Share Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
#1PisanieOgród Anioła   Ogród Anioła EmptyPon Maj 29, 2017 6:43 pm


Crystal Empire
Crystal Empire
Administracja
Head admin
Join date : 24/04/2017
Liczba postów : 528

"Najstarszy ogród w Larnwick. Jako jeden z nielicznych przetrwał atak Sakiki na miasto. Powiada się, że roztacza się wokół niego magiczna aura. Wieczorami, podczas ostatnich dni wiosny można dostrzec czerwoną, lekką poświatę nad tym miejscem. Nikt nie wie, co powoduje ten blask. Wielu, próbowało poznać prawdę, ale nikomu się to nie udało. Światło znika, zaraz po tym, gdy ktoś próbuje wejść na teren ogrodu. Znakiem rozpoznawczym tego miejsca są specjalne alejki, w których rosną różnorodne czerwone kwiaty. Nazywany ogrodem anioła, ponieważ często można dojrzeć
spacerującego lub zajmującego się roślinami anioła Rafaela. Chcąc go podejrzeć przy pracy, najlepiej obserwować z daleka. Inaczej, zawstydzony po prostu ucieknie."


Ostatnio zmieniony przez Crystal Empire dnia Pią Sie 25, 2023 3:49 pm, w całości zmieniany 1 raz
#2PisanieRe: Ogród Anioła   Ogród Anioła EmptySob Sty 01, 2022 10:05 pm


Kowboj
Kowboj
Obywatel
Rada miasta
Skąd : Stary Świat
Join date : 09/07/2017
Liczba postów : 43
-A tu mamy Ogród Anioła.-uprzejmy głos Kowboja dotarł do uszu jego towarzyszki.-Polecam zwiedzić to miejsce w czasie letnich wieczorów. Twój mąż będzie zachwycony widokiem czerwonej aury, której źródło do tej pory nie jest nam znane.-poprawił kowbojski kapelusz, jaki zdobił jego łepetynę.
Długie włosy sięgające łopatek włosy tym razem zostały rozpuszczone. Opadał zgrabnie na ciepłą skórzaną kurtkę z kołnierzem i podszewką wykonaną z owczej wełny. Brązowy kolor kontrastował z niebieskimi spodniami opadającymi na bukowego koloru kowbojki.  I, mimo że był wampirem, to ubrał się ciepło. Jakoś tak, nie chciał odstawać od innych mieszkańców.
Złote spojrzenie przeniosło się na Hevenayę, która tego wieczora mu towarzyszyła.
-Jak ogółem, mieszka ci się w Larnwick?-zapytał, wkładając ręce do kieszeni spodni.-Zupełnie inaczej niż na Namito, co?-przeniósł spojrzenie na okolice przed sobą.
Mimo że było już ciemno, bo noc otuliła płaszczem stolicę Aglar to nie byli jedynymi osobami korzystającymi z tego miejsca.
Biały śnieg sprawiał, że uśpiony zimą ogród miał swój własny urok. Jakże zatem musiało być pięknie, kiedy te wszystkie czerwone róże rozkwitały dookoła!
-Jeśli masz jakieś pytania odnośnie miasta, czy kultury, jaka panuje w mieście, to je zadawaj. Postaram się pomóc, na ile zdołam.-uśmiechnął się.-Bez męża u boku, to pewnie ciężko ci się odnaleźć?-zapytał, odwracając na chwilę głowę w jej kierunku.-Kiedy on w ogóle zamierza ruszyć swoje zacne cztery litery do ukochanej kobiety?-dopytał.-Obyś nie musiała długo czekać, bo osobie wytargam go za uszy.-zaśmiał się basowym głosem.
Marcus Takato, zwany przez przyjaciół Kowboj wcale nie wyglądał i nie zachowywał się jak typowy, wampir. Uprzejmy, spokojny niczym nie przypominał tych strasznych potworów, o jakich się mówiło, a o czym Hevenaya na pewno już zdążyła usłyszeć.
Oczywiście nie wszystkie Dzieci Nocy były chłodne. Jednak najbardziej znanym i budzącym strach wśród nich był Kain. Ojciec wampirów, którego i Marcus się obawiał.
-Jeśli chcesz gdzieś usiąść, to powiedz.-szedł przed siebie, powoli a jego buty stukały o wybrukowaną alejkę.
Pamiętał, co kobieta mówiła mu o stanie, w jakim aktualnie się znalazła i wolał jej nie przemęczać zbytnio.
-Musi to być cudowne uczucie mieć dziecko z ukochaną osobą, czyż nie?-rzucił tak nagle, nieco nostalgicznie, ale czy to na pewno było skierowane do kobiety, czy w eter ciężko było powiedzieć.
#3PisanieRe: Ogród Anioła   Ogród Anioła EmptySob Sty 01, 2022 10:53 pm


Hevenaya
Hevenaya
Obywatelka
Skąd : Planeta Namito
Join date : 02/07/2021
Liczba postów : 29
-Musi wyglądać jeszcze piękniej podczas wiosny, aczkolwiek nawet teraz pokryty śniegiem ma swój niezaprzeczalny urok.
Powiedziała elfka, zaciekawiona rozglądając się dookoła.
Ubrana była w długi, ciepły, czarny płaszcz podbity futerkiem oraz czerwony szal. Pod spodem miała czarną suknię z wełny ozdobioną własnoręcznie robionymi, kwiatowymi haftami naszytymi dookoła  dekoltu, rękawów  oraz dołu sukni. Całość dopełniała szkarłatna lamówka oraz wysokie, sięgające łydek trzewiki na niewielkim obcasie. Jej stopy często ostatnio puchły, dlatego zrezygnowała z noszenia wyższych obcasów. Bezpieczeństwo maleństwa było  o wiele ważniejsze aniżeli kompleks średniego wzrostu( tak mimo metra siedemdziesiąt Hevenaya czuła się przy mężu zwyczajnie malutka). Bała się, iż może gdzieś stracić równowagę i upaść, robiąc sobie oraz dziecku krzywdę. W końcu omdlenia i zawroty głowy nie były niczym nadzwyczajnym  w  jej stanie.
Szła obok wampira, obserwując go od czasu do czasu. Był zupełnie inny aniżeli większość dzieci nocy jakie znała, niemniej była to zdecydowanie miła odmiana.
-Mieszka mi się dobrze. Nie ukrywam jednak, iż rzucane na ulicy zaciekawione spojrzenia czy szeptane po cichu zapytania o moją rasę straszliwie mnie irytują. Wkurza mnie to, lecz staram się nie denerwować takimi błachostkami. W końcu nie wszyscy mieli okazję zobaczyć istotę podobą do mnie.
Westchnęła, dotykajac dłonią okrągłego i lekko już widocznego brzucha, który rósł z każdym dniem. Ciekawe jak będzie wyglądało dziecko jej i Azariaha? Miała cichą nadzieje, iż odziedziczy urodę po ojcu. I nie miała tutaj na myśli jedynie tego, że posiadała ciemną skórę czy egzotyczną urodę. Jej blizny też były powodem do wielu plotek. Niestety pracując na akademi musiała się z tym liczyć. Azariah jednak sprawił, że miast się ich wstydzić była z nich dumna.
-Jest zupełnie inaczej, a jednocześnie tak.....nie wiem jak mam to ująć. Po prostu czuję się tutaj szczęśliwa wiesz? Samo miasto orzypadło mi do gustu. Bez męża jest ciężko owszem, lecz niedługo powinien do mnie dołączyć. Przyleci następnym statkiem, przynajmniej tak mi mówił.
Spojrzała w jego oczy, uśmiechając się delikatnie. Odgarnęła z twarzy czarne kosmyki, które wymsknęły się z ciasnego  warkocza. Jej zielone oczy błysnęły rozbawieniem, a pełne usta rozciągnął życzliwy uśmiech.
-Dziękuję Marcusie. To takie miłe, iż się o mnie martwisz. Jeśli będę czegoś potrzebować to napewno ci o tym powiem. Nie musisz się obawiać, spacer dobrze mi zrobi. Moje ciało potrzebuje nieco ruchu, nie jestem przyzwyczajona do długiego siedzenia w jednym miejscu.
Nie zaprzestała ćwiczeń, lecz zmieniła ich formę. W końcu będąc brzemienną musiała uważać na siebie o wiele bardziej aniżeli wcześniej. Nie chciała też aby mąż i reszta się o nią obawiali. Jakby nie patrzeć stare rany chociaż wygojone pod wpływem paskudnej pogody potrafiły niemiłosiernie ciągnąć, szczególnie te blisko stawów. I do tego dochodziły wymioty czy chroniczne bóle pleców. No tak ciężarne kobiety wcale nie miały łatwo.
Wyraz jej twarzy zmienił się. Uśmiech stał się szerszy, a oczy rozmarzone. Wyglądała o wiele niewinnej i subtelniej niż jeszcze chwilę temu. Znów pogladzila okryty płaszczem brzuszek z widoczną miłością.
-To najwspanialsze uczucie pod słońcem. Świadomość, iż nosisz w sobie nowe życie jest czymś nie do opisania. Medycy mówią, że niedługo powinnam zacząć czuć pierwsze ruchy, nie mogę się doczekać. A ty? Nie masz rodziny?
Zapytała cicho, odwracając twarz w jego stronę. Niezbyt wiele wiedziała o tym postawnym mężczyźnie.
#4PisanieRe: Ogród Anioła   Ogród Anioła EmptySob Sty 01, 2022 11:48 pm


Kowboj
Kowboj
Obywatel
Rada miasta
Skąd : Stary Świat
Join date : 09/07/2017
Liczba postów : 43
-Jest piękny i mogę ci pokazać, jeśli będziesz chciała.-uśmiechnął się pod nosem.-To miejsce urzekło samego anioła Rafaela, który często tutaj przesiaduje i dogląda wszystkich znajdujących się tutaj roślinek.-dodał, nie przestając unosić kącików ust ku górze.
Tak, nie raz jemu udało się podejrzeć płochliwego pierzaka, który dostrzeżony czmychał niczym wystraszony kotek.
-Mam nadzieję, że kiedyś będzie mi dane z nim porozmawiać, bo póki co nie miałem tej okazji.-podrapał się po łepetynie, unosząc nieznacznie kapelusz ku górze.-Rafael jest strasznie wstydliwy i płochliwy. Jak Sarameda, jego siostra przyszła z nas odwiedzić, w ratuszu to ten cały czas się za nią chował i trzymał blisko niej.-westchnął.-Ewentualnie wystraszył się takiego strasznego wielkoluda jak ja.-spojrzał wymownie na Hevenayę, która jak zdążył zauważyć miała naprawdę dobry gust jeśli chodzi o dobór ubioru.
Dawno nie widział tak eleganckiej, elfiej kobiety.
Przyglądał się jej tak z góry, wszak Marcus był rosłym chłopem. Mierzył sobie równo dwa metry, a do tego wyglądał jak czterodrzwiowa szafa. Nie no dobra, może nie aż tak, ale na pewno Hev i przy nim mogła czuć się malutka i drobniutka. Wszak Kowboj był wyższy nawet od jej męża!
-Każdy elf na to narzeka. Nawet Erestor.- machnął lewą dłonią na znak, aby się nie przejmowała.-Uwierz mi, przynajmniej tobie, niektóre osoby nie próbują wsadzać palców do buzi, aby zobaczyć twoje kły.-Kowboj pokiwał głową, a jego mina mówiła absolutnie wszystko.-Dzieci to jeszcze jestem w stanie zrozumieć, ale dorośli...-aż mu słów zabrakło.
Dosłownie.
-Jestem pewien, że jakby ludzie wybrali się na Namito spotkałoby ich dokładnie to samo.-skomentował, co jakiś czas zerkając na Hevenayę.-To prawda, że pierwszy raz widzisz śnieg? Coś Avenath wspominał, że byłaś zdziwiona widząć ten biały puszek.-zatrzymał się, trzymając dłonie w kieszeniach.-Margaret dba o miasto i jego mieszkańców.-nawiązał do pani burmistrz.-Może czasami do przesady, ale po tym jak nas dwadzieścia lat temu Pride zaatakował i prawie zrównał nasze miasto z ziemią. Od tamtego czasu Margaret robi wszystko, żeby odbudować miasto i morale miasta. Chociaż, jedna część Larnwick nadal zostałą nietknięta. Jakoś mieszkańcy nie chcą ruszać ruin i duchów tam mieszkających.-dodał po chwili, przyglądając się kobiecie.
Sam uśmiechnął się widząc, jak błogi wyraz twarzy teraz miała.
-Musisz bardzo kochać tego rudego skurczybyka.-powiedział, pokazując na nią palcem.-Nie masz za co mi dziękować.-pokiwał głową, a kilka kosmyków opadło na jego czoło.-Jestem Członkiem Rady Miasta, do tego mama dobrze mnie wychowała.-dodał i gdyby brał eliksir, to teraz jego lico ozdobiłyby delikatne rumieńce.-To pozostaje czekać, skoro tak prawią medycy.-wielka, acz chłodna dłoń wampira ujęła nadgarstek kobiety, aby kiedy odpiął guziki od kurtki przyłożyć jej dłoń do swojej klatki piersiowej.
Docisnął ją lekko. Nie była w stanie wyczuć bicia jego serca, co było równoznaczne z odpowiedzią na jej pytanie o tym, czy ma rodzinę.
-Jestem wampirem, Hevenayo. Nam nie będzie dane mieć takiej rodziny, jak żywi. To cena, jaką płacimy za bycie tym, kim jesteśmy.-puścił jej nadgarstek.-Chcesz jeszcze zwiedzić jakieś miejsce czy wracasz do domu?-zapytał.-W sumie, znalazłaś już stałe miejsce zamieszkania?-dopytał, bo nawet nie był pewien, czy kobieta nadal mieszkała w pokoju karczemnym, czy znalazła mieszkanie w kamienicy.
#5PisanieRe: Ogród Anioła   Ogród Anioła EmptyNie Sty 02, 2022 1:09 am


Hevenaya
Hevenaya
Obywatelka
Skąd : Planeta Namito
Join date : 02/07/2021
Liczba postów : 29
-Tak. Chętnie go zobaczę. Już nie mogę się doczekać wiesz? Uwielbiam kwiaty!
Zawołała uradowana. Tak ogród latem musiał być naprawdę piękny, i pachnieć wprost nieziemsko! Oczyma wyobraźni już widziała jak będą tutaj przychodzić razem z mężem. Spacerować cudownie pachnącymi alejkami, trzymając się za ręce.  
-Anioł naprawdę? Szkoda, że jest taki wstydliwy, tak bardzo chciałabym go poznać.
Na ulicach miasta miała okazję zobaczyć kilka razy przedstawiciela pierzastej rasy, lecz nie miała śmiałości podejść bliżej. Te niebywale piękne, boskie istoty roztaczały dookoła siebie aurę dobra, co niezwykle ją intrygowało. W końcu  ciekawska natura chochlika momentami zmuszała ją bezbożnego gapienia się jak sroka w gnat, co zapewne nie było dla nich miłe, bo czmychały w trybie przyśpieszonym. Hevcia była niepocieszona, lecz nie mogła nic na to poradzić.
-A tam zaraz wystraszył. Swoją drogą coś ty żarł jako dzieciak, żeś urósł taki wielki? Podzieliłbyś się, kilka centymetrów w nogach zawsze się przyda.
Mruknęła. No tak, był wyższy od jej męża, to czuła się przy nim jak dziecko- dosłownie. Jeden jego krok to jej trzy, i w dodatku był zwalisty niczym góra. Troszkę ją onieśmielał, ale nadrabiał swoją delikatną naturą, albo może zachowywał się tak troskliwie, bo była w ciąży? Ciul tam wie.
-Ja na twoim miejscu to bym im ugryzła te paluchy. Kto to widział, żeby pchać palce do cudzych ust, brak dobrego wychowania jak się patrzy.
No tak, bo ten mały pyskacz to się napewno stosował do wszystkich reguł etykiety jak nic. Ileż to razy Azik musiał jej usta dłonią zamykać albo dawać cytrynę do lizania jak ta psioczyła, używając tak niewybrednych epitetów, że stary marynarz uciekłby gdzie pieprz rośnie? Albo ją trzymał, gdy ta odgrażała się skopaniem danej osobie części ciała, która kończyła się za plecami, a miała zdecydowanie mniej szlachetną nazwę?
A ubierać się ładnie potrafiła, bo po pierwsze musiała jako żona swego męża wyglądać porządnie(W końcu wyszła za szlachcica no nie?). Po drugie jeśli weszłaby na akademie w swoim starym uniformie pokazującym blizny, to by chyba wszystkie dzieci miały koszmary przez kolejne kilka dni. A kolejną sprawą było to, że nie wypadało jej jako nauczycielce paradować niczym najemniczka. (tak, to mężuś ją nauczył jak powinna dobierać ubrania. Sama znała się na modzie jak koza na graniu na trąbce.)
-A bo ja wiem? Napewno nikt by nie pokazywał palcem i krzyczał "ożesz w mordę zobacz jaki smoluch! Węgielem wysmarowali czy ki diabeł?" Elfy są o wiele bardziej dumne i cywilizowane od ludzi, przynajmniej w niektórych aspektach.
Tak się jej przynajmniej wydawało. No a ta sytuacja ze smoluchem często miała miejsce, bo nietypowy kolor skóry przyciągał wzrok.
-Tak. I wiesz co? Zdziwiłam się, iż cholerstwo w dotyku jest takie lodowate. Potem mi Ave wytłumaczył, że śnieg to tak naprawdę zamarznięta woda, która pada tylko w zimę. Cóż najwyraźniej muszę się jeszcze wiele nauczyć. Twoja planeta bardzo różni się od mojej.
Wszystko było tu inne, co często prowadziło do zabawnych sytuacji. Niemniej jako mag ognia nie musiała się obawiać, że zmarznie, przynajmniej tyle dobrego.
-Słyszałam o tym. To było straszne. Tyle niewinnych istnień zginęło tylko dlatego, że jakiś skurczybyk ma kompleks małej kuśki. Nie rozumiem jak można być takim pozbawionym  serca, przesiąkniętym złem draniem. Takich to jedynie na pal wbijać i niech zdychają w męczarniach.
Jakby go dorwała to najpewniej rozerwała jak szmacianą lalkę. Przemawiały przez nią nic innego jak hormony. Zdrowy rozsądek podpowiadał, iż osobnik ten byłby pieruńsko niebezpieczny. Westchneła zrezygnowana, pocierając twarz dłońmi.
-Wiem to kobieta o złotym sercu. Widać jak bardzo się stara.
Nie kłamała. Na własne oczy widziała wszak jaką uczynną osobą była Margaret. Ave pokazał jej nawet kilka odbudowanych dzielnic, które prezentowały się jak z bajki.
I tym razem ona się zarumieniła, odwracając wzrok.
-Ano kocham tę ryżą łajzę, bo jakby miało być inaczej? Gdzie bym znalazła takiego drugiego, rudego, złotookiego prowokatora
Dość nietypowy sposób na określenie ukochanego męża, lecz Hev po prostu wstydziła się mówić o tym, iż jej serce bije jedynie dla tego mężczyzny. Wszak nie zwykła pokazywać swej delikatnej strony nikomu innemu prócz własnej rodziny- zwyczajnie nie potrafiła.
Poslala mu życzliwy uśmiech, który spełz natychmiast gdy ten złapał jej nadgarstek. Zaskoczona stanęła jak wryta, rozchylając wargi. Spojrzała na niego zmieszana, nie wiedząc co powinna zrobić. Nie wyczula zupełnie nic, co wydawało się kobiecie nienaturalne. Jej twarz posmutniała, lecz ona nie odsunęła się. Chyba zadziałał powoli budzący się matczyny instynkt, bo ta ujęła delikatnie jego dłonie w swoje. Znaczy się próbowała, ale zdołała objąć jedynie pierwsze trzy palce swoimi małymi łapkami.
-To, że twoje serce nie bije wcale nie oznacza, iż go nie masz. Potrafisz czuć smutek, radość miłość czy nawet tęsknotę tak samo jak ja. Powiem ci to co kiedyś oznajmił mi mój mąż. Mianowicie nie ważne, że nie możesz posiadać biologicznych dzieci. Jest pełno małych sierot, które czekają aż ktoś je pokocha. Kiedyś znajdzieś osobę, która stanie się twoim wrzechświatem. Będzie księżycem dla twej nocy, a wtedy razem stworzycie takiemu dziecku kochający dom. Więzy krwi nie są najwaznijsze uwierz mi. Miłość jest w stanie wybaczyć wiele, i jeszcze więcej zbudować. Nigdy nie mów nigdy Marcusie, bo i ty zasługujesz na kochający, pełen szczęścia dom.  
Poklepała delikatnie duże dłonie a następnie odsunela się. Podrapala się z zakłopotaniem po czarnej głowie.
-Niebardzo. Byłabym wdzięczna gdybyś mi w tej kwesti pomógł.
#6PisanieRe: Ogród Anioła   Ogród Anioła EmptyNie Sty 02, 2022 1:36 am


Kowboj
Kowboj
Obywatel
Rada miasta
Skąd : Stary Świat
Join date : 09/07/2017
Liczba postów : 43
-Wy zawsze uwielbiacie kwiaty, więc nic dziwnego.-zaśmiał się, ale tak szczerze, co nie pasowało w ogóle do tak rosłego jegomościa w dodatku będącego wampirem.
Na pewno nie będą jedyną parą, jaka wybierze się tutaj na spacer. To było dość popularne miejsce na romantyczne spacery.
-Następnym razem, jak się spotkamy, to zapraszam do siebie. Pokażę ci obraz przedstawiający ogród w czasie wiosny.-wyjaśnił.-Dokładnie tak. Anioł.-pokiwał głową.-Może, jeśli kiedyś spotkamy Saramedę, Strażniczkę Miasta, to będziesz miała okazję go poznać. Podobnie jak Lucyfera.-zamlaskał.-Chociaż ten to, to coś czuję, że od razu by cię odstraszył swoją diaboliczną otwartością.-aż sobie przypomniał, jak musiał uzbroić się w cierpliwość w obecności tego piekielnika.
Znaczy upadłego anioła, który się nim stał, na własne życzenie. Ale, jak już Kowboj, z natury bardzo cierpliwy chłop powstrzymywał się od próby ucieszenia Lucyfera, to był naprawdę piekielnym upierdliwcem. Jednak, mimo bycia tym, kim był, miał o dziwo nawet dobre serduszko. Zwłaszcza dla rodziny, głównie Saramedy i Rafaela, który był w niego zapatrzony jak w obrazek.
-To, co wszyscy. Mój tatko był dość wysokim jegomościem, ale to mu się przydawało w pracy na farmie.-odpowiedział na zadane pytanie.-Uwierz mi, gdybym mógł, zrobiłbym to. Nawet nie wiesz, ile razy miałem bardzo bliskie spotkanie z framugą, albo jakimś żyrandolem nisko zawieszonym. -rozmasował kark lewą dłonią.-Ale nie będę narzekać, bo na idiotów mogę patrzeć z góry.-dodał zadowolony z siebie.
Spojrzał bardzo wymownie na Hevenayę, dając jej do zrozumienia, że musiał już ową metodę gryzienia paluchów przetestować.
To lepiej, żeby nie próbowała pyskować przy Kowboju, bo skończy z kanapką w buzi, lub lizakiem. Ten typ już tak miał. Ot co.
-Jesteś tego absolutnie pewna?-znowu spojrzał na Hevenayę wymownie, lekko się pochylając w jej kierunku.-Wybacz droga pani, ale prędzej mi tu tramwaj wyjedzie.-naciągnął palcem wskazującym prawej dłoni skórę nad prawym okiem.-Czy ja wiem, czy różni. Jeden elf mi opowiadał, że są jak u nas rejony pokryte śniegiem, inne zaś w ogóle. -popukał się palcem po policzku.-Poważnie? Nie wiedziałaś co to śnieg? Na jakim wypizdowie ty mieszkasz na tej Namito?-zastanowił się na głos.-Nie wolno sobie kpić z Pride.-zaczął poważnym tonem.-Posiada moc, która daje mu możliwość wyciągnięcie Iskry Duszy.-zmarszczył brwi.-Gnojek miał czelność zaatakować nas w czasie koncertu charytatywnego. Dobrze, że bardowi Tobiasowi nic się nie stało, bo w ostatniej chwili pojawili się Rycerze Zodiaku.-widać było, że się zirytował.-Twój mąż, chyba jest przyjacielem Tobiasa, prawda? Poznali się chyba jak Azariah zaglądał czasem na Ziemię.  Jeśli dobrze pamiętam.-ponownie się zamyślił.-Stara, stara, ale czasami bywa upierdliwa jak najgorszy wrzód na dupie.-zrobił minę mówiącą, że czasami ma ochotę panią burmistrz posłać w pizdu.-Nie rozumiem, co jej przeszkadza, że zabieram ze sobą małe kotki. Przecież te bezbronne istoty potrzebują opieki. Zwłaszcza  w taką pogodę.-dodał po chwili.
Na jej pytanie, gdzie znalazłaby drugiego rudego prowokator, tylko wzruszył ramionami i rozłożył ręce na bok. Nie znał bowiem odpowiedzi na to pytanie.
-Dziękuję za miłe słowa, ale uwierz mi, życie śmiertelnika z wampirem, nie jest wcale takie łatwe. Wy się zmieniacie, powoli przemijacie, my nie. O ile ktoś nie postanowi odebrać nam życia.-powiedział z nutką smutku w głosie.
Widać było, że Marcus jakoś tak się spiął, kiedy temat zszedł na uczucia i szybko podłapał temat poszukiwania lokum.
-Nie wiem, czy wam będzie to odpowiadać, ale widziałem, że w jednej z kamienic mieli całkiem przystępne mieszkanko na sprzedaż. Można by było, w ciągu dnia tam zajrzeć. Jeśli miałabyś ochotę.
#7PisanieRe: Ogród Anioła   Ogród Anioła EmptyNie Sty 02, 2022 5:58 pm


Hevenaya
Hevenaya
Obywatelka
Skąd : Planeta Namito
Join date : 02/07/2021
Liczba postów : 29
-No co? Nie moja wina, że jesteśmy w jakimś tam pokręcony sposób blisko natury. A kwiaty lubię nie dlatego, że jestem elfem! Uwielbiam na nie patrzeć, bo to bardzo uspokaja.
Odpowiedziała, uśmiechając się lekko. Wszak była też kobietą, więc nie dziwota, iż kolorowe roślinki przypadły jej do gustu. I do tego jej nosek był czulszy niż u ludzi, to lepiej czuła te wszystkie zniewalające, słodkie zapachy.
-Oh chce go zobaczyć!
Rozpromieniła się natychmiast, jakby ktoś właśnie dał jej torbę z cukierkami. Znawczynią sztuki była kiepską, aczkolwiek namalowane pejzaże czy zwierzęta były chyba najpiękniejszymi ozdobami, jakie można było zawiesić u domu.
-Nie wiem kto to jest, ale jak będzie przesadzać to dam mu w dziób.
Wzruszyla ramionami. Jej otwartość nie przeszkadzała, o ile jegomość potrafił trzymać łapska przy sobie. A jeśli nie będzie umiał to cóż trudno- Hev upierdzieli je przy samej rzyci.
Nie narzekała na swój wzrost, nie była aż taka malutka. Poresztą miało to swoje dobre strony. Hevenaya często i gęsto wykorzystywała fakt bycia mniejszą, wtryniając się mężowi na barana albo kolana podczas pracy. I mogła bez przeszkód słuchać bicia jego serca kiedy to przytulila policzek do jego torsu gdy on stał wyprostowany
-Wychowywałeś sie na farmie? To kiedy no wiesz....stałeś się wampirem?
Zapytała. Najwyrażniej nie zdawała sobie sprawy, iż takowe pytanie mogło nie tylko mężczyznę obrazić czy onieśmielać. Jak widać chochliki potrafiły być bardzo bezpośrednie w swej wrodzonej ciekawości. Dla niej to bowiem pytanie zdawało się całkowicie normalne. Jakby kto zapytał skąd ma blizny to odpowiedziałaby, że to pamiątka po spotkaniu z naznaczonymi.
Zmarszczyła nosek, stając na palcach. Wzięła się pod boki, robiąc coś, co chyba w zamyśle miało wyglądać jak groźna mina. Efekt był jednak taki, iż Hevcia wyglądała bardziej niczym ciemnoskóry, mały chomik, albo mała pchła odgrażająca się słoniowi.
-Uważaj bo ci jeszcze wjedzie w rzyć i zrobi drugą dziurę.
Nie byłaby chyba sobą gdyby chociaż raz dziennie komuś nie zapyskowała. Walnęła go nawet delikatnie w dłoń, czego pewnie nawet nie poczuł.
-Ja ci dam zadupie! Nie każdy ma możliwość podróżowania i zwiedzania różnych obszarów. Wiem co to śnieg, jedynie nigdy go nie widziałam na żywo.
Broniła się nieudolnie. Jak się wpierw mówi a potem myśli to już tak jest.
Westchnęła zrezygnowana, wsadzając dłonie w kieszenie.
-Wiem, wiem. Po prostu nie mogę zrozumieć jak ktoś może być tak zepsuty do szpiku kości. I tak, Tobias to zarówno przyjaciel mojego męża jak i mój. Nie chce aby cokolwiek mu się stało.
Na samą myśl, aż się jej słabo zrobiło. Tobcio był dobrym mężczyzną nawet jak na człowieka. Bogom dziękować, że wtedy rycerze zjawili się na czas.
Hevenaya rozumiała, iż w starciu z Pridem nie miałaby najmniejszych szans- była zwyczajnie za słaba, szczególnie teraz.
-A bo ja wiem? Prawdopodobnie nie lubi kotów, chociaż te futrzaste słodkości są najpiękniejszymi zwierzętami na świecie.  
Sama posiadała jednego, to podzielała Marcusowe zdanie na ten temat. Te majestatyczne stworzonka były nie tylko piękne, ale i pożyteczne. Jak ktoś mógł ich nie tolerować czy kochać? Niepojęte!
Nie widziała jak to działa w przypadku wampirów, ale chyba można było się w niego zmienić czy coś nie? Dla niej rzecz była prosta- jeśli kogoś się kochało dostatecznie mocno to było się gotowym na wszelkiego rodzaju poświecenia- nawet te największe.
-Tak, to bardzo trudne.....Marcusie są osoby, które za możliwość poznania miłości  są w stanie oddać nawet własne życie. Nie mnie oceniać czy to dobrze a może źle, ale gdy spotkasz tę jedyną nie pozwól aby strach czy niepewność wpłynęły na podjęcie decyzji. Śmierć to nie koniec drogi, to dopiero jej początek. I mówi ci to kobieta, która była martwa za życia.
Jej zielone oczy bysneły dziwnym blaskiem, mądrością której nie mógł poznać nikt kto za życia nie doświadczył bólu straty.
Zdawało się jakoby wzrok kobiety mówił dokładnie wszystko i nic zarazem, i chociaż nie sprecyzowała  o co jej chodziło, to kowboj zapewne domyślił się co miała tak naprawdę na myśli.
Przeszła istne piekło, które często wracało do niej w najgorszych koszmarach. Wszystko jednak zmieniło się po poznaniu Azariaha. I chociaż ich wspólna droga nie należała do najłatwiejszych, to miłość jaką do siebie żywili naprawiła wiele rzeczy. Odbudowała mosty, które wcześniej zostały spalone, wypełniła pustki w ich sercach, nadając im cel. Stworzyła zaufanie, nierozelwalną więż, a dzięki temu gorącemu uczuciu udało się im nawet stworzyć kochającą się rodzinę.
Na krótki moment odwróciła wzrok, jakoby nie chcąc by ten zauważył wyraz jej twarzy. Tęskniła za Azariahem, bez niego czuła się niekompletna. Wiedziała aczkolwiek, że ten niedługo się zjawi. Musiała wytrzymać dla nich, dla ich rosnącego pod jej sercem dziecka.
-Chętnie je zobaczę.
Powiedziała, poprawiając płaszcz. Wszystko było lepsze od mieszkania w karczmie. Odzwyczaiła się od tego, a częsty hałas tylko jej przeszkadzał.
#8PisanieRe: Ogród Anioła   Ogród Anioła EmptyNie Sty 02, 2022 7:21 pm


Kowboj
Kowboj
Obywatel
Rada miasta
Skąd : Stary Świat
Join date : 09/07/2017
Liczba postów : 43
-Uszy, to się myje, a nie wietrzy.-pokazał na szpiczaste dodatki swojej rozmówczyni.-Nie powiedziałem, że lubisz kwiaty tylko dlatego, że jesteś elfem. Powiedziałem, że je lubisz, bo wy kobiety tak macie. No, przynajmniej większość z was.-wzruszył ramionami.-Tylko upewnij się, że twój luby nie zechce wsadzić mi kołka prosto w serce.-dodał, widząc ten entuzjazm, jakim zaczęła tryskać kobieta.-Pride to niebezpieczna istota.-zmarszczył brwi.-Nawet nie próbuj, bo zginiesz.-spojrzał Hevenayi prosto w oczy, pochylając się przy tym w jej kierunku.-Pride był w stanie zamordować Rycerzy Zodiaku za pomocą pstryknięcia palca. Ciebie, zabije, nim zdążysz pomyśleć o swoim ukochanym.-w jego głosie dało się posłyszeć chłód, a także ostrzeżenie.
W jego złotych oczach błysnął ten wampirzy blask.
-Dokładnie tak powiedziałem.-wyprostował się, nie spuszczając wzroku z kobiety.-...-zamilkł na moment, a jego złote oczy przeniosły się ku górze gdzieś w lewym kierunku.
Podrapał się palcem po policzku.
-Jakieś trzy tysiące lat temu.-odpowiedział lekko zakłopotany.-Stary dziad ze mnie, chociaż wiem, że nie wyglądam.-był szczery, jeśli chodzi o samego siebie.-To i owo pamiętam ze Starego Świata.-dodał, a potem spojrzał na Hevenayę, która stanęła na palcach.
Na jej słowa tylko uniósł jedną brew ku górze.
-Wybacz, ale mnie takie fetysze te podniecają.-całkiem poważny ton głosu padł z jego ust.-A jak inaczej nazwać miejsce, w którym nawet nie wiedzą, jak wygląda śnieg?-rozłożył ręce na boki.-Uwierz mi może.-powiedział całkiem poważnie, ale z nutą smutku w głosie.
Spojrzał na swoje dłonie.
-Sam, też jestem potworem.-dodał po chwili, ale jakoś tak ciszej, jednak elfie ucho mogło to wyłapać bez problemu.-Nikt nie chce, aby jego bliskim coś złego się stało.-jego głos już był normalny, nie ściszał go.-Nie zaprzeczam, ale nie zamierzam sprawdzać, czy faktycznie nie lubi kotów i jeśli tak, to dlaczego. Życie to mi jeszcze miłe.-zamlaskał.-Ja to wiem, Hevenayo ja to wiem.-uśmiechnął się od ucha do ucha.-Kochałem kogoś, ale jedyne co pamiętam to tylko jej sylwetka. Nie pamiętam, ani twarzy, ani głosu, a jedynie jej zapach i to, że przez nią jestem tym, kim jestem.-pokiwał głową, wzdychając przy tym.-Uwierz mi, nie wiesz, co znaczy być martwym za życia, więc ciesz się tym, że możesz podziwiać wschód i zachód Słońca, że możesz kroczyć razem z innymi, pośród innych, że możesz jeść, pić.-spojrzał na kobietę, uśmiechając się nikle, ale szczerze.-Nie wstydź się tęsknoty za ukochaną osobą. Miłość to nic wstydliwego.-skomentował jej zachowanie, kiedy tak się odwróciła na moment.-Przypomnij mi, żebym napisał ci na kartce adres.-wsadził dłonie do kieszeni.-Gdzieś chcesz się jeszcze udać na spacer, czy odprowadzić cię do karczmy?
#9PisanieRe: Ogród Anioła   Ogród Anioła EmptyNie Sty 02, 2022 8:37 pm


Hevenaya
Hevenaya
Obywatelka
Skąd : Planeta Namito
Join date : 02/07/2021
Liczba postów : 29
-Ej! Ja myję moje uszy codziennie.
Zaprotestowała natychmiast. No będzie jej wampir dogadywać.
-Nie wszystkie baby lubią kwiaty. Ja dodeniłam ich piękno po tym kiedy były jedyną rzeczą widoczną z mojego okna.
Potarła czoło, przygryzając dolną wargę. Nie rozumiała dlaczego mąż miałby robić Marcusowi jakąkolwiek krzywdę. Tak bywał zazdrosny, miał swoje humorki, lecz nie był okrutny. Jak każdy chyba miał tam swoje grzechy za uszami, mimo to była pewna, iż nie skrzywdziłby nikogo bez wyraźnego powodu.
-Dlaczego miałby to zrobić?
Zapytała. Na kolejne słowa zadrżała, obejmując rękoma brzuch. Nie była głupia, wiedziała że nie ma szans z Pridem i jego poplecznikami. Ostatnim razem jedynie cud pozwolił jej uniknąć śmierci z rąk naznaczonych. Nie miała zamiaru niepotrzebnie się narażać.
-Życie mojego dziecka jest dla mnie w tym monecie najważniejsze. Obiecuje trzymać się od kłopotów i zagrożeń z daleka.
Obiecała. Za wszelką cenę chciała uniknąć sytuacji, w której coś złego może się jej bądź dzieciątku przydażyć.
-Z całym szacunkiem, ale ja nie chce wiedzieć jakie fetysze cię interesują.
No musiała wbić mu szpilkę złośliwa baba.
Wzruszyła ramionami. Nachmurzyła się, robiąc zabawną minę.
-Grabisz sobie Marcusie...
Ostrzegła. Lepiej nie zaczynać z ciężarną kobietą, bo odwinie mu w ten wielki łeb, że aż gwiazdy zobaczy.
A chumory jej ostatnio zmieniały jak w kalejdoskopie, to pewnie  sprawka tych hormonów i obcego środowiska.
Wzruszyla ramionami, patrząc mu uważnie w oczy.
-I chyba nigdy się nie dowiesz, ale proszę nie nazywaj siebie potworem, bo nim nie jesteś.  
Oznajmiła cicho. Był kim był, ale nie z wyboru a przymusu. Nie miał wyboru prawda? Zresztą jak na wampira był bardzo delikatny i miły w stosunku do niej. No i nie czychał żeby wyżłopać jej krew jak alkoholik w derilium, chociaż bicia dwóch oddzielnych serc stanowiło zapewne kuszący dźwięk.
-Aż taka okropna potrafi być?
Utarło się, że wiedza to potęga. W tej sytuacji Hev z całą świadomością wolała zostać głupia. Jak się wychyli to i jej po uszach się oberwie. I na co jej to?
Uśmiechnęła się smutno.
-Przez pierwsze kilka miesięcy po spotkaniu z naznaczonymi  nie potrafiłam nawet ruszyć palcem. Moje ciało było tak słabe,że nie mogłam się ruszać,  a męczące mnie wizje i koszmary doprowadzały na skraj szaleństwa. Widziałam rzeczy których nie było, słyszałam głosy. Nienawidziłam siebie i wszystkich dookoła włączając w to moją siostrę, która starała się mi pomóc. Opiekowała się mną, mimo że jedyne czego chciałam to śmierć. A na najmniejsze słowa wsparcia reagowałam czystą agresją. W końcu jednak pozwolono mi spojrzeć na siebie w lustrze i wiesz co zrobiłam? Rozbiłam je na małe kawałeczki zaraz po tym jak ujrzałam swoją odrażającą postać. Obwiniałam się za śmierć moich towarzyszy, kryłam się w mroku nocy, nie pozwalając innym na siebie patrzeć. Z domu wychodziłam jedynie wtedy, kiedy byłam pewna, że nałożone zaklęcia iluzji działać będą przez dobre kilka godzin.
Zaczęła powoli, spoglądając na swoje pokryte bliznami dłonie.
-Wszystko zmieniło się po tym jak poznałam Azariaha. On jako jedyny nie spoglądał na nie z litością w oczach, nie brzydził się mego okaleczonego ciała. Jego miłość wyleczyła mnie, rekompensując wszelakie braki. Mówisz, że nie wiem jak to jest być martwym za życia? Mylisz się Marcusie. Jedyną różnicą miedzy nami jest to, że ja dzięki Azariahowi zaakceptowałam siebie jaką jestem, i miast patrzeć w przeszłość spoglądam z nadzieją w przyszłość.  
Pogłaskała z miłością odstający brzuszek. Dlaczego opowiedziała mu o sobie? Nie wiedziała. Może wystarczajaco wbudził jej zaufanie ? A może przypominał jej o tym przez co sama przeszła i kim była na samym początku swej drogi? W każdym razie wampir musiał się zdziwić, że skryty chochlik opowiada o sobie  z najmniejszymi detalami.
Zarumieniła się na jego słowa, aż tak było widać jak tęskni? Nie odpowiedziała nic, jedynie szczelniej okryła szyję szałem.
-Robi się zimno, lepiej wracać mam.....
Nim zdążyła dokończyć zdanie oboje mogli usłyszeć głośne burczenie dochodzące z brzucha kobiety.
Ta zamrugała oczyma, patrząc na mężczyznę przepraszająco.
-Wybacz. Wygląda na to, że w drodze powrotnej będę musiała coś zjeść.
Oznajmiła. No tak, w końcu nie na darmo wzięło się powiedzenie, że ciężarne kobiety jadły za dwoje.
#10PisanieRe: Ogród Anioła   Ogród Anioła EmptyNie Sty 02, 2022 10:50 pm


Kowboj
Kowboj
Obywatel
Rada miasta
Skąd : Stary Świat
Join date : 09/07/2017
Liczba postów : 43
-Powątpiewam.-powiedział, całkiem poważnie nie spuszczając wzroku z kobiety.-Dobrze, zawierzam na słowo.-nie chciało mu się w tej kwestii z nią dyskutować.
Nauczony doświadczeniem wiedział, że kiedy kobieta coś stwierdza lepiej w głębsze rozmowy się nie wdawać, bo oznaczało to próbę udowodnienia swojej racji, a on tego nie potrzebował. Ot, co.
-Zazdrośni mężczyźni bywają nieobliczalni.-odpowiedział na pytanie kobiety.-Bardzo dobre podejście.-zgodził się z Hevenayą.-To nie ja zacząłem o takich dwuznacznych rzeczach.-poruszał rękami.-Ale będzie ci wybaczone, z racji twojego stanu.-pokazał jej język.-Zdaje się, że nie posiadam grabi, aby móc sobie pograbić.-powiedział to bardzo poważnym tonem, robiąc przy tym tak samo poważną minę.
Westchnął, słysząc kolejne słowa, jakie padł z ust Hevenayii.
-Jestem, czy tego chcę, czy nie i proszę, nie rozmawiajmy już na ten temat, dobrze?-poprosił.
On naprawdę nie miał ochoty prowadzić dyskusji na ten temat.
-Wymagająca i na tym poprzestańmy, dobrze?-rzucił krótko.
O pani burmistrz także rozmawiać nie zamierzał. No jeszcze by doszło, nie daj Stwórco, jak to na nią narzeka, to zaraz by mu dowaliła stos papierów na dobre kilkanaście dni. I by miał problem, żeby się wygrzebać. O nie, podziękuje. Miał dość papierzydeł.
-Udało ci się przeżyć atak naznaczonych? Nie jesteś po tym chora i nie masz śladów naznaczania?-uniósł brwi ku górze.-Jakim cudem?-zapytał zaciekawiony.-Nawet ja, będąc trupem, miałem dość długą rekonwalescencję po bliskim spotkaniu z sakiki.-zaciekawiła go, bardzo.
Ale to było widać. Miał to wypisane na twarzy.
-To wracamy do karczmy i możesz tam coś zjeść.-powiedział z uśmiechem.
Jak była gotowa, to mogli wracać do karczmy.


Ostatnio zmieniony przez Kowboj dnia Nie Sty 16, 2022 12:24 pm, w całości zmieniany 1 raz
#11PisanieRe: Ogród Anioła   Ogród Anioła EmptyWto Sty 04, 2022 12:23 am


Hevenaya
Hevenaya
Obywatelka
Skąd : Planeta Namito
Join date : 02/07/2021
Liczba postów : 29
No z nią lepiej nie dyskutować, i to jeszcze wtedy kiedy miała rację.
Mogła co prawda nieco przygluchnąć od tych ciągłych hałasów, ale i tak się do tego nie przyzna. Dwoma palcami pokazała na swoje oczy, a następnie wskazała jego sylwetkę. Oj Marcus z nią będzie miał ciężki orzech do zgryzenia, przecież to taki mały pyskacz był. Jedyną osobą, która umiała ją zamknąć był mąż, i to też nie na długo.
-Wiele możesz powiedzieć o mym ukochanym, ale słowo maga, że cię palcem nie tknie. To dobry mężczyzna, czasami trzeba dać mu po rudym łbie dla uspokojenia, ale ma czyste serce. Poresztą nie dam ci  uczynić krzywdy, nie zrobiłeś nic złego, a do tego mi pomagasz.
Nie mogła go jeszcze nazwać przyjacielem- do tego wciąż daleko, bo Hev to straszliwie nieufna bestia była. Mimo wszystko widziała, że mężczyzna był miłą, przywoitą istotą z kręgosłupem moralnym. Dodatkowo był członkiem rady, więc Margaret nie dała by tak ważnego stanowiska komuś zepsutemu i pozbawionemu skrupołów prawda?
-Ano właśnie, nie należy zasmucać ciężarnej kobiety.  n
Przypomniała mu. A niech wszyscy chodzą dookoła niej na paluszkach, ona sobie będzie to bezbożnie wykorzystywać dopóki może. W końcu mogła bez skrupułów dawać się rozpieszczać. Bycie brzemienną to ciężka praca, więc nie dziwota że mogła od czasu do czasu mieć gorszy humor czy bolacw plecy. No i była płaczliwa jak jasny szlag. Nie wspominając o tym, że albo była glodna, albo biegała do wychodka co dwie sekundy. Jak nie urok to znów sraczka, jak to mawiają.
-Zaraz tam fetysze....Nie jestem, aż takim zboczeńcem...
No w końcu chochlik to czego się spodziewał? I do tego żołnierz, to gadała momentami jak chłop. To nie tak, że nie potrafiła się zachować w towarzystwie. Hevenaya znała się na etykiecie i tych wszystkich, dworskich bzdetach. Problem jednak polegał na tym, że miała je w głębokim poważaniu. Mówiła tak jak chciała, i robiła to co chciała. A jak się komuś nie podobało, to trudno. Mógł sam nie zaczynać, bo by bluzgami przez plecy nie oberwał.
-Dobrze już dobrze, nie będę naciskać.
Wiedziała kiedy powinna przestać być wścibska, wszystko miało swoje granice. Marcusowa cierpliwość chyba została nadszarpnięta wystarczajaco tego wieczoru. Lepiej nie szukać kłopotów jak złodziej wpierdolu, bo w końcu je znajdzie. Jak będzie kiedyś gotowy to sam jej powie, zarówno o byciu wampirem jak i o Margaret- jeśli wcześniej Hev sama nie pozna jej bliżej.
Westchneła głośno, przeczesując ręką czarne włosy. Jego pytanie wywołało na twarzy kobiety kwaśny grymas, a w oczach widoczny ból. Wcisnęła dłonie w kieszenie płaszcza, a nos w czerwony szal. Zawróciła, kierując się w stronę skąd przyszli. Głód minął jak ręką odjął, miast tego przerażenie ścisnęło jej żołądek.
-Jak widzisz stoję tu i rozmawiam, więc żyje. Przeżyłam....jako jedyna.
Do jej pamięci mimowolnie zaczęły napływać kolejne obrazy, a ją aż zmroziło. W gardle stanęła jej lodowata gula, a ona zmusiła się do szybszego marszu, nie bacząc czy ten idzie obok czy nie.
-Chorowałam....
Rzuciła krótko. Sama nie miała pojęcia dlaczego żyje. Nie rozumiała tego, nikt nie potrafił jej wyjaśnić dlaczego nie zmieniła się w jedną z tych besti, potworów które śniły się jej niemalże każdej nocy.
-Przez pierwsze kilka miesięcy moje ciało nie było nawet zdolne do poruszenia palcem. Mogłam tylko leżeć i patrzeć w sufit. Nie mogłam spać, jeść. Rany zadane ich szponami nie chciały się goić. Widziałam i słyszałam rzeczy, których nie było. Miałam halucynacje, a każde nawet najmniejsze zadrapanie paliło niczym żywym ogniem.
Gdyby nie siostra zapewne umarłaby. To ona ją karmiła, myła i opatrywała. Tuliła ją kiedy krzyczała podczas napadu, i trzymała mocno w ramionach gdy jej własna magia wydostawała się na zewnątrz. Sprowadzono wielu medyków, ale żaden nie potrafił jej pomóc w tamtym czasie.
-Tw blizny, które widzisz zdobią całe moje ciało. To pozostałość po nich. Nawet moja magia stała się inna, mroczniejsza ale jakoś udało mi się wykaraskać.
Wzięła głęboki oddech. Od jakiegoś czasu zawzięcie szukała odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Nagle przystanęła, obejmując się ramionami. Zrobiło się jej zimno, a po plecach przebiegł dreszcz. Marcus mógł widzieć z jaką trudnością o tym opowiada.
-Jedyną rzeczą jaka mi po nich została to.....ja.....ja ich czuje....słyszę....nie wiem jak to wyjaśnić. Jesli są dostatecznie blisko, moje ciało reaguje swędzeniem i pieczeniem a im wiecej ich jest tym gorzej......słyszę też głosy, jakby ktos siedział w mojej głowie i krzyczał.....Czasami to kakofonia dźwięków, choć są momenty kiedy mogę rozróżnić poszczególne słowa...a potem mam sny....nienawidzę tego, bo tak bardzo boli.
Nogi sie pod nią ugięły. Uklękła na zimnym śniegu, obejmując rękoma kolana, a głowę wcisnęła głębiej . Skuliła się w sobie, starając uspokoić.
#12PisanieRe: Ogród Anioła   Ogród Anioła EmptyNie Sty 16, 2022 1:39 pm


Kowboj
Kowboj
Obywatel
Rada miasta
Skąd : Stary Świat
Join date : 09/07/2017
Liczba postów : 43
Marcus uniósł jedna brew ku górze, widząc ten znak ze strony Hevenayii. Niby, że co miała na myśli? Że ona będzie obserwować jego? Żeby się czasem nie zdziwiła, jak kiedyś wyjdzie z cienie, kiedy najmniej się będzie tego spodziewać, to zobaczymy, kto kogo będzie miał na oku.
Wielka dłoń wampira, chociaż chłodna wylądowała na głowie rozmówczyni. Poklepał ją, jakby jakim dzieckiem była. Chociaż w sumie, czyż tak nie było? On stary piernik, ona młoda.

Z tym, komu Margarret powierzała stanowiska w Radzie Miejskiej to można było polemizować…Miała swoje własne widzi mi się. W sumie, jak każda kobieta w jej wieku. Chociaż, na dobrą sprawę, to było wielką zagadką ile pani burmistrz ma lat. Rządziła w nim niezmiennie od praktycznie jego początków. A przynajmniej, tak głosiły plotki. Czy była to prawda, to inna sprawa.

Na słowa o nie zasmucaniu ciężarnej kobiety, Marcus tylko wywrócił złotymi oczami. Kobiety! Zawsze takie same. Nie ważne, czy w stanie błogosławionym czy też nie, miały tyle do powiedzenia, odnośnie tego, czego nie powinno się w ich obecności robić. Zdecydowanie, bez nich byłoby nudno, a Kowboja nie miałby kto irytować.
Poprawił kapelusz dziękując w duszy, że elfka przestała drążyć niektóre tematy. Chociaż ten, jaki sam zaczął też do przyjemnych nie należał. Aczkolwiek, zdecydowanie o tym wolał porozmawiać niż o swoich miłosnych sprawunkach.
Podrapał się po brodzie, zatrzymując się przez chwile.
-To nie są typowe objawy naznaczenia, więc nie mogłaś nią być, bo inaczej miałabyś zupełnie inne objawy.-zaciekawił się, po czym spojrzał uważnie na elfkę.-Czyżby moc sakiki, działała inaczej, nie tylko na wampiry, ale również elfy?-zamyślony Marcus wyglądał naprawdę intrygująco.-To, że rany zadane przez sakiki nie goją się wcale, lub zdecydowanie gorzej, to faktycznie coś normalnego, ale że nie zostałaś spaczona, to inna sprawa. Chyba, że…-urwał na moment i spojrzał przed siebie, takim zamyślonym spojrzeniem.-…sakiki są w stanie naznaczyć kogoś wedle uznania.-w myślach dodał, że tak jak wampiry, czy lykanie, czy khajinici, a nawet aghareni.-Myślę, że powinnaś spotkać się z panią burmistrz, albo dowódcą Zodiaku.-podkreślił, przenosząc złote spojrzenie na Hev.-W sumie, jak się tak zastanowić, to nie mieliśmy jeszcze przypadku ataku sakiki na elfa, tu na Ziemi.-palcem wskazującym lewej ręki dotknął swoich warg, które popukał kilka razy.-Szkoda, że tak mało wiemy o tym wszystkim. Hm?-skupił się na Hev, której serce przyspieszyło, a i jeśli dobrze widział, to i temperatura podskoczyła nieznacznie.-Inna powiadasz?-zmarszczył brwi.-A to coś nowego.-widząc jak zaczyna się denerwować, stresować i co gorsza, chyba zrobiło jej się zimno, zdjął swoją ciepłą kurtkę i nałożył ja na ramiona elfki.-Już dość.-powiedział spokojnym, ale stanowczym głosem.-Wracamy do karczmy, w tym momencie.-cały Marcus.
Zawsze, kiedy widział, że ktoś potrzebuje pomocy od razu leciał, by takowej udzielić.


Ostatnio zmieniony przez Kowboj dnia Pon Lut 07, 2022 2:18 am, w całości zmieniany 1 raz
#13PisanieRe: Ogród Anioła   Ogród Anioła EmptyPon Sty 17, 2022 10:55 pm


Hevenaya
Hevenaya
Obywatelka
Skąd : Planeta Namito
Join date : 02/07/2021
Liczba postów : 29
Hevenaya poczuła jak serce łopocze jej w piersi niczym schwytany w sidła ptak. Nienawidziła kiedy inni widzieli jak słaba i bezbronna potrafiła być- jedynie jej mąż miał prawo ją taką oglądać. Nie chciała też być dla Marcusa zmartwieniem czy ciężarem, bo zapewne swoich miał dostatecznie wiele. Wzięła kilka głębokich oddechów, starając się przy tym uspokoić. Medycy wiele razy powtarzali, że stres nie wpływa dobrze na płód w jej łonie. Co wiecej jego nadmierna ilość mogła spowodować poronienie, a tego kobieta w życiu by sobie nie wybaczyła.
Siedziała tak jeszcze chwile, a potem podniosła się z klęczek. Otarła płynące po policzkach dłoni łzy wierzchem dłoni, odkaszlneła. Musiała być teraz silna, nie tylko dla siebie czy męża, ale dla maleństwa.
-Nie wiem dlaczego się nie zmieniłam...wedle tego co o nich wiem to powinnam....cudem uniknęłam losu gorszego od śmierci...
Westchnęła cicho, zagryzając dolną wargę. Kiwnęła mu głową.
-Jestem jedynym elfem, który przeżył, przynajmniej tak cały czas mi powtarzano.
Pociągnęła nosem. Marcus zaczął bardzo trudny temat, ale musiała o tym mówić. Skoro ta wiedza mogła komuś uratować życie, to była gotowa zagłębić się na nowo w przerażające wspomnienia. Nie dlatego, że była odważna, ale dlatego iż tak trzeba- dobro ogółu było wszak ważniejsze niż jej własne.
Znów kiwnęła mu głową, sama o tym pomyślała wcześniej. Miała sporo czasu na rozmyślania kiedy leżała na wpół żywa.
-Ale po co miałyby to robić? Nie jestem nikim wyjątkowym, ot zwyczajny żołnierz, mag ognia. Powiedziałabym, że moje umiejetnosci są dość przeciętne
Wsunęła ręce głębiej w kieszenie, kopiąc do drodze jakiś mały kamyk. Przymknęła powieki, starając sobie przypomnieć wiecej szczegółów. Jak miała mu opisać to jak zmieniła się jej magia? To było trudne, bo sama nie do końca to rozumiała.
-Nadal mogę jej używać, ale tak jakby przywoływany przezemnie ogień zmienił kolor, stał się intensywniejszy, bardziej niszczycielski. Wciąż daje światło i ciepło, aczkolwiek w czasie silnych emocji zdaje się posiadać własną świadomość. Jedyną osobą, której nie robi krzywdy jest mój mąż. Znaczy wiesz, może złapać mnie za dłoń w momencie gdy ona płonie i nic mu nie bedzie.
Może chodziło o to, że był magiem powietrza i mógł go zdusić w razie potrzeby? Albo to jego własna moc instynktownie działała, chroniąc nie tylko właściciela, lecz i jego żonę? Hevenaya nie widziała, bowiem nigdy nie poruszyła z nim tego tematu. Jak tylko sie zjawi, to napewno będą musieli o tym porozmawiać.
-Jeśli to takie ważne to porozmawiamy z nimi jutro.
Powiedziała. Dzisiaj już nie miała siły. Chciała jedynie wrócić do karczmy, zjeść, umyć się, a potem użyć kuli aby skontaktować się z mężem. Musiała chociaż usłyszeć jego kojący baryton.
Z wdzięcznością przyjęła dodatkowy płaszcz, okrywając nim plecy. Popatrzyla w złote oczy, jej same przybrały kolor rubinu od nadmiaru negatywnych emocji kłębiących się w głowie.
-Czy miałbyś coś przeciwko jeżeli ujmę cię pod ramię? Wiem, że nie powinnam, ale jakoś tak mi słabo Marcusie. To pewnie z nerwów, a nie chce się potknąć czy wywrócić.
Wstydziła się prosząc o coś takiego, lecz wolała to aniżeli krzywdy zarówno sobie i dziecku. Przełknęła dumę oraz gorycz, patrząc na niego w oczekiwaniu.
#14PisanieRe: Ogród Anioła   Ogród Anioła EmptyPon Lut 07, 2022 2:37 am


Kowboj
Kowboj
Obywatel
Rada miasta
Skąd : Stary Świat
Join date : 09/07/2017
Liczba postów : 43
Słyszał, że jej serce mocniej zabiło kiedy tak rozmawiali.
Czy on widział, że jest słaba w jego oczach? Nie. Dla niego żadna kobieta, która zdecydowała się wyjść za mąż, czy urodzić dziecko była silna. Pełna energii, ale nie tylko to. W ogóle kobiety, w jego oczach, chociaż też nie wszystkie wyglądały jakby miały bardzo silne serca. To, ile potrafiły znieść bólu, ile nosić ciężaru zawsze wprawiało go w zachwyt. I nie ważne ile lat miał na swoim wampirzym karku, zawsze widząc determinację i siłę, jaka biła od kobiet był pełen podziwu. Zawsze. To samo tyczyło się Hevenayi. Dostrzegł na ich pierwszym spotkaniu, po tym jak trafiła do Larnwick, kiedy ją Avenath przyprowadził. Widział te blizny na jej ciele, do tego pachniała magią i spaczeniem, które jakimś cudem jej nie zaszkodziło jak innym. Coraz bardziej jednak utwierdzał się w przekonaniu, że tu chodziło o elfy. Ona była pierwszą elfką, która przynajmniej dla nich miała styczność z Pierwiastkiem Ciszy i przeżyła. Żaden, póki co elf nie doświadczył tego. Dlatego zamierzał iść tym tropem i podzielić się tym z panią burmistrz. Ciekawe co ona na to powie?
-Ciesz się zatem, że dane było ci przeżyć. Ja widziałem, co spaczenie robi z istotami żywymi. Nie tylko ludźmi, krasnoludami, ale wilkołakami, czy khajinitami.-westchnął.-Z jakiegoś powodu przeżyłaś. Los chciał, żebyś przeżyła, bo to nie był twój czas, nie twój moment.-spojrzał jej prosto w oczy.- Kto wie, może to dlatego, że jesteś elfem, a może dlatego, że na Namito Pierwiastek Ciszy zachowuje się zupełnie inaczej.-przeniósł złote spojrzenie na niebo.- Ponieważ mogłaby udzielić ci jakichś odpowiedzi, dlaczego przeżyłaś, ale do niczego cię nie zmuszam. To tylko sugestia. Nic więcej. Sama zdecydujesz, czy się z nią spotkasz, czy nie.-dodał po chwili.- Pamięta, że magia żywo reaguje na nasze emocje, na nasze serce.-położył otwartą dłoń do klatki piersiowej.
Zamknął powieki i lekko pochylił głowę.
-Magia nie myśli samodzielnie, to my decydujemy naszym sercem, całą naszą osobą jaka ona będzie. Na co i na kogo i w jaki sposób będzie reagować.-otworzył powieki, aby spojrzeć przed siebie.- Kiedy pierwszy raz poczułem magię ziemi, stali o tu w środku czułem jakieś dziwne ciepło, którego nie pojmowałem. Aby pojąć, czym tak naprawdę jest magia potrzebowałem wielu lat, ale nadal mnie ona zaskakuje, ilekroć z niej korzystam. Zwłaszcza gdy targają mną emocje.-zmarszczył brwi i znowu zamknął powieki.- Wtedy, kiedy sakiki zaatakował ratusz, kiedy chciałem bronić ich wszystkich, jak przystało na Członka Rady Miasta, poczułem jak siła mojej magii wzrosła. Rozeszła się po moim ciele i tak jak nie odczuwam ani ciepła, ani zimna tak tamtego dnia poczułem żar, gorąc płynący ze środka.-zacisnął pieść na materiale ubrania.- Gorąco, którego do tej pory nie pojmuje, nie rozumiem.-otworzył powieki i spojrzał przed siebie.- To było coś takiego, jakby połączyć determinację z moją Iskrą Duszy, z której bije źródło magii. -przeniósł spojrzenie na Hevenayę.- Magia jest zależna od nas, my od niej, ale to tylko my decydujemy o tym, co i na ile jej pozwolić, zaś w kwestii Pierwiastka Ciszy…kto wie, może się mylę i nie chodzi o to, że jesteś elfem, a o twoją wolę życia. Może była tak silna, że w połączeniu z magią uleczyłaś się.-położył jej dłoń na głowie i pogłaskał.- Jakby nie patrzeć, magia w chwili największego zagrożenia życia potrafi czynić cuda.-głaskał ją po głowie.- Nocto się o tym boleśnie przekonał, nie raz, a dwa razy. Do tego nasza siła, determinacja i chęć przetrwania dała życie Bogini Guardii.-uśmiechnął się szczerze.- magia jest jak ocean, kto wie, czy starczy nam wszystkim czasu, aby zgłębić jej sekrety.-zabrał dłoń, a potem pochylił się, aby spojrzeć jej w oczy.- Poza tym, zapominasz o jeszcze bardzo ważnej rzeczy…-położył jej palec na nosie.- …że najsilniejszą magią ze wszystkich jest magia szczerej i prawdziwej miłości.-złote oczy wampira ozdobiła jakaś błogość, a jednocześnie coś w rodzaju radości i szczerości.
Czyżby Marcus kiedyś szczerze kochał? Tak, ale niestety nie pamiętał tego. Nie mógł tego pamiętać, gdyż jego ukochana zmarła wiele lat przed Apokalipsą. Nie mógłby odwiedzać jej grobu, a wspomnienia o niej mogły tylko przysporzyć więcej bólu, a tego Eter nie chciał zadawać nikomu. Stąd Marcusowi odebrano wspomnienie o ukochanej, ale mimo tego, wampir czuł, że powinien o kimś pamiętać. Jak widać, prawdziwa miłość potrafi o sobie przypominać, nawet kiedy ktoś próbuje sprawić, aby została zapomniana.
-Oczywiście, że nie.-wyszczerzył się, a ona mogła dojrzeć ostre kły wampira.
Chociaż nie były w pełnej klasie!
-I nie wstydź prosić innych, aby ci pomogli. Prośba o pomoc to nie oznaka słabości, a wręcz przeciwnie. Wielkiej odwagi, że potrafimy się przyznać, nie tylko przed samym sobą, ale i innymi, że nie jesteśmy doskonali, że mamy zarówno wady jak i zalety.-pozwolił, aby ujęła jego ramię.-Idziemy?
#15PisanieZt ogród anioła.    Ogród Anioła EmptyPon Lut 07, 2022 11:38 pm


Hevenaya
Hevenaya
Obywatelka
Skąd : Planeta Namito
Join date : 02/07/2021
Liczba postów : 29
-Wiem o czym mówisz. Też miałam okazję ich widzieć....
Odpowiedziała. Wzdrygnęła się lekko na same wspomnienie, to nie był miły widok.
Stała tak, słuchając każdego, pojedynczego słowa. Na pełne usta wypłynął delikatny uśmiech, przez co jej twarz wyglądała na o wiele spokojniejszą. W sumie to wywód Marcusa odciągnął jej uwagę od tego wszystkiego co działo się jeszcze chwilę temu.
-Masz rację, nasza magia wyczuwa wszystko ci dzieje się w sercu. Co myślimy, co czujemy. Ciężko to wytłumaczyć słowami, bo trzeba się o tym przekonać na własnej skórze.
Była wdzięczna bogom zarówno za iskrę duszy, moc jak i postawienie na jej drodze obecnego męża. Traktowała to wszystko jako swego rodzaju bogoslawieństwo, nagrodę na przebyte złe momenty.
-Myślę, że to właśnie moja magia mnie ocaliła Marcusie. W tamtym czasie mimo skażenia nadal ją czułam, chociaż lekko zmieniła formę. Ona tak jakby hmmmm powiedzmy, że decydowała kto może podejść bliżej, jakoby była osobnym bytem...albo to mi się wtedy mieszało..... .
Dodała. Nie była pewna. Wspomnienia z tamtego okresu zlewały się w całość, przeplatając ze sobą. Kakofonia dźwięków i obrazów stanowiła dość ciężką do zidentyfikowania masę, zaś sama Hev miała trudności z powiedzeniem co było prawdą a co kłamstwem.
Okryła się szczelniej płaszczem, patrząc na niego.
-A tobie nie jest zimno?
Zapytała. Nie chciała żeby marzł, choć nie miała pojęcia jak to jest z wampirami.
-Wiesz co? Słusznie mówisz. Możliwe, że moja moc zezwala Azariahowi mnie dotykać, bo wie iż go kocham. To samo tyczy się mojego maleństwa, czuję że to będzie niezwykłe dziecko. Nie wiem jeszcze jak, ale zapewne niedługo się przekonam.
Ułożyła obie dłonie na okrągłym brzuchu. Tak bardzo chciała już trzymać je w ramionach! I owszem, kobiety były silne jak mało kto! Nosić ciężar przez dziewięć miesięcy, znosić niedogośnosci a potem jeszcze przejść przez bolesny, wyczerpujący poród. A to przecież był dopiero początek drogi.
-W takim razie jeśli to ma komukolwiek pomóc to chętnie z nimi porozmawiam. Musimy się jeszcze tyle dowiedzieć, warto sprawdzić każde tropy.
Zdecydowała. Ujęła jego ramię.
-Tak chodźmy.
Powiedziała. Nie, zdecydowanie potrzebuje dużo jedzenia i odpoczynku. Czuła się potwornie zmęczona.
#16PisanieRe: Ogród Anioła   Ogród Anioła EmptyWto Mar 01, 2022 4:28 am


Kowboj
Kowboj
Obywatel
Rada miasta
Skąd : Stary Świat
Join date : 09/07/2017
Liczba postów : 43
Wiatr smagał kosmyki jego włosów wystających spod kapelusza.
Dotykał policzków, ale on tego nie czuł. Już od bardzo dawna, nie miał możliwości odczuwania taki rzeczy. Zamknął na moment powieki, a potem je otworzył.
-Wiesz, sakiki były kiedyś żywymi istotami. Ludźmi, elfami, krasnoludami, wilkołakami i innymi rasami. Nawet zwierzętami i uwierz mi, patrząc w ich oczy widziałem ból i cierpienie, a kiedy patrzyłem jak umierają z rąk Rycerzy Zodiaku miałem wrażenie, że są wdzięczni za odebranie im życia, bo nie cierpieli, nie musieli walczyć z tym, co je stworzyło.-powiedział ze smutkiem w głosie.-To spaczenie sprawia im ból, cierpią. Zapewne niewyobrażalnie, a najgorsze jest to, że w wielu przypadkach nie ma możliwości, żeby wrócili do swoich pierwotnych postaci.-wiatr, dalej smagał jego policzki i poruszał delikatnie włosami.-Nawet nie wiesz, jaką ulgę widziałem na twarzach sakiki, które przed śmiercią wracały do swoich postaci. To, było coś w rodzaju wdzięczności za skrócenie im cierpienia. Chciałbym im pomóc, ale nie potrafię.-westchnął.-Czasami nawet i Rycerze Zodiaku nie są w stanie tego dokonać.-patrzył przed siebie, w bliżej nieokreślony punkt.
Czuł smutek, a także i bezradność, jaka wynikała z braku możliwości pomocy. Minęło tyle lat, a nikt nie potrafił znaleźć odpowiedzi, czym tak naprawdę i jak działa Pierwiastek Ciszy. Na domiar złego,  największy gnojek tego świata zdołał go opanować do tego stopnia, że potrafił wyrwać innym to, co najcenniejsze. Ich Iskrę Duszy, bez której żadna istota nie ma szans na przeżycie.
-Mówię ci, magia nie wyczuwa. Ty kontrolujesz magię, nie ona ciebie.-w złotych oczach odbiła się sowa, która przeleciała tuż nad ich głowami.
Piękne, majestatyczne stworzenie, symbol mądrości i odwagi, a także nietuzinkowości.
-Kocham Azariaha, więc podświadomie chcesz go chronić, więc i twoja magia działa w taki sam sposób, ale kiedy się na niego gniewasz, nie raz odczuł to na swojej skórze. W sumie, na pewno ze wzajemnością.-powiedział całkiem poważnie.-Pierwiastek Ciszy dziwnie reaguje na magię.-dodał, marszcząc na moment brwi.-Wiesz, wracając do tematu sakki i skażenia Pierwiastkiem Ciszy, kto wie, może nie jesteś jedyną istotą, która oparła się temu wszystkiemu. Może, jest was więcej. Świat jest ogromny, podobnie jak wszechświat.-spojrzał w górę, na rozgwieżdżone niebo.-Może, gdzieś tam, na innej planecie, wymiarze, lub po prostu tu na Ziemi istnieje ktoś, kto zna odpowiedź na pytania, które nas nurtują.-uśmiechnął się zadziornie.-Bo przecież tam, gdzie światło, tam i ciemność, a tam, gdzie ciemność, to i światłość, czyż nie?-zamknął powieki, szczerze się przy tym uśmiechając.-Zimno, mnie? Hahahaha!-pokazał na siebie palcem wskazującym prawej ręki, a potem zaczął się śmiać.
Basowy, przyjemny dla ucha głos dotarł do uszu elfki.
-Jestem wampirem, nie czuję chłodu droga Hevenayo.-posłał jej lekki uśmiech.-Ale dziękuję za troskę.-podziękował grzecznie.
Jak tak popatrzeć, to Marcus naprawdę nie zachowywał się jak jakiś krwiożercy potwór, jak to opisywano nie raz i dwa wampiry.
-Dziękuję.-skinął do niej głową, kiedy zgodziła się na jego propozycję.-Badanie nad magią, nad tym jak działa, poszukiwania prawdy o Pierwiastku Ciszy to wyzwanie pełne przygód, ale i niebezpieczeństw, więc uważaj na siebie, bo jak coś ci się stanie, to ten twój rudzielec mi nie daruje. Jeszcze posądzi, że do złego namawiam.-spojrzał jak ujęła jego ramię.-Ach właśnie, my tu tak gadu-gadu, a miałem ci coś dać. W sumie to zapomniałem ci coś dać.-sięgnął do wewnętrznej kieszeni płaszcza, aby wyjąć z niej złotą kopertę.-Jak przyszedłem po ciebie do karczmy, to pytając o ciebie zagadał mnie taki jeden. Chciał wiedzieć, czy cię znam i czy mogę ci to przekazać.-poruszał kopertą.-Powiedziałem mu, że sam może ci to przekazać, ale nim cokolwiek powiedział to się zawinął niczym tajfun jakiś. I tyle go widziałem.-wzruszył ramionami, patrząc przez chwilę gdzieś w bok.-Teraz możemy wracać do karczmy.-powiedział i jak Hevenaya była gotowa, tak skierował kroki w stronę miejsca docelowego, znaczy się karczmy.
W kopercie, jaki dostała Heveyana znajdował się list, w którym napisano pięknym, dobrze jej znanym charakterem pisma tekst: ”Jestem bliżej niż myślisz.”

[z/t] -> Karczma
#17PisanieRe: Ogród Anioła   Ogród Anioła Empty



Sponsored content
Powrót do góry Go down
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Ogród Afrodyty
» Ogród Spokoju
» Ogród Zagubionej Ciszy

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Kroniki Larnwick :: 

Larnwick

piękna stolica Aglar

 :: Stroosk Avenue :: Kolorowe Ogrody Larnwick
-
Współpraca
Opisy przedstawiające uniwersum świata zostały stworzone przez Administrację Crystal Empire oraz Użytkowników pomagających przy tworzeniu forum, na podstawie pomysłów własnych oraz inspiracji różnymi źródłami, zabrania się ich kopiowania. Stronę graficznąwykonała Przyczajona Grafika z grupy Monochrome Layouts z pomocą kodów własnych lub w inspiracji kodami znalezionych w różnych miejscach. Za pomoc dziękujemy Moe - Yuriee. Większość obrazów pojawiających się na forum powstało kreatora grafiki AI Tubo, natomiast pozostałe należa do ich Twórców.
Granica PBF