nie zabrakło nawet Lysandra T’sear’a. Znanego pośród chochlików balsamisty, który postanowił, jak nigdy podzielić się tajnikami balsamowania pośród elfów. O dziwo miał wielu chętnych i zainteresowanych. Zwłaszcza, kiedy opowiadał o nekromanci i jak jest postrzegana na Namito. Wokół jego straganu biegał młody chłopak i zaczepiał przechodniów. Zaś małe dziecko częstowało cukierkami w kształcie kościotrupów. Słodkie urocze ciasteczka, które smakowały prawie każdemu.
Nie mogło także zabraknąć tego słynnego mistrza zagadek z planety Namito, Afregarta Sugergiego, który jak widać dostał pozwolenie na przybycie na Ziemię. Erestor na pewno pamiętał, jak bardzo mężczyzna starał się o taki dokument. Wszak bardzo chciał poznać wszystkie ziemskie zagadki, którymi a jakże by inaczej był bardzo zachwycony!

Na wielu stragan mogli znaleźć coś dla siebie, od książek po figurki, czy inne suweniry związane z elfami. Oczywiście, była to także możliwość, dla Hevenayii i Erestora poznać lepiej sposoby świętowania przez mieszkańców Ziemi. To jak zmieniało się miasto, jak ubierali się mieszkańcy, którzy tak inni nosili teraz piękne kolorowe tradycyjne stroje. Nie ważne, czy dziecko, czy dorosły, czy starszy. Wszyscy, bez wyjątków nosi wielobarwne stroje. Jedynie naprawdę wiekowi i znamienitsi mieszkańcy wyróżniali się z tłumu nosząc bardziej stonowane kolory.
Wszystko zdawało się być takie piękne, tak żywe i pełne barw. Kto by przypuszczał, że jeszcze tak niedawno mieszkańcy miasta przeżywali żałobę i strach przez sakiki, który zaatakował w ratuszu niewinnych, a potem jeszcze doszły te magiczne dynie nasłane przez Lokiego. Nikt.  Ale mimo tego spokoju, Hav, dowódca Rycerzy Zodiaku miał się na baczności. Nie zamierzał spocząć na laurach. Zwłaszcza teraz starał się zwracać uwagę na wszystko. Wszak, teraz był idealny moment, aby uderzyć, ale póki co wróg był cicho. Nic dziwnego, że obserwował wszystkich i wszystko z góry, tak, aby nikomu nie przeszkadzać.
Jego swogryfka Glittery Moon przelatywała właśnie nieopodal naszych bohaterów tworząc cień, który przykuł uwagę Avenath’a. Ten spojrzał w górę i uśmiechnął się. Zabawne, że akurat teraz,  przeleciał nad ich głowami kiedy stali przy kramie z figurami Rycerzy Zodiaku. Sprzedawca, wiekowi jegomość tylko posłał wampirowi uśmiech.
Chłopak złapał za figurkę, która przedstawiała ich pierwszego dowódcę. Właśnie, co się z nim stało? Podobno przeżył, ale w takim razie Hav nie mógłby zostać jego następcą, więc…Ave tylko westchnął i odstawił figurkę. Rozejrzał się za Hevenayą i Erestorem. Uśmiechnął się, widząc jak podziwiają stoisko z gramofonami. No tak, przecież u nich nie było takich wynalazków. Znaczy, były grające pudełka, ale nie aż takie. Avenath tylko pokiwał głową, spojrzał na Black Star. Poklepał i pokazał,  aby ruszyła za nim. Może i to nie było grzeczne z jego strony, ale zostawił dwa elfy.  On, musiał pobyć trochę sam. Poza tym, eliksir chyba zaczynał działać, bo Słońce wywoływało paskudne swędzenie.

Nim oboje zorientowali się, że wampir zniknął im z oczy, tego już nie byli w stanie dogonić. Mimo że szukali go po całym Starym Rynku, nie odnaleźli go. Znaleźli za to niewielką, spokojną kawiarenkę, czy raczej herbaciarnię. Erestor mógł ją pamiętać, bo kiedy przybył na Ziemię pierwszy raz, to tutaj trafił szukając drogi do zakładu krawieckiego Avenatha. Zawitali więc tutaj, aby odpocząć, nacieszyć się zakupami, które zrobili.
Herbaciarnia wyglądała z  zewnątrz jak stary, porośnięty bluszczem budynek. Jednak nie był to zwykły bluszcz, tylko magiczny. Taki, który zmieniał swoje kolory w zależności od natężenia światła. W środku zaś, po otwarciu drewnianych drzwi z dwoma prostokątnymi okienkami dało się słyszeć delikatny odgłos dzwonków. Dały znać, że pojawili się koście.
Stolików nie było wiele, ledwo kilkanaście.  Większość z nich miała dostawione dwa krzesła, ale znalazły się i cztery, a nawet jedna sofa! Tuż blisko okna z widokiem na drogę prowadzącą do Starego Miasta.
Było skromnie, mimo że staromodnie. Erestor nie raz, od kiedy przybył na Ziemię mógł usłyszeć, że taki styl nazywano stylem retro i przywodził na myśl ziemską wieś ze Starego Świata. Jeszcze ten zapach parzonej herbaty! Coś cudownego!
Starszy mężczyzna uśmiechnął się do nich.
-Witam serdecznie w herbaciarni Imbryczek.-przywitał się.-Widzę Erestorze, że przyprowadziłeś znajomą.-skomentował obecność elfki, której nigdy nie widział wcześniej.-Chyba dzisiaj dużo zamieszania w związku z wizytacją waszej rodziny królewskiej?-dopytał.-Rozejrzyjcie się, jaką herbatę chcielibyście się napić, ja zaraz wracam.-dodał i zniknął na zapleczu, za wykonana z frywolitek kotar, która przypominała pajęczynę, a na niej położone rozkwitnięte kwiaty róży.
Na ścianach, jak zdążyli zauważyć było mnóstwo obrazów przedstawiających ziemskie krajobrazy.
Czarne kocisko, wylegujące się na parapecie jednego z okien otworzył jedną powiekę, a potem ziewnął przeciągając się. Podeptał poduszkę i wrócił do odpoczynku. Nie, dzisiaj się nie wita z elfami. Nie miał chęci.
Herbaty, które mogli zamówić znajdowały się w szklanych słojach za szybą, blisko kasy. Do koloru do wyboru jak to mówią. Czarna, biała, zielona, czerwona, niebieska, a nawet pomarańczowa! Z dodatkami, lub też nie. Wszystko zależało do tego, co preferowali, a wybór był duży! Mieli jednak czas, dzień jeszcze się nie skończył, a raczej to był jego środek. Samo południe, więc mogli się namyślać ile tylko chcieli! Zwłaszcza Hevenaya, która pierwszy raz widziała coś takiego jak herbata. Mogła się jednak domyślać, że był to coś w rodzaju naparu, który dla mieszkańców Ziemi był czymś w rodzaju pospolitego napoju o różnorakich rodzajach.
Pytanie, co wybiorą? Tradycyjnie, na słodko, na gorzko, a może jeszcze wymyślą jakąś własną mieszankę? A, przekonamy się za moment…
#62PisanieRe: Wizyta Elfiej Królewskiej Pary   Wizyta Elfiej Królewskiej Pary - Page 3 EmptySro Kwi 13, 2022 12:25 am


Hevenaya
Hevenaya
Obywatelka
Skąd : Planeta Namito
Join date : 02/07/2021
Liczba postów : 29
Jej towarzysze mieli sposobność podziwiać słynną, chochliczą naturę. Hevenaya bowiem była niczym dziecko w wielkim sklepie z zabawkami, które nie wiedziało na co się zdecydować. Zielone oczy co rusz robiły się okrągłe niczym spodki od filiżanek, a pełne usta zdobił szeroki uśmiech.
Pierwszym przystankiem było stoisko ze słodyczami, gdzie Hevcia nażarła się niczym nieboskie stworzenie. Z radością próbowała nowych słodkości, zachwalając każdy z wypieków. Była straszliwym łasuchem, aż dziwota iż jej rzyć pozostała w normalnych rozmiarach. Zarówno wampir jak i elf musieli się zdziwić widząc, że ta bez mrugnięcia okiem podgryza słodkie niczym ulepek pyszności.
-Patrzcie jakie to wszytko ładne! I te mundury! Jeeejku wszystko wygląda niczym idealna kopia!
Wolała rozradowaną faktem, że właściciel tak bardzo przyłożył się do wyrobów.
Potem zwiedzali kolejne stragany, a ona zadawała tysiące pytań. Była niczym chodząca, mała katarynka. A co to jest? A po co? A na co? Do czego służy? A mogę sprawdzić? A ile kosztuje? Buzia się jej nie zamykała, natomiast małe paluszki z radością dotykały coraz to nowych przedmiotów. Była takim małym, ciekawskim stworzeniem. Podłapała nawet od męża pewien patent. Mianowicie gdy coś ją zainteresowało to zapisywała sobie wszystko w małym notesie, który jakiś czas temu zaczęła przy sobie nosić. A co tam! Jak się uczyć nowej kultury to na całego nie?
Oczywiscie najbardziej zainteresowały ją rzeczy związane z mieszkańcami błękitnej planety- co za tym idzie kupiła sporo książek, które za drobną opłatą zostaną dla niej dostarczone pod wskazany adres. Co jak co, ale bycie w ciąży miało swoje dobre strony.
Biegali od stoiska do stoiska, podziwiając coraz to nowsze rzeczy. Hev zdołała kupić piekny kapelusz z kolorowymi piórami dla męża, szał, oraz kilka innych drobiazgów. Ot była niczym mała, czarna kulka energi.
Szczególną uwagę zdobył jej gramofon, przy którym to oczywiście zadawała sprzedawcy miliony pytań. Biedak zapewnie miał jej w końcu dość, lecz grzecznie odpowiadał, prezentując towar.
Nawet nie zauważyła gdy Ave zniknął im z oczu, z czego była niepocieszona. Mógł się chociaż pożegnać czy coś, ale nie. Dziadu rozpłynął się w powietrzu, a oni szukali go po ratuszu jak przysłowiowi złodzieje wpierdolu ciemną nocą.
-Ciekawe dlaczego zostawił nas tak bez słowa? Może coś na ten temat wiesz?
Zapytała bez owijania w bawełnę gdy znależli się w przytulnej kawiarence. Nie certoliła się, zawsze mówiła to co myślała. A jak komuś się sposób jej bycia nie spodobał, to cóż...Hevcia miała to w głębokim poważaniu.
-Te kocisko jest całkiem ładne, ale wyglada jakby zaraz miało przejść na emeryturę w przeżarcia.
Mruknęła. Była miłośniczką zwierząt, ale żeby tak biednego mruczka utuczyć jak dorodną szynkę, toż to zgroza. Była świecie przekonana, iż właściciel nazwał go jakimś śmiesznym imieniem. Zaraz, zaraz jak to szło? Scelson, pleson, a może....nie...o salceson! Tak, to było to...chyba
-witamy! Ludzi i nieludzi na ulicach jest tyle, że aż cieżko czasami miedzy nimi lawirować.
Zawołała radośnie, stawiając kilka torebek na stoliku nieopodal. Podreptała do lady, przyciskając nos do szyby. Zmarszczyła lekko czarne brwi, uważnie oglądając słoje.
-Cóż to za cudaczne mieszanki? To ta herbata? A co to w ogóle jest? Dobre to to?
Zasypała towarysza gradem pytań, starając się wywnioskować czego powinna się napić. Na chybił trafił wskazała ruchem brody słoik z czerwoną zawartością.
-Tamtą chce!
Oznajmiła pewnie, sięgając do kieszeni spódnicy po mieszek z monetami.

#63PisanieRe: Wizyta Elfiej Królewskiej Pary   Wizyta Elfiej Królewskiej Pary - Page 3 EmptyCzw Kwi 14, 2022 2:18 pm


Erestor Véneaná
Erestor Véneaná
Obywatel
Rycerz Zodiaku
Skąd : Namitto
Join date : 11/08/2017
Liczba postów : 84
Choć mieszkałem na Błękitnej Planecie już od jakiegoś czasu, który, szczególnie z perspektywy ludzi, mógł wydawać się długi, tak mieszkańcy Larnwick ponownie mnie zaskoczyli. Rozmach i dokładność tego święta z pewnością wprawiła w podziw i zaskoczenie wszystkich. Obserwując dekorację na wypiekach w piekarni Arikko nie mogłem wyjść z podziwu. Dobrzez znane mi obrazy przywołały wiele wspomnień z mojego dawnego życia. Zarówno tych wesołych jak i niewesołych. Otałem dłonią łzę wzruszenia, który spłynęła po moim policzku. Powstrzymałem się jednak od zakupy czegokolwiek.
-Proszę przekazać mistrzowi Arikko, że te wypieki to najprawdziwsze dzieło sztuki. Chylę czoła przed tym kusztem
Odezwałem się do kobiety i ukłoniłem. Z moich ust nie padło nawet jedno słowo kłamstwa. W istocie tak piękne obrazy mogłyby spokojnie trafić na stoły szlacheckie na Namitto, ba, pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że królewska para również byłaby poruszona. Gdy będę miał chwilę muszą zacząć pisać w końcu te listy i przy okazji wspomnieć o tym zacnym przybytku mojej rodzinie. Taki talent trzeba przecież rozsławić jeszcze bardziej!
Opuściliśmy piekanie i udaliśmy się na oglądanie zawartości stoisk. Moja elfia towarzyszka zabrała się za degustowanie różnego rodzaju słodyczy, zaś smoczyca zainteresowała się niektórymi produktami spożywczymi, za które to oczywiście musiałem zapłacić. Jak na zwoje rozmiary, Córka Słońca, potrafiła jeść sporo. Sam dla siebie kupiłem tylko sygnet, w któym zamierzałem później umieścić kamień zodiaka. Cukierka oczywiście przyjąłęm i przez pewien czas sluchałem wykładów balsamity jednak moją uwagę przykuł ktoś znacznie ważniejszy - Afregart Sugergi. Widząc słynnego mistrza zagadek nie mogłem się powstrzymać i ruszyłem na spotkanie z nim. Przywitałem się i przedstawiłem. Córka Słońca trzymała się blisko mnie, gdy dyskutowałęm z elfem o takim samym hobby co moje. Na koniec naszej rozmowy przekzałem Afregartowi kilka ludzkich zagadek, które podsłyszałem w czasie moich podróży jako najemnik i pożegnąłem się, życząc mu dobrego dnia. Musiałem pilnować przecież Hevenai i Avego. Tę pierwszą udało mi się szybko odszukać, jednak nasz kolega wampir gdzieś się ulotnił. We dwójkę, we trójkę jeśli liczyć moją smoczą przyjaciólkę rozpoczęlismy poszukiwania, które jednak nie przyniosły żadnych skutków.
-Nie mam pojęcia, może coś mu wypadło?
Odpowiedziałem właściwie pytaniem na pytanie. Następnie trafiliśmy na znaną mi już herbaciarnię. Dużo się nie zmieniła, jeśli miałbym być szczery, ale to w sumie lepiej. Ten cały styl retro chociaż kontrastował z tym co było mi znane, to dawał poczucie pewnego hm.. spokoju? Tak to chyba mogłem nazwać.
-Dzień dobry. Trudno się z panem nie zgodzić
Odpowiedziałem z uśmiechem i pomachałem kotu, który wylegiwał się niedaleko. Nie musiał odpowiadać czy reagować, zwyczajnie wypadało mi się przywitać.
-Zgadza się, to herbata. Z tego co wiem najbardziej powszechna jest taka czarna. Osobiście polecam, smakuje świetnie zarówno słodzona jak i nie.
Odpowiedziałem, patrząc wraz ze swoją smoczycą na ofertę sklepu. Sięgnąłem po swoje zapasy gotówki, decydując się ostatecznie na herbatę o niebieskim kolorze. Jeszcze jej nie próbowałem, podobnie jak pomarańczowej a kiedyś przecież trzeba!
#64PisanieRe: Wizyta Elfiej Królewskiej Pary   Wizyta Elfiej Królewskiej Pary - Page 3 EmptyCzw Kwi 21, 2022 12:18 am


Bajarz
Bajarz
Administracja
Administrator
Join date : 24/04/2017
Liczba postów : 230
Absolutnie kocisko, które tak zwróciło uwagę elfki, nie było spasione! Jak się dobrze przyjrzała, mogła dojrzeć, jak puchaty był ten kocur! To całe jego futerko dodawało mu wagi, ale zwierz się tym nie przejmował. Zwłaszcza że wolał odpoczywać, niż zajmować swoją uwagę tymi dwunożnymi istotami. Spanie, czy wypoczywanie było zdecydowanie lepsze niż oni.
Opiekun herbaciarni, który spędzał czas na zapleczu, pokiwał głową, uśmiechając się.
-Ach ta młodzież.-zaśmiał się pod nosem i sięgnął szklany słoik z suszoną herbatą z dodatkiem czekolady w kształcie różowych czekoladek.
-Widzę, że panienka pierwszy raz ma styczność z herbatą?-odezwał się do Hevenayi wychodząc z zaplecza.-Erestorze, powszechność herbaty zależna jest od regionu. W jednym mniej, w jednym bardziej.-zaczął opowiadać o tym zacnym zielu.-W niektórych rejonach herbata jest mało znana.-pokazał na słoiczek.-Ta tutaj, z dodatkiem czekolady pochodzi z Zuproiry. Jest tam bardzo popularna. Nie to, co u nas.poruszał słoiczkiem.-W innym rejonie, nikt nawet o niej nie słyszał, a w jeszcze innym, za taką herbatę można sobie wybudować pałac.-zaśmiał się.-Żartuję, pałac może nie, ale solidny dom już tak.-popatrzył na jedno i drugie.-To jak, chcecie spróbować słodkiej herbaty, doprawionej czekoladą?-zapytał.-Na koszt firmy.-dodał z uśmiechem.
Starszy mężczyzna oparł dłonie o blat lady, czekając na zamówienie z ich strony.
-A ty Snickers, znowu się obijasz?-rzucił do kota, na którego spojrzał.
Zwierzak tylko poruszył uchem, kierując je w stronę, z jakiego dochodził głos. Nawet kocisko nie miało zamiaru się podnosić, czy też w ogóle ruszać. Jedynie tylko ogon, który zdawał się żyć własnym życiem, unosił się delikatnie ku górze, aby za chwilę opaść w dół. Takie to było leniwe, wąsiaste jestestwo!
#65PisanieRe: Wizyta Elfiej Królewskiej Pary   Wizyta Elfiej Królewskiej Pary - Page 3 EmptyPon Maj 02, 2022 9:48 pm


Hevenaya
Hevenaya
Obywatelka
Skąd : Planeta Namito
Join date : 02/07/2021
Liczba postów : 29
Hevenaya jakoś nie zauważyła aby kocisko było zwyczajnie puchate a nie grube. Przecież nie podejdzie żeby pomacać mruczysko, bo jeszcze go obrazi i co wtedy? Będzie chodzić z rycerskimi szramami na rękach, oh nie- blizn miała zdecydowanie nazbyt wiele.
-To jak go spotkam następnym razem po prostu kopnę w rzyć. Rozpłynął się jak dym na wietrze, nieładnie z jego strony.
Burknęła. Niestety Erestor musiał się przyzwyczaić do jej stylu bycia i niewypażonego jęzora. Ot takie małe, czasami bardzo szkodliwe zboczenie.
-Ma Pan rację, nigdy wcześniej jej nie piłam. Na Namito nie ma herbaty, są niby rośliny, z których można zrobić pitny susz, ale to jest bardziej jak napoje ziołowe.
Powiedziała. Wyciągnęła notesik i zapisała nastepujące słowa "sprawdzić skąd pochodzi herbata i jakie może mieć skutki na ciało".
Popatrzyła najpierw na towarzysza, a potem na sprzedawcę.
-A czy będąc w ciąży mogę ją spokojnie pić? Nie chcę zaszkodzić dziecku.
Może zabrzmiało to głupio, lecz wolała się upewnić. Nie wybaczyłaby sobie gdyby cokolwiek stało się maleństwu. Uloźyła dłoń na okrągłym brzuszku w opiekuńczym geście.
-Toż to kot jest, a one tylko śpią, jedzą albo znikają gdzieś na całe dnie. Za to są wspaniałymi kompanami, i mnie osobiście takie miłe mruczenie uspokaja. Erestorze pamietam gdy mąż przywiózł mi kocię ze swojej pierwszej wyprawy na ziemię, przesiedziałem przy tym koszyku cały dzień.
Zaśmiała się, wspominając swoje zaskoczenie nietypowym podarkiem.
#66PisanieRe: Wizyta Elfiej Królewskiej Pary   Wizyta Elfiej Królewskiej Pary - Page 3 EmptySro Lip 20, 2022 6:40 pm


Erestor Véneaná
Erestor Véneaná
Obywatel
Rycerz Zodiaku
Skąd : Namitto
Join date : 11/08/2017
Liczba postów : 84
Cóż, troszkę niepotrzebnie wyrwałem się z tą wypowiedzią o czarnej herbacie. Okazało się, że palnąłem gafę, szczęśliwie jednak, nie zebrałem za to żadnego opierdzielu. Moja towarzyszka bardziej zajęta była kotami oraz kwestią wpływu herbaty na ciąże. Z tego co wiedziałem, nie było żadnych problemów, utrzymywano tutaj, że napój ten, w odpowiednich ilościach oczywiście, miał dobry wpływ na zdrowie. Tym razem nie wyrywałęm się jednak do odpowiedzi, pozwalajac właścicielowi tego miejsca i znawcy herbaty na wypowiedzenie się. Ukłoniłem się naturalnie i przeprosiłem za swoją gafę.
-Nigdy nie miałem kota, przy moim początkowym trybie życia na Ziemi posiadanie takiego zwierzątka było niewskazane.
Odpowiedziałem mrocznej elfce, a moja smoczyca zaczęłą poruszać się swobodnie po herbaciarni, zerkając to na właściela, to na Snickersa. Cóż takiego siedziało w tym jasnym i pełnym powagi łebku, wiedziała tylko ona sama.
-Mimo wszystko wypada mi zapłacić za takie przyjemności. Jeszcze się rozejdzie, że rycerz Pegaza jest nie tylko pyskaty ale także jest też sknerą
Zażartowałem, sięgając po mieszek. Było w tym jednak trochę prawdy. Chciałem podtrzymać dobre imię Rycerzy, które ostatnimi czasy zostało nadszarpnięte. Poza tym, byłem także, mimo iż tylko z tytułu, przedstawicielem wyższej szlachty z Namitto. Nie powinienem nie zapłacic. Co prawda nie opływałem w bogactwa i żyłem raczej skromnie ale od tego jest festiwal by wydawać, czyż nie? Jeśli przypadnie mi do gusty to kupię zapas i będę sobie parzyć w domku
#67PisanieRe: Wizyta Elfiej Królewskiej Pary   Wizyta Elfiej Królewskiej Pary - Page 3 Empty



Sponsored content
Powrót do góry Go down
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Kroniki Larnwick :: 

Dawno, dawno temu... i sprzed godziny

misje i eventy

 :: Opowieści ze świata :: Aktualne przygody
-
Współpraca
Opisy przedstawiające uniwersum świata zostały stworzone przez Administrację Crystal Empire oraz Użytkowników pomagających przy tworzeniu forum, na podstawie pomysłów własnych oraz inspiracji różnymi źródłami, zabrania się ich kopiowania. Stronę graficznąwykonała Przyczajona Grafika z grupy Monochrome Layouts z pomocą kodów własnych lub w inspiracji kodami znalezionych w różnych miejscach. Za pomoc dziękujemy Moe - Yuriee. Większość obrazów pojawiających się na forum powstało kreatora grafiki AI Tubo, natomiast pozostałe należa do ich Twórców.
Granica PBF