Share Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
#1PisanieLegenda Aquis Azuris   Legenda Aquis Azuris EmptyCzw Sty 16, 2020 4:10 am


Bajarz
Bajarz
Administracja
Administrator
Join date : 24/04/2017
Liczba postów : 229
Muzyka





Legenda Aquis Azuris


Okolice Iccle Islands

Łomot żagli raczonych mroźnym, arktycznym powietrzem przyciągał uwagę Mew Polarnych. Nieliczne ze zwierząt, którym dane było powrócić na Ziemię po Apokalipsie.
Stworzenia te, praktycznie, w ogóle nie zmieniły swojego wyglądu od tamtego, tamtego, pamiętnego czasu. Nadal, ich upierzenie pozostało białe z odcieniem szarego. Żółte dziobki, z czerwoną plamką, co jakiś czas otwierały się, aby wydać radosne piski. Oczy, koloru węgla, uważnie lustrowały trzyżaglową fregatę płynąc tuż pod nimi.
Co jakiś czas, zaciekawione, uskrzydlone istoty opadały powoli w dół, aby przyglądać się łopoczącym żaglom oraz załodze, przebywającej na pokładzie.

Morskie fale uderzały o drewnianą konstrukcję, wzmocnioną stopem stali dzięki magii.
Statek, unosił się i opadał nieznacznie wraz z ruchami morskich fal, po których sunął płynnie, niczym tafli lodu.
Dar Pomorza, takie miano widniało na fregacie.
Napis wykonany złotą farbą, co jakiś czas mienił się od padających nań promieni słonecznych. Imię statku znajdowało się blisko okolic dzioba. To, ozdobione zostało rzeźbą urokliwej syreny, której ogon ciągnął się, aż po sam dół. Od czasu do czasu podmywany przez morskie fale. Ręce, miała uniesione, co dawało wrażenie podtrzymywania bukszprytu. Uśmiechnięta twarz kobiety, dodawała rzeźbie uroku i na wielu twarzach kąciki ust unosiły się ku górze.

-Może powinieneś odpocząć? – basowy, przyjazny głos zmusił młodego maga powietrza do zaprzestania wykonywanej przezeń czynności.

-Odpocznę, jak dopłyniemy na miejsce, kapitanie Olechnowicz ! – niebieskooki chłopak wyszczerzył się, pokazując rząd białych zębów.

-Jeśli jesteś tego pewien Alan, to nie będę cię zmuszać. – mężczyzna skinął tylko głową, po czym powrócił do przyglądania się poczynaniom młodzieńca.

Chłopak miał nie więcej niż dwadzieścia pięć lat. Ubrany był, podobnie jak jego rozmówca w bardzo ciepłe ubrania. Nos oraz policzki zdobił czerwony kolor, od mroźnego powietrza, jakie je muskało.
Niebieskie oczy, uważnie lustrowały łopoczące żagle. Kosmyki blond włosów, wystawały spod czapki z futerkiem.
Poruszał rękami, to w górę to w dół, tworząc w powietrzu literę V. Dzięki temu, wytwarzany przez gestykulację podmuch powietrza uderzał w żagle z odpowiednią siłą.
Kapitan zaś, miał niespełna trzydzieści pięć lat.
Jego szare oczy, odbijały rozmówcę skupionego na wytwarzaniu powietrzu pozwalającym, na ruch fregaty.

-Kapitanie, czy pański przodek, pochodzący sprzed czasów Apokalipsy, pływał statkiem o takiej samej nazwie, jak nasz? – Alan, zerknął ukradkiem na rozmówcę.

-Tak chłopcze. Był ostatnim kapitanem starego Daru Pomorza.- wyjaśnił kapitan. –Cieszę się, że moja rodzina otrzymała ten dar pamiętania tego człowieka. I mimo, że nigdy nie odwiedzę jego grobu, nie zobaczę fotografii czy obrazów z jego wizerunkiem, to jestem uradowany. Dzięki temu, mogłem stworzyć nowy Dar Pomorza i udać się na morskie tonie. Tak, jak kiedyś on. – w oczach mężczyzny zalśniła jakaś iskra, której nie dało się przeoczyć.

-Kapitanie Olechnowicz! – do uszu mężczyzny doszedł, zakłopotany, niski głos.

- Tak? – jak tylko, kapitan odwrócił się, dostrzegł biegnącego w swoją stronę marynarza.

- Coś znajduje się przed nami, na dwunastej. Jakiś niezidentyfikowany obiekt. Porusza się bardzo szybko. – zakomunikował marynarz pełen obaw w głosie.

Nim, ktokolwiek z załogi mógł zareagować, coś z ogromną prędkością przepłynęło z lewej strony statku.
Fregata poruszyła się, a wszyscy obecni na niej, musieli pochwycić się tego, co było najbliżej w zasięgu ręki.
Mewy, które wyczuły zagrożenie, od razu oddaliły się w bezpieczne miejsce.

-Co się dzieje, kapitanie?! – dało się słyszeć przestraszony krzyk załogi, zaraz po tym, jak coś, znowu przepłynęło obok statku i wprawiło go w silniejsze kołysanie.

Olechnowicz, sam nie był do końca pewien, co się właściwie działo. Nigdy przedtem, w tych rejonach, nic ich nie zaatakowało. Wielokrotnie obierali tą morską trasę i nie rozumiał, co się takiego mogło zmienić.
Niemałe zdziwienie pojawiło się na twarzy mężczyzny oraz jego załogi, kiedy fregatę przeskoczył Węgożak Olbrzymi.
Stworzenie nie należało do wiekowych, gdyż jego ciało było dość krótkie. Na oko, można było śmiało oszacować, że mierzyło niecałe pięćdziesiąt metrów, może nawet mniej. Jednak, nadal stanowiło zagrożenie dla fregaty oraz załogi.
Nikt nie wiedział, jak reagować, gdyż żadne z nich nie miało nigdy styczności z taką istotą, a statek nie był przystosowany do takich sytuacji. Dar Pomorza był fregatą służącą do ekspedycji, więc nie było możliwość o posiadaniu jakiegokolwiek działa.

Stworzenie, ponownie przeskoczyło statek, po czym zaczęło zataczać koła. Fale poruszały fregatą coraz mocniej, aż woda zaczynała wlewać się na pokład.
Niespodziewanie, wszystko ucichło.
Nastała niepokojąca atmosfera, a po stworzeniu, jakby nie było śladu.
Każdy członek załogi, znajdujący się na pokładzie wyglądał przez burtę wypatrując niebezpieczeństwa.
Kapitan wiedział, że nie jest w stanie zrobić absolutnie nic w takiej sytuacji. Nawet magowie, którzy byli, na pokładzie nie podołali by tak ogromnemu stworzeniu. Poza tym, mogło to tylko bardziej rozjuszyć, jak zauważył Olechnowicz, już zdenerwowane stworzenie.

I kiedy wszyscy myśleli, że niebezpieczeństwo zostało zażegnane, Węgożak Olbrzymi wyłonił się kilkanaście metrów przed statkiem i zaczął na niego szarżować z niewyobrażalną prędkością.
W oczach kapitana oraz załogi dało się dostrzec strach, a całe życie przeleciało w ich głowach niczym film.

Miesiąc później, Yriaro, karczma Syrena,

-Słyszałeś, ten cały Olechnowicz dalej szuka chętnych na tą wyprawę, żeby to tego niby konia morskiego znaleźć, co jego załogę i statek uratował. – marynarz z czerwoną chustą na głowie popijał krasnoludzkie piwo ze sporego kufla.

-W dupie mu się po przewracało, psia jucha. – drugi z rozmówców, z opaską na oku, zakręcił palcem kółka w okolicach skroni.

Jak i cała jego załoga. Spierdolili zadanie, to szukają wymówek, dość idiotycznych e sumie. – pijący piwo powiedział, co uważał za słuszne. – Ja rozumiem, magia i te sprawy, ale gigantyczny, morski koń? Kto w takie bajki uwierzy? – zaśmiał się.

-Znowu gadacie, o tym starym durniu Olechnowiczu? – do rozmawiających, podszedł w średnim wieku, będący przy tuszy mężczyzna. – Mówiłem wam, żeby mi tego tematu tutaj nie poruszać. Klientów mi odstraszacie. – warknął niezadowolony.

-Szefciu, toć każdy ma tego wariata na języku. – ten, od kransoludzkiego piwa podniósł ręce w geście poddania, widząc minę oberżysty. –Dobra, dobra nic nie mówiłem. – mruknął, czując ulgę, jak w końcu znów mógł powrócić do rozmowy z kamratem.

Gospoda syrena należała do tych, która nie była zbyt, sympatycznie wyglądającym miejscem. Jakby tego było mało, wiecznie śmierdziało tu rybami oraz alkoholem. Nic dziwnego w sumie, skoro mieściła się w samym porcie stolicy Thirycor.
To właśnie tutaj, każdy, kto cumował swoje statki, zaglądał zaraz po zawitaniu na lądu.
Dzisiaj, wyjątkowo było, nader spokojnie. Za bardzo. Po ostatnim, dziwnym wydarzeniu w okolicach Iccle Island, z udziałem kapitana Olechnowicza i jego załogi. Coś mało chętnych podróżników, czy nawet kupców, było chętnych do odwiedzin w te okolice. Jedynie, ci najbardziej odważni, decydowali się na zapuszczanie w te rejony.
Z tego też powodu, , Yriaro  przechodziło mały kryzys gospodarczy. Mimo, że miało jeszcze inne źródła dochodu, to jednak transport nadmorski czy handel był jego głównym źródłem utrzymania. Mieszkańcy, zaczynali się obawiać, że ten morski stwór to jakieś przekleństwo rzucone na miasto, za te całe ekspedycje kapitana Olechnowicza, co to ostatnio często na takowe się wybierał.
Ostatnim statkiem, jaki zacumował w porcie, był Złoty Paw, przybywający, aż z Larnwick. Wzbudził nie małe zainteresowanie, gdyż rzadko zdarzało się, aby tak ekskluzywna fregata z odległego miasta przybywała w te rejony. Niemniej, stolica Algar utrzymała ten trakt handlowy przez duży popyt na ryby czy niektóre towary luksusowe mogące dostać tylko i wyłącznie w rejonach Thirycor.
#2PisanieRe: Legenda Aquis Azuris   Legenda Aquis Azuris EmptyCzw Sty 16, 2020 9:50 pm


Anonymous
Gość
Gość
Życie pirata nigdy nie należało do prostych. Brak legalnego zawodu, ciągłe zagrożenie utraty życia lub zdrowia... Trochę tych nieprzyjemności było. Szczęśliwie ktoś taki jak Ham nie był brany za pirata. Był tylko majtkiem na okręcie z czarną banderą więc nie mógł dorobić się złej reputacji. Kapitanowie lub ich zastępcy, oni to już mieli problemy. Ale Ham teoretycznie mógł się z tego całego zawody wypisać i znaleźć sobie jakąś normalną pracę. Ale nie chciał. Nadal uważał, że ma dług do spłacenia wobec Katsumi za uratowanie życia.
Jednakże od czasu do czasu podejmował jakąś pracę, która nie wymagała okradanie innych. W Larnwick był wraz z inną kapitan, zwaną wśród załogi Milady, naczelna dyplomatka Bractwa. Teoretycznie miał pilnować by nic się jej nie stało jednakże widział jak ta świetnie radzi sobie z bronią miotaną. Do tej pory miał przed oczami widok pewnego biedaka, który postanowił z nią zadrzeć. Ham nigdy w swoim życiu nie widział tak szybkiego i płynnego rzutu. Gdyby Valette chciała, tamten pewnie już by nie żył.
Gdy Milady zajęta była swoimi sprawami w Larnwick ten mógł właściwie robić co chciał. Pani Kapitan Renoux raczej trochę posiedzi w tym mieście dlatego też Hammond zaczął rozglądać się za jakąś tymczasową pracą. Los się do niego uśmiechnął bo okręt zwany Złotym Pawiem szykował się do dalekiej wyprawy. Cóż, to była dobra okazja by zarobić trochę grosza. Pomagał ładować towary a w trakcie rejsu zajmował się raczej standardowymi pracami okretowymi. Chociaż w razie problemów mógł oczywiście walczyć. Gdy rej dobiegł końca Hammond zrobił sobie mały spacerek po mieście, wreszcie trafiając do karczmy. Tutaj też usłyszał rozmowy o jakimś Olechowiczu. Ten gość był na ustach chyba co trzeciej osoby tutaj!
-Czy mógłby mnie ktoś wprowadzić w temat?
Zapytał podchodząc do dwóch rozmawiających. Normalnie pewnie nie zainteresowałby się tematem ale usłyszał magiczne słowo "wyprawa". A gdzie wyprawa tam i zarobek! Nawet jeśli ten cały koń morski to bajka, pieniądze były prawdziwe. A trochę monet napewno mu się przyda. Wypadałoby trochę powiększyć arsenał. No i kupić nowe cygaro bo stare szlag trafił podczas rejsu gdy jakiś pijany dureń wdał się z Crowley'em w bójkę. Oj oberwał od Lykanina za posłanie ulubionego cygara za burtę.
#3PisanieRe: Legenda Aquis Azuris   Legenda Aquis Azuris EmptyPią Sty 17, 2020 5:23 pm


Bajarz
Bajarz
Administracja
Administrator
Join date : 24/04/2017
Liczba postów : 229
W porcie, było nader spokojnie.
Pomijając to, że handlarze, czy nowo przybyli, co to zeszli na ląd dyskutowali o tym, co działo się ten miesiąc wcześniej. I jak Hammond zauważył, niejaki kapitan Olechnowicz był na językach, prawie wszystkich!
Nawet na Złotym Pawiu, to i owo się gdzieś tam rzekło, czy powiedziało. Mężczyzna mógł domniemać, że będący na ustach wszystkich jegomość musiał nieźle namieszać albo wręcz przeciwnie.

Karczma Syrena nie urzekała swoim wyglądam. Przypominała raczej, bardzo stary magazyn, do którego wstawiono wielkie, drewniane stoły wraz z ławami. Dobudowano kominek, żeby wieczorami było ciepło, a goście nie narzekali na chłód. W oknach nie było żadnych ozdób, pokroju firanek czy kwiatków w doniczkach. Za to, można było, czasami spotkać koty, wylegujące się na parapetach i czekających na okazję do kradzieży jakiegoś kawałka jedzenia.
Na ścianach, farba, w wielu miejscach odpadała ukazując same cegły. Co niektóre, nosiły ślady, czegoś co wyglądało na wyschniętą krew. Chociaż gospodarz twierdził, że to wcale nie posoka, tylko dla efektu dał taki motyw do wnętrza.
Drewniane, wiszące z sufitu żyrandole, z magicznymi świecami, rozświetlały pomieszczenie. Na swój sposób, zwłaszcza wieczorami, dawały dość mroczny efekt. W kilku miejscach, obok nich zwisały liny, z zawieszonymi workami wypełnionymi różnymi rzeczami. Strach pomyśleć, co by się stało, jakby takowy komuś na głowę spadł.
Za długim szynkwasem ciągnęła się ogromna ilość półek z wieloma alkoholami, z całego świata. Gospodarz, musiał się nie lada natrudzić, aby zdobyć co niektóre. Wielkie beczki stanowiły, nie tylko ozdobę kontuaru, ale także mieściły w sobie kilka, bardzo rzadkich trunków, co nie kosztowały mało. I tylko, naprawdę nie licznych było stać na zakosztowanie ich.

-Tyś chyba nie stąd, panocku. – mężczyzna dopijający resztę krasnoludzkiego piwa przeniósł wzrok na Hammonda. –Jeśli chcesz być wprowadzon w rozmowę, to najpierw zapłać. Najlepiej jakimś truniskiem, żeby mordę zmoczyć. – pokazał na pusty już kufel. – Jak widzisz, mój się niechybnie skończył, a o suchym ryju gadać nie będę.

Drugi żeglarz zlustrował uważnie Crowley’a z niekrytą ciekawością.

-Odważnyś, jak podchodzisz do obcych i od razu chcesz się mieszać w sprawy, które ciebie nie dotyczą. – czy było to ostrzeżenie czy nie, Ham musiał sam zdecydować.
#4PisanieRe: Legenda Aquis Azuris   Legenda Aquis Azuris EmptySob Sty 18, 2020 7:02 pm


Anonymous
Gość
Gość
Tak, Hammond zauważył, że nie była to karczma Larnwick czy któraś z tych w Bractwie. No ale jak się nia ma co się lubi to się lubi co się ma. Szczególnie, że Hammond nie zamierzał tutaj zagrzewać miejsca na długa. Dlatego też starał się nie zwracać uwagi na coś co wyglądało jak stary magazyn do którego ktoś wstawił parę mebli. Co do marynarzy to jeden wyglądał na zwykłego moczymordę, drugi zaś był bardziej bystry. Słysząc słowa tego drugiego uśmiechnął się delikatnie.
-Odwaga nie ma nic tu do rzeczy. Jestem jedynie prostym człowiek, drogi nieznajomy. Takim który wypatruję okazji do zarobku
Odpowiedział mu spokojnym tonem. Tego drugiego zwyczajnie zignorował. Przesunął jeszcze raz wzrokiem po wystroju wnętrza, tak dla pewności, że siedzi w takim miejscu, że nic nie zleci mu na łeb.
-A gdzie wyprawa, tam pieniądze. Sami Panowie pewnie wiecie jak ciężko w tych czasach o przyzwoite życie
#5PisanieRe: Legenda Aquis Azuris   Legenda Aquis Azuris EmptyNie Sty 19, 2020 3:43 am


Bajarz
Bajarz
Administracja
Administrator
Join date : 24/04/2017
Liczba postów : 229
I właśnie, tak często powtarza się, że pozory mylą, o czym Ham szybko się przekonał.

-Patrz no ci, Cutler, jaki się to odważny znalazł. – mężczyzna patrzył na opróżniony kufel. –A ile ty już świata zwiedziłeś, moczyportku? – wymowne spojrzenie zostało skierowane na rozmówcę.

-Słyszę, słyszę i toć ci powiem, że nie dowierzam, Faron. Może sobie, aż uszyska przeczyszczę. – Cutler, teatralnie zrobił to, o czym wspomniał. –Nie dość, że nie jest u siebie, to jeszcze się mądrzy. W gościach, tyż się tak mądrzysz, syneczku? – wyprostował się i także wymownym spojrzeniem uraczył Hammonda.

-Jeśli, tylko gonisz za pieniędzmi, to ci gwarantuję, że starości i majątku to się nie dorobisz, chłoptasiu. Wypływając w morze, czy na oceany czy gdziekolwiek indziej, trzeba mieć o tutaj. – Faron popukał się w skroń. – Jak wybierzesz wyprawę, która cię przerośnie, to skończysz bez załogi, shańbion na wieki, jak Olenchwoczi. – mężczyzna był bardzo spokojny.- Tak kończą ci, którzy kłamią za dużo mordą albo biorą na siebie, jak to określiłeś wyprawy, które nie są w stanie udźwignąć. Chcesz się pchać, proszę bardzo. Nikt jednak, o zdrowych zmysłach, nie użyczy ci okrętu, żeby się babrać w tym gównie. – pokazał kciukiem za siebie, za okno. –A jeśli to zrobi, postaram się, żeby rybeczki miały co jeść na kolację. - widać było, że Faron nie był pierwszym lepszym gościem spotkanym w karczmie.

Jak się już Ham mógł zdążyć zorientować, nastała cisza w karczmie, a każdy obecny wpatrywał się w niego z wielką uwagą.
Do jego uszu zaś, dochodziły zaś, szepty, które padały gdzieś blisko.

-Jak to tak, do kapitana Farona, z takim tonem?

-Widać, że to nietutejszy, inaczej to by uważał na język.

- Aż dziwne, że kapitan, jeszcze nie poderżnął mu gardła.

-Cutler, nie wydaje ci się, że niektóre muchy, jakby zbyt głośno hałasują? – kapitan podrapał się po nosie, a na jego słowa, magicznie wszyscy zajęli się swoimi sprawami.

To się Hammondowi trafiło.
Od razu, po zejściu na ląd, trafił na niezłą szychę tych okolic. Nie ma co, ten facet to ma szczęście...albo i pecha. Zależy, z jakiego punktu widzenia się na to patrzy.
#6PisanieRe: Legenda Aquis Azuris   Legenda Aquis Azuris EmptyPią Sty 24, 2020 9:53 pm


Anonymous
Gość
Gość
A więć sytuacja wyglądała w ten sposób. Cóż, Hamowi ewidentnie nie dopisywało dzisiaj szczęście, tak ważne w życiu pirata. Spotkał miejscową szychę i był w karczmie otoczony przynajmniej kilkoma jego podwładnymi. Ci goście bali się tego całego Farona. Aż się delikatnie uśmiechnął gdy wszyscy umilknęli gdy  kapitan wspomniał o hałasujących muchach
-Karność trochę gorsza niż na Molochu ale przyznaję robi wrażenie.
Powiedział cicho, przenosząc wzrok na kapitana oraz jego towarzysza.  Cóż czyli jednak ten od piwa był tym ważniejszym. Nie oceniaj ludzi po okładce Ham, czasami chłop o tym zapominał.
-Starością będę się martwić później drogi kapitanie. Zresztą zapewniam, że tutaj ...
W tym momencie Hammond popukał się w skroń naśladując ruch Farona po czym dokończył.
-...Nie utrzymałbym się w załodze Jadeitowej Żmiji.
Z tego co wiedział to pseudonimy całej dziesiątki były znane bardzo dobrze, podobnie jak okręty. Oczywiście najsławnniejszy z pewnością był sam Czerwony Diabeł. Ale z pewnością najpotężniejszy pod względem siły ognia Moloch był wraz ze swoją panią kapitan znany niewiele gorzej
-Zapewniam, że zwiedziłem już wystarczający kawałek świata, kapitanie Faron  i twoje pucybuty nie muszą  mnie obgadywać. A teraz wybaczcie ale poszukam kogoś bardziej... poinformowanego
Mówiąc to kiwnął głową i powoli się podniósł, dla pewności kładąc dłoń niedaleko szabli. Gdyby ktoś postanowił się na niego rzucić. Jeśli nie natrafił na żadne problemy ruszył do wyjśćia z karczmy.
#7PisanieRe: Legenda Aquis Azuris   Legenda Aquis Azuris EmptyPią Sty 24, 2020 10:34 pm


Bajarz
Bajarz
Administracja
Administrator
Join date : 24/04/2017
Liczba postów : 229
Kapitan Faron uśmiechnął się po czym...zaczął się śmiać.
-Kasumi chyba trzyma cię tam z litości. – odparł głosem, w którym było sporo jadu. –Jakbyś był tak mądry, jak powiadasz, nie byłbyś ciągle na najniższej pozycji w hierarchii. – Faron pokazał na siebie kciukiem. –W porównaniu, do ciebie, obszczygaciu, już po roku, Błyskotek, za moje zasługi   obdarował mnie statkiem, wraz z załogą. Ty, czym możesz się poszczycić, gówniarzu? – mężczyzna skrzyżował ręce na wysokości klatki piersiowej, po czym rozsiadł się wygodniej. – Jeśli chcesz dożyć starości, utemperuj język, bo ci go ktoś kiedyś obetnie i wsadzi w dupsko. – dodał bardzo bezczelnym tonem.

Nikt nie mieszał się w dyskusję, jaka wywiązała się pomiędzy Hamem a kapitanem Faronem.

Kilku ludzi, znajdujących się w karczmie, sugestywnie skinęło do siebie głowami, po czym zastawiła wyjście z przybytku.

-Nah, puśćcie gówniarza. – kapitan Faron machnął dłonią. –Ktoś inny, wkrótce dobierze mu się dupska. Jeszcze przyjdzie do nas z płaczem. – pirat nawet nie patrzył za Hamem, wolał za to zamówić kolejne piwo.

Jego ludzie popatrzyli po sobie i odsunęli się od drzwi, pozwalając Crowley’owi, bez najmniejszych problemów opuścić przybytek.
Niemniej, każdy unikał jego spojrzenia. Tudzież traktował tak, jakby nagle przestał zupełnie istnieć.
Zatem, mężczyzna musiał znaleźć inne źródło informacji, aby dowiedzieć się o interesującej go sprawie. Miał sporo możliwości, oczywiście do czasu, do kiedy do mieszkańców miasta nie dojdzie soczysta ploteczka, o tym, jak to napyskował tutejszej ważnej personie.

Tymczasem, na ląd wprost ze Złotego Pawia, wyszedł ktoś, kto od dłuższego czasu obserwował Hama. Licząc, że będzie mógł pomóc mu w rozwiązaniu tej całej pogmatwanej sytuacji. Osoba ta jednak, póki co wolała poczekać, aż mężczyzna sam nawinie się w pobliże Złotego Pawia.
#8PisanieRe: Legenda Aquis Azuris   Legenda Aquis Azuris EmptyPią Sty 24, 2020 11:16 pm


Anonymous
Gość
Gość
Jakaś część Hama miała teraz chęć wyciągnięcia pistoletu i rozwalenia tego zakutego łba. Crowley'owi zdawało się, że słyszał gdzieś w sobie przytłumione warknięcie. Jednakże z trudem opanował emocje, nie pozwalając im się wedrzeć na twarz, która wciąż była spokojna. Sam się zaśmiał, ale zaraz po tym znów przywołał spokój na twarz.
-Z litości? Zapewniam, że pani kapitan nie wie co to litość. I nie porównuj Bractwa do jakiegoś miasta na końcu świata. Jeśli chcesz się dowartościować to zrób coś pożytecznego a nie wywyższasz się cudzym kosztem. To rada ode mnie, miejscowy watażko,
Gówniarza? Teraz to aż Hammond zacisnął zęby. Dobra czterdziestka, bliżej pięćdziesiątki na karku a ktoś będzie go nazywał gówniarzem? Mimo wszystko minął tą uroczą gromadkę i opuścił ten jakże niezacny przybytek. Tiaaa.. miejscowy zbyt fajni nie byli. Za dużo czasu przesiedział w Larnwick, tam na takie szumowiny nie trafił.
Musiał teraz poszukać informacji w innym miejscu. Nim jednak się za to wziął postanowił wrócić na Złotego Pawia, próbując przypomnieć sobie jaki jest jego następny cel. W końcu musiał jakoś wrócić do Larnwick, niezależnie od tego czy znajdzie tego Olechowicza czy nie
#9PisanieRe: Legenda Aquis Azuris   Legenda Aquis Azuris EmptyPon Sty 27, 2020 1:13 am


Carmel
Carmel
Postać Niezależna
Join date : 02/11/2017
Liczba postów : 8
Tym kim był nie kto inny jak wredny, złośliwy i upierdliwy Carmel.
Cóż to mości pan tutaj robił? A no, jako jeden z najlepszych mundurowych dostał przykaz, od samych Władców Kryształowego Królestwa, aby zbadał to całe dziwne zdarzenie, jakie miało ostatnio miejsce. Nie był, rzecz jasna jedynym. Oprócz niego było jeszcze kilku innych śledczych zajmujących się tą sprawą. Z każdego państwa zostali wybrani najlepsi i dostali inną część zadania.
Jak się miał niedługo Hamm dowiedzieć, to nie była pierwsza taka sytuacja, która miała miejsce. I to nie tylko w tych okolicach, w jakich właśnie się znaleźli.
Widać, to była sprawa na trochę większą skalę niż się wszystkim wydawało.
Carmel stał sobie niedaleko pomostu i palił papierosa.
Delektował się morską bryzą, a kryte za okularami ślepia lustrowały młodzika, który wyszedł z karczmy i kierował swoje kroki w stronę Złotego Pawia.
Demon poruszał swobodnie ogonem. O dziwo, jak na kogoś takiego jak on, był rozluźniony i iście zadowolony z tej całej wyprawy.
Spojrzał zza ciemnych szkieł, jak Hammond znalazł się w jego pobliżu.

-Widzę, że już zyskałeś sobie nowych...przyjaciół? – mruknął sarkastycznym tonem. –A myślałem, że to ja jestem kimś, kogo można znienawidzić w ciągu kilkunastu sekund. Zabierasz mi tytuł, chłopcze. – przyjrzał się uważnie Hamowi.-Zainteresowany całą sprawą Kapitana Olechnowicza, młody? – nikły, ale wredny i żmijowaty uśmiech dało się dostrzec na licu Carmela.

Bez dwóch zdań, było widać, że jest skory podzielić się tajemnicą z Hammondem. Pytanie tylko, czego będzie chciał w zamian?
#10PisanieRe: Legenda Aquis Azuris   Legenda Aquis Azuris EmptySob Mar 07, 2020 12:05 pm


Anonymous
Gość
Gość
Niestety nie dane mu było nacieszyć się spokojem gdyż po zbliżeniu się do okrętu zwrócił na niego uwagę jakiś nieznajomy. Po ognie wnosił, że to demon, zresztą jego rasa nie była teraz ważna. Coś w tym gościu się nie podobało Hammondowi i kazało być ostrożnym w rozmowie z nim.
-Ponoć każdy ma jakiś talent Panie...?
Tu urwał, chcąc poznać tożsamość okularnika. Może przez imię coś mu zaświta? W każdym bądź razie nie dane mu było długo się nad tym zastanawiać bo demon wspomniał o Olechowiczu.
-Być może. A Pan przypadkowo co nieco o tym wie?
Tutaj nie mógł powstrzymać delikatnego uśmiechu. Można by pomyśleć, że Carmel zaplanował całe to spotkanie, a przynajmniej brał je pod uwagę.
-Cała ta sytuacja wydaje się ciekawa. Statek od tak sobie nie ginie. Do tego ta gadka o morskim koniu...
Albo się spili na tym statku i walnęli w skały albo faktycznie coś niezwykłego się tam stało
-Niestety miejscowi raczej nie chcą o tym rozmawiać.
Dodał po chwili i westchnął a jego ręka powędrowała do kieszeni szukając cygara. Oczywiście go nie znalazła bo jakiś dureń musiał podczas rejsu wywalić je za burtę. Niby minęło już trochę czasu ale nadal irytowało.
#11PisanieRe: Legenda Aquis Azuris   Legenda Aquis Azuris EmptyCzw Mar 12, 2020 12:41 am


Carmel
Carmel
Postać Niezależna
Join date : 02/11/2017
Liczba postów : 8
-Carmel Cante. Główny komendant służb mundurowych w Larwick oraz prywatny detektyw na usługach Królewskiej Pary Kryształowego Królestwa Ziemi.- wyciągnął z zewnętrznej kieszeni legitymację.

Przypominała jajko, wraz z wygrawerowanym symbolem królewskim. To posiadało, o ironio anielskie skrzydłami.  Do tego, wyglądała jak posypana brokatem, co wraz ze złotym kolorem prezentowało się nader gustownie. Może trochę ,za bardzo szpanersko.
-Nie przypadkowo.- z drugiej kieszeni wyciągnął metalowe pudełeczko.

Otworzył je, po czym złapał zębami jednego papierosa. Sprawnym ruchem wysunął go ze swojego miejsca. Pstryknął palcami, aby go podpalić. Zaciągnął się. Powoli wypuścił dym z ust, a pudełeczko wróciło do wewnętrznej kieszeni.

- Tak się składa, że dostałem zlecenie od samej góry...- pokazał palcem w niebo, mając oczywiście na myśli skryty na orbicie Ziemi Pałac Magellana.- Morski koń, to akurat prawda.- popatrzył na Hammonda, zaciągając się papierosem. -Mam się dowiedzieć, dlaczego Koń Morski należący do Boga Posejdona, nagle pojawił się na Ziemi. Pan morskich toni nie jest tym faktem zadowolony. Jeszcze, jakby tego było mało nie jest w stanie go zlokalizować. Nawet z pomocą magii. Coś, zagłusza emanowanie pierwiastków magicznych pozwalających na wykrycie Aquisa Lazurisa.- wyjaśnił. - Daruj sobie rozmowy w karczmie z miejscowymi. Mam informacje, do kogo musimy się udać i gdzie szukać.- uśmiechnął się ledwo widocznie.- Para królewska, a może nawet sam Posejdon sowicie wynagrodzi każdego chętnego i skorego do pomocy.- dodał podkreślając ostatnią wypowiedź.

Carmel nie spuszczał wzroku z żeglarza.
#12PisanieRe: Legenda Aquis Azuris   Legenda Aquis Azuris EmptySob Mar 14, 2020 5:27 pm


Bajarz
Bajarz
Administracja
Administrator
Join date : 24/04/2017
Liczba postów : 229
Jak już się Hammond zdążył zorientować, wcześniejsze zachowanie sprawiło, że karczemny wykidajło nawet nie pozwolił mu przekroczyć progu Syreny.
Dał mu jasno do zrozumienia, że lepiej będzie jak zapomni o tym, by w ogóle pokazywać swój, jeszcze nie obity ryj.

Carmel, jak to Carmel zaśmiał się pod nosem, ale nie zamierzał zostawiać Hammonda na pastwę losu. Widział, że facet jest dość pyskaty, a zarazem pewny siebie. To mu się podobało. Czuł, że ich współpraca będzie dość owocna, nawet był więcej niż pewien.

Legenda Aquis Azuris DSvX9nK

Targowisko Podkowa

Tak jak już się zdążyli obaj zorientować, cała sytuacja z Olechnowiczem miała spory wpływ na obecność kupców na targowisku.

Tętniące, do tej pory sektor handlowy, wręcz zadziwiał małą ilością kupujących, jak i sprzedających. Wiele kramów stało pustych, przysłoniętych licznymi, kolorowymi materiałami chroniącymi stoły przed pogodą.
Ostały się tylko takie, na których można było zakupić towary niezbędne do życia, takie jak jedzenie, ubrania, dodatki do odzieży, kramiki z medycznymi przedmiotami czy nawet tymi magicznymi. Gdzieniegdzie, można było dostrzec kilku kupców sprzedających broń. Jednak ceny mógł odstraszać, co było widać po reakcji nie tylko tutejszych, ale również przyjezdnych takich jak Hammond czy Carmel.
Cała sytuacja zmuszała sprzedawców do podnoszenia cen towarów, zwłaszcza takich, które trzeba było sprowadzać z innych krajów.

Zaróno żeglarz, jak i detektyw mogli usłyszeć narzekania, z obydwu stron. Sytuacja, w wielu przypadkach robiła się dość napięta, ale Carmel wolał nie interweniować. Nie jego cyrk, nie jego małpy. Miał konkretne zadanie do wykonania. Spojrzał na kartkę, na której zapisane miał imię oraz nazwisko niejakiego Aldebarana Kovacha. Stary żeglarz, który prowadził swój kramik. Jednak teraz, Carmel nie mógł nigdzie dostrzec miejsca sprzedaży z talizmanami, wisiorami szczęścia czy innymi, dziwnymi przedmiotami.
#13PisanieRe: Legenda Aquis Azuris   Legenda Aquis Azuris EmptyWto Mar 17, 2020 8:45 pm


Anonymous
Gość
Gość
-Cóż, pod względem tytułów i pozycji społecznej niewątpliwie mnie pan wyprzedza. Czy jednak przystoi głównemu komendantowi i jednocześnie detektywowi współpracować ze zwykłym, nieco pyskatym marynarzem?
Zapytałem, delikatnie przechylając głowę. Trafiłem na ważną personę, która niewątpliwie miała na mnie parę haków, w końcu taka była robota jemu podobnym. Dodatkowo, jeśli wierzyć mojemu nosowi to gość był piekielnikiem. Człowieka łatwiej byłoby się pozbyć gdyby zaszła potrzeba. Nie żebym coś takiego planował, tylko ściągnę niepotrzebną uwagę ale trzeba być przygotowanym na wszystko, prawda?
Wysłuchałem jego dalszych słów, a gdy ten potwierdził sprawę morskiego konia pokiwałem głową. Spotkanie takiego zwierzęcia z pewnością było cudem. Tylko, że ów cud mógł ci przypadkiem rozbić okręt na deski i baj baj życie, witaj zgonie przez utopienie.
-I tak powrót tam nie wchodzi grę z moją elokwencją. Ten miejscowy watażka nie pała do mnie miłością
Wzruszyłem ramionami, ciesząc się w duchu, że gość był przygotowany. Chociaż to też była pewnie cecha ludzi jego fachu. Gdy usłyszałem o sowitej nagrodzie, kąciki moich ust mimowolnie powędrowały delikatnie w górę. W końcu trochę grosza zawsze się przyda, a może kiedyś i na jakąś łódkę starczy. Bo awansowanie w załodze to dłuuuuga robota i nie ma pewności, że moja szefowa będzie taka miła by dać mi jakąś zdobytą łódź. W końcu bardzo lubiła wysadzać różne rzeczy... i ludzi też.
-Proszę prowadź, panie Cante
Chcąc nie chcąc zajrzałem jeszcze do karczmy by upewnić się, czy te dranie faktycznie nienawidzą mnie tak jak myślałem i miałem rację. Piękna solidarność do jasnej ciasnej. Ale koledze kapitanowi to nikt nie ruszy tyłek pomóc. I tak to właśnie wygląda na zadupiach. Jest jeden lub kilku gości, którym każdy się kłania a jak nie to obrywasz. To się robi już nudne...
Widok targowiska potwierdził tylko moje obawy. Sprawa faktycznie poważna była i wypadało ją rozwiązać jeśli ci goście nie chcą wyzdychać z głodu. Oczywiście kilka kramów ostało, ale straszyły takimi cenami, że nie zatrzymałbym się nawet po pijaku. Prędzej opanuję fotosyntezę niż kupie coś co kosztuje ponad cztery razy więcej niż powinno. No ale mają to czego chcieli. Jakby sami ogarnęli tą sprawę to problem mógłby się skończyć ale nikomu nie chce się zapakować tyłka na okręt. Ehh z kim ja się muszę zadawać...
Trzymałem się za jego ekscelencją detektywem, w końcu to on znał teren lepiej. Czy tego chciałem czy nie musiałem słuchać narzekań kupców i kupujących. Starałem się jednak od tego odciąć i skupić na detektywie.
-Kogo konkretnie szukasz?
Zapytałem, widząc jak się rozgląda, po sprawdzeniu kartki. Mogłem mu pomóc, w końcu też chciałem jak najszybciej skończyć tą misją. Może jego pracodawcy dadzą coś ekstra jak szybko się wyrobimy?
#14PisanieRe: Legenda Aquis Azuris   Legenda Aquis Azuris EmptySro Kwi 08, 2020 7:10 pm


Carmel
Carmel
Postać Niezależna
Join date : 02/11/2017
Liczba postów : 8
Nie komentował słów Hama. Czuł, iż jest to zbędne. Jakby nie patrzeć, czasami tytuły czy pozycja społeczna były zbyteczne. Jak w sprawie, nad którą obaj pracowali.

-Szukamy ALdebarana Kovacha. - patrzy zza okularów rozglądając się dookoła.- Zawsze, w tych okolicach miał swój kramik, ale teraz go w ogóle nie widzę.- przeniósł wzrok na rozmówcę.-Dostałem informację, że ten stary człowiek, miał styczność nie tylko z Olechnowiczem, chociaż nie wiem, co ich łączy, jeszcze, ale też z tym morskim koniem. Z informacji, jakie posiadam, morski koń uratował mu kiedyś życie.- podrapał się po nosie.-Dlatego, zaczął sprzedawać talizmany i inne, tego typu rzeczy nawiązujace do konia morskiego. Liczył, że tak, może odwdzięczyć się tej istocie za pomoc. Mam nadzieję, że stary nie kopnął w kalendarz...- jego ogon poruszał się delikatnie na prawo i lewo, dopóki nie zdedycował się unieść nim swoich okularów.- Proponuję się rozdzielić i przeszukać cały plac.- zasugerował.
#15PisanieRe: Legenda Aquis Azuris   Legenda Aquis Azuris Empty



Sponsored content
Powrót do góry Go down
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Kroniki Larnwick :: 

Administracja

najważniejsze informacje

 :: Nieaktualne i przeniesione tematy
-
Współpraca
Opisy przedstawiające uniwersum świata zostały stworzone przez Administrację Crystal Empire oraz Użytkowników pomagających przy tworzeniu forum, na podstawie pomysłów własnych oraz inspiracji różnymi źródłami, zabrania się ich kopiowania. Stronę graficznąwykonała Przyczajona Grafika z grupy Monochrome Layouts z pomocą kodów własnych lub w inspiracji kodami znalezionych w różnych miejscach. Za pomoc dziękujemy Moe - Yuriee. Większość obrazów pojawiających się na forum powstało kreatora grafiki AI Tubo, natomiast pozostałe należa do ich Twórców.
Granica PBF